- Coś tu się nie zgadza... - powiedział cicho Samuel gdy spotkali się w korytarzu pod pokładem. Mówienie jednak jakby sprawiało mu problem, a starszy mężczyzna pocierał co i rusz zroszone potem skronie - Te kajuty... Coś z nimi nie tak...
Przysiadł na chwilę i odpoczywał ciężko jakby nie krzątał się po paru metrach, a wspinał na McKinley. Potem wyjął z teczki ołówek i kartkę i naszkicował schemat zwiedzonych pomieszczeń. I poprosił najbliższe z młodych ludzi o pomoc w wyjściu na nabrzeże.
- Czy policja przeszukała jacht? - zapytał stróżującego Johna Foertera.
- Chyba wcześniej - odparł mężczyzna.
- Czy ma pan rejestr rzeczy znalezionych?
- Jest chyba na komisariacie...
Pracownik adwokata Gattisów nie wydawał się najlepszym źródłem informacji. Za to sprawiał solidne wrażenie jeśli chodzi o bycie bramą.
- A te rzeczy znalezione?
- Chyba też na komisariacie...
Samuel westchnął i podziękował Foerterowi. Po czym poinformował Daniela i Nathalie, że idzie do kapitanatu. Chciał zapytać o dokumenty Eonu i poprosić o możliwość zadzwonienia do komisariatu i upewnienia się, że wspomniane rzeczy się tam znajdują. A także zapytać, czy w porcie stoi może jakiś jacht tego samego typu.
Później planował wziąć tabletkę na ból głowy. I pojechać na komisariat.