Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2020, 13:11   #29
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 8 - 2519.I.10; abt (2/8); ranek

Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; pustostan; kryjówka Strupasa
Czas: 2519.I.10; Aubentag (2/8); ranek
Warunki: wnętrze domu, półmrok, chłodno na zewnątrz jasno, pogodnie, b.lodowato b.si. wiatr


Strupas



Gdy garbus otworzył swoje zapuchnięte powieki na zewnątrz już było widno. I chociaż za oknem był przyjemny błękit nieba a dzień zaskakująco słoneczny no to wiało mocno. Aż okna i drewno trzeszczało. Czyli pogodny ale bardzo wietrzny ten kolejny poranek. Więc zapowiadało się, że na zewnątrz będzie lodowato albo bardzo lodowato. Ten dech Urlyka znacznie wzmagał poczucie zimna. Nawet wewnątrz chaty było już chłodno. Trzeba było znów rozpalić by się nagrzało. Tylko we własnym barłogu było w miarę ciepło.

Zresztą wczoraj wieczorem też tak było. Jak przy “Piwnicznej” rozstał się z odlewającym się Aaronem i wrócił do kryjówki to tam przynajmniej było w miarę sucho i tak nie wiało. Ale było zimno. Prawie jak na zewnątrz. Jak to w pustostanie. Udało mu się rozpalić ogień by się ogrzać. No i czekał. Czekał i czekał. Wiatr wiał, on zgłodniał, wiatr wiał, wył i trzeszczał robiąc na zewnątrz porządną zamieć tym śniegiem jaki leżał na dachach, ścianach i ulicach. A nikt nie przychodził.

Przeczekał tam cały wieczór. Dopiero trochę przed północą usłyszał kroki. Ciężkie i otrzepujące śnieg na podłodze. Potem zjawił się Kornas. Sam. Swoim piskliwym głosikiem oznajmił, że Versana kazała mu tu przyjść i czekać aż przyjdzie ze swoim wybrankiem. No to czekali we dwóch. Próbując ogrzać się przy ogniu, słuchając jak wiatr chłoszcze dach, ściany i przelatuje na wylot między szczelinami pustego domu. Kornas miał przynajmniej tyle rozsądku i trzeźwości umysłu, że zabrał ze sobą butelkę z karczmy. To chociaż mieli czym zwilżyć gardło.

Z pacierz czy dwa później znów usłyszeli kroki. Tym razem lżejsze i zwinniejsze. Ale też otrzepywały śnieg z butów i zaraz zjawiła się młoda wdówka. Sama. I się okazało, że plan zaciągnięcia strażnika do przygotowanej kryjówki jednak nie wypalił. Więc pogadali chwilę co z tym wszystkim zrobić i w końcu każde z nich wróciło do siebie.

No to było wczoraj wieczorem. A dzisiaj był kolejny lodowaty i wietrzny poranek. Sądząc po wyglądzie świata za oknem to w nocy znów napadał nowy śnieg. Teraz ten silny wiatr miał czym dmuchać i sypać po ulicach.




Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; ulica Kupiecka; kamienica van Drasenów
Czas: 2519.I.10; Aubentag (2/8); ranek
Warunki: cisza, ciepło, jasno na zewnątrz jasno, pogodnie, b.lodowato, b.si.wiatr


Versana


Śniadanie było ciepłe, smaczne i pożywne. Jak zawsze zresztą gdy Greta przyrządzała posiłki. I wewnątrz było cicho, ciepło i przyjemnie. Całkiem inaczej do tej lodowatej zawieruchy za oknami. Chociaż o dziwo niebo było słoneczne i błękitne jakby ten silny wiatr przegnał chmury.

Wczoraj wieczorem też tak wiało. Czy wiało tak przez całą noc to nie było wiadomo. Może tak a może nie. Właściwie jak się spało w ciepłym i wygodnym łóżku to nie było to aż tak istotne. Co innego jak się było wydanym na pastwę takiej lodowatej aury. Tak jak ona wczoraj już późnym wieczorem jak szła wyludnionymi i ciemnymi ulicami idąc za dwoma mężczyznami. Ta masywniejsza sylwetka należała do łysielca z obfitym wąsem. Czasem pomagała tej nieco drobniejszej iść. Chociaż niestety wbrew nadziejom Versany żaden z nich nie był nawalony jak bela. A to jak się potykali pewnie po części było spowodowane silnym wiatrem, śniegiem, ślizgawkami i tym wszystkim co skrywała wierzchnia warstwa śniegu a co zdawao się tylko czekać by kogoś wywalić. Ona sama przecież nie była nawalona a też miała z tymi potknięciami się problemy. Wcale nie szło się łatwo w taką nocną zawieruchę.

Ale szła. Tak jak i ci dwaj co ją poprzedzali. Dobrze, że nie byli zbyt uważni bo przez ten wiatr musiała trzymać się dość blisko. Może budynek czy półtorej za nimi. A na pustej ulicy gdyby odwrócili się raz czy drugi mogliby ją dojrzeć, że za nimi idzie. Ale gdyby zwiększyła odległość groziłoby to, że ich zgubi. Ale obaj takim wariantem chyba nie zaprzątali sobie głowy. Mieli dobry humor sądząc po tym jak co jakiś czas coś mówili do siebie zabawnego. Raz nawet usłyszała jakieś imię chociaż nie była pewna czy to imię któregoś z nich czy mówią o kimś jeszcze.

I w końcu tak jak przypuszczała nadszedł moment rozstania. Zatrzymali się, zamienili jeszcze ostatnie słowa ze sobą, uścisnęli dłonie i każdy poszedł w swoją stronę. Poszła za tą drobniejszą sylwetką. Która była drobniejsza przy tej większej ale przy niej to już niekoniecznie. Ten drugi trochę się chwiał od tego wiatru, śniegu i piwska jakie żłopali cały wieczór. Ale trochę. Wyglądało na to, że jest na tyle trzeźwy by wiedzieć dokąd idzie i po co. Zanim się zdecydowała jak go podejść tamten pomógł jej w podjęciu decyzji. Zatrzymał się przed drzwiami jakiegoś domu i wszedł do środka.

I tak się skończył wczorajszy wieczór. Zostało jej wrócić do kryjówki gdzie czekali na nią Kornas, smród Strupasa i sam Strupas. Z zaplanowanego numerku nic nie wyszło. No ale Strupas wcześniej dowiedział się tych ciekawych plotek o Wąsie a Versana chyba miała adres jednego ze strażników. No ale już zbliżała się północ. Mogli pogadać sobie ale skończyło się na tym, że każde z nich wróciło do siebie. Jak z Kornasem wrócili do domu to już chyba było nawet trochę po północy.

No a dzisiaj przy śniadaniu była okazja porozmyślać nad kolejnym dniem. Dzisiejszy plan dnia przewidywał zajechanie z Malcolmem pod rezydencję van Zee. Ale to jakoś w południe miało być a na razie był ten bardzo pogodny ale i bardzo wietrzny poranek.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline