Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2020, 20:51   #24
Cooper
 
Cooper's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputację
Cooper nie uzyskał żadnej odpowiedzi od kobiety która była chyba zbyt skupiona na przedostaniu się do własnego mieszkania. Westchnął tylko pod nosem czując że jego istotne pytania wcale nie były takie istotne.
Ruszył cicho za kobietą ponownie sięgając po swój śmieszny nożyk. Nie mógł nim za wiele zdziałać i wydawało mu się że również wiedzą o tym jego towarzysze. Ale jeśli stanie się cokolwiek zagrażającego jego życiu, nie przepuści żadnemu skurwielowi bez przynajmniej jednej rany kłutej.

Ruszyli wgłąb korytarza. Muchacha, Pijak, Ruda i Dzielnicowy. Najbardziej dopasowana drużyna świata ( jak już ktoś wspomniał podobnie) która na olimpiadzie dostała by przynajmniej honorowy medal, za swoją różnorodność. Na Olimpiadzie ludzi mających problemy ze sobą.
Ciemnowłosa otworzyła drzwi. Cooper nie zdążył dojrzeć wiele, za to od razu usłyszał skierowane w ich kierunku ostrzeżenie. Nie miał zamiaru reagować. Przynajmniej nie miał takiego automatycznego drygu. To Muchacha stała na pierwszej linii frontu i wszelkie pertraktacje z kolesiem, który jak James zdążył obadać, był uzbrojony po zęby, należały do niej. Ciekawe jak przekona go po hiszpańsku że mają pokojowe zamiary.
Stało się jednak coś co początkowo zdziwiło pewnie wszystkich. Kobieta praktycznie wpadła w jego ramiona. Odbyła się krótka scena z romansidła telewizyjnego po czym do informacji wszystkich przekazano że jest to mąż wspomnianej wcześniej Muchachy. Było więc teraz ich dwoje. Dwoje ludzi którzy będą między sobą świergotać po hiszpańsku, zapewne komentując ubiór i zapach James'a i cicho podśmiechując się pod nosem. Plus był taki że facet nie miał wrogich zamiarów, miał przy sobie więcej arsenału niż Kevin kiedykolwiek widział na oczy ( tak zakłada James ) i łączyła go jakaś więź z Muchachą. Ich wesoła gromadka powiększyła się o kolejną osobę.
James wszedł powoli do mieszkania w milczeniu. Zdał sobie sprawę że kobieta pewnie wiedziała kto tam na nich czeka i dlatego tak uparcie dążyła do tego by odwiedzić swoje mieszkanie. Nic w tym dziwnego. Gdyby na James'a czekała atrakcyjna kobieta o zdecydowanych kształtach, również wierzgał by się i stał mocno na swoim że najpierw muszą iść do jego mieszkania.
Uwadze nie uciekło mu również zdanie skierowane bezpośrednio w jego stronę, gdy wpatrywał się w okno.
- Pijąc samemu więcej zostaje dla Ciebie... Cooper. - mruknął. Kolejna pozytywna cecha! Pijak, ale oszczędny.
Po chwili uruchomiła się również Leah streszczając szybko plan jaki sobie wytyczyli na ten wieczór. Miała rację. Nie mogli tutaj dłużej zostać. Hałas który powstał przy ich poprzednich przygodach, na pewno wzbudził zainteresowanie okolicznych mieszkańców. Jeśli mieli przetrwać - jeśli James miał przetrwać, musiał dozbroić się w trybie pilnym a skoro tyle się tutaj fatygowali liczył że uda mu się coś z tego ugrać. W końcu było to mieszkanie pary komandosów.

- Carlos, tak? - nie czekał na odpowiedź. - Jak widzisz aktualnie jesteśmy wycieczką podróżującą wspólnie. Każdemu z nas zależy na przetrwaniu. Jeśli mamy mieć większe szanse tam na zewnątrz, miło było by gdybyśmy mieli równe możliwości przetrwania. - kontynuował wskazując na jego broń. - Masz może jakiegoś gnata który leży w szafce i się marnuje? - teoretycznie chodziło mu tylko chyba o siebie. Kevin miał jakiś tam pistolet, Muchacha również. Ruda prawdopodobnie nie wiedziała z której strony wylatuje kula. Jedynie On sam wojował jakimś śmiesznym nożykiem który w sytuacji zagrożenia na niewiele mu się zda.
 

Ostatnio edytowane przez Cooper : 07-06-2020 o 20:55.
Cooper jest offline