Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2020, 16:20   #234
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 77 - IX.20; wt; wieczór

Czas: IX.20; wt; wieczór
Miejsce: wnętrze budynku, piwnica
Warunki: półmrok, ciepło, zaduch


Marcus



Znów byli na pryczach. Chociaż nie tych w kontenerach. Nie wrócili do kontenerów. Strażnicy zaprowadzili ich przez jakieś korytarze na dół, do jakichś piwnic. Tam panował mrok i zaduch. Pstryknięcie przełącznikiem zlikwidowało mrok gdy po chwili mrugania zapaliły się jakieś jarzeniówki. Ale nic nie pomogło to zatęchłemu, piwnicznemu powietrzu. Tam szli jakimś korytarze mijając zamknięte drzwi co też wyglądały jak z piwnicy. Aż doszli do któryś które jeden ze strażników otworzył i kazał im wejść do środka. A potem zamknął.

Pomieszczenie było jak w piwnicy. Wielkości standardowego pokoju w hotelu czy domu. Ale nie takie przyjemne. Właściwie były dwa piętrowe łóżka po każdej z dłuższej ze ścian. Wiadro do załatwiania swoich potrzeb. Stołek z baniakiem wody i jednym kubkiem. I tyle. Właściwie wyglądało to jak cela.

Drzwi były solidne. Małe okienko nie pozwalało wyjrzeć na zewnątrz bo szyba była z mętnego szkła. Ale dało się dojrzeć zarys krat na zewnątrz. Musiała być szczelna bo nie dało się wyczuć tych wysuszających spojówki i gardło oparów. Za to był ten niezbyt przyjemny, wilgotny, piwniczny zaduch. Okienko przynajmniej pozwalało zorientować się czy jest dzień czy noc. Na razie wciąż było ciemno jak w nocy.

- Ciekawe co z nami zrobią. Myślicie, że wypuszczą nas za te trzy dni? - Ricardo zrezygnowany usiadł na dolnym łóżku.

- To chyba była ściema z tą kwarantanną. Teraz mogą z nami zrobić co zechcą! Niepotrzebnie tu przychodziliśmy… - Will za to chodził nerwowo po niezbyt dużym pomieszczeniu. Obaj wydawali się być zdenerwowani i zaniepokojeni ich niezbyt wesołą sytuacją. Siedzieli w celi mutków którzy mieli wobec nich nieznane zamiary.

Ale właściwie rozmowy się nie bardzo kleiły. Każdy chyba jeszcze raz trawił splot ostatnich okoliczności jaki kończył się w tej piwnicy. Odkąd zeszli z głównej drogi zwabieni odgłosami aż do bramy gdzie prawie w ostatniej chwili czmychnął Bruce aż wizytę w kontenerach i ostatnią audiencję u szefa tej społeczności.

- Cztery osoby i czołg tak? I na Appalachy? Bocznym szlakiem? No ciekawe rzeczy opowiadasz przyjacielu. - Marcus nie był pewny co ma wyrażać ta zdeformowana twarz i głos odmieńca. Ironię? Żart? Przejrzał jego ściemę? Uwierzył i na poważnie pytał? No tak to ten wygadany powiedział, że wojownik z Kill One nie wiedział jak powinien to zinterpetować.

- Tak coś takiego. Mamy dobrego sponsora. - mutant uśmiechnał się tym swoim dziwnym, pokiereszowanym uśmiechem słysząc pytanie o zaawansowane technologie jakim dysponowali. Chyba go ucieszyło albo znów rozbawiło to pytanie. Potem nachylił się znów do szefa i coś tak chwilę rozmawiali. O czym tego Marcus nie słyszał. Ale po tych paru zdaniach ten wygadany wyprostował się i znów się wyszczerzył.

- No to czas byście odpoczęli po podróżach tymi bocznymi szlakami. Koledzy zaprowadzą was na pokoje. - wyszczerzył się i spojrzał na strażników. Ci skinęli głowami i szturchańcami dali znać gościom, że czas audiencji się skończył. No i ich wyprowadzili. I tak ich wyprowadzili aż znaleźli się tutaj. W tej piwnicy.

- Ej! Coście za jedni? - niespodziewanie w mętnym świetle słabej żarówki dał się słyszeć jakiś nowy głos. Od dłuższej chwili nic się nie działo a cisza sprzyjała usłyszeniu cichych głosów i odgłosów. Głos musiał dochodzić gdzieś z bliska. Może z przeciwnej celi albo którejś z sąsiednich.

- Słyszeliście? - Will zapytał szeptem zerkając na swoich towarzyszy. Wyglądał na zaskoczonego tym nowym odgłosem. Tamten starał się mówić cicho pewnie by poza adresatami nikt go nie usłyszał.

- To chyba od strony drzwi. - Ricardo pokiwał głową i skinął w stronę zamkniętych od zewnątrz drzwi. Możliwe, że miał rację i nerwowy głos dobiegał gdzieś stamtąd.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline