- Tu nie chodzi o pognębienie kogokolwiek - wypowiadam te słowa, ciągle wpatrując się w bransolety. Szczególnie w tą, która jest teraz domem Artigida.
Byli bardziej szaleni, niż przypuszczałem. Implikacje te sprawy, będą tragiczne dla rodzin całej kadry. Oczami wyobraźni widzę, jak rody te znikają w kazamatach Trójrożca.
Nie żebym ich żałował, ta banda śmierdziała szwindlem i kryminałem od początku, kwestią czasu było udowodnienie tego. Krane i Corribdan zasługiwali na najsurowszy wymiar kary: egzekucję na miejscu, z ręki Arbitratora.
- Tu chodzi o zemstę na tych ludziach. Możliwe, że sprawca zdaje sobie sprawę z tego, do czego służyły te bransolety, a na pewno wiedział, iż kadra oficerska posiadała je. Jeśli wie o właściwościach tych ozdób. - przerywam wywód. Patrzę o pozostałych. - Moje przypuszczenie jest takie, że sprawca próbował je zniszczyć. Sądził, że za pomocą swoich umiejętności, będzie w stanie spalić te ozdoby, a może tylko jedną skoro jaźń wszczepia się tylko w jedną z nich.
Pauzuje. Wyciągam z kieszeni raport z badań, jakie zlecił Estiree i kładę na stolę przed Inkwizytorem.
- Ponawiam pytanie, a w świetle nowych faktów odpowiedź na nie jest ważna: jak bardzo możliwym jest, że nasz sprawca to xenos? I w związku z tym, czy owy sprawca nie próbuje zemścić się na kadrze Nefrita za krzywdy, których doznał sam sprawca albo ktoś z jego kręgu? - kładę palec na dokumencie i kontynuuje. - Według raportu, sprawca jest nie tylko biegłym piromantą, ale i jaźniomantą. Jest bardzo możliwe, że w swojej zemście, zdołał zamieszać w umysłach nie tylko Strażników Nekropolitalnych, jak i Ishmaela Bajera czy innych, z którymi się zetknął. Jeśli to xenos, to jakim cudem pojawiłby się na Scintilli, Lordzie Inkwizytorze? - ostatnie pytanie zadaje z pozycji osoby zaskoczonej i lekko przerażonej taką możliwością.