Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2020, 17:21   #87
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Zere’el zatrzymał się momentalnie, gdy tylko usłyszał głos policjanta. Skrzywił się nieznacznie, przeklinając w duchu własną nieostrożność.
- Czemuż to niepokoicie żołnierza gwardii książęcej, oficerze? - zapytał nobrazianin, obracając się powoli w stronę policjanta. Nerwy trzymał na wodzy, zdając sobie sprawę, że latanie nie było zabronione. A ten tutaj funkcjonariusz nic innego nie widział…

- Takie rozkazy - policjant odparł wymijająco. Nawet nie patrzył w oczy Zere’ela, wolał rozglądać się czujnie wokół. - Kartę identyfikacyjną poproszę. Co pan robił w szpitalu i dlaczego opuścił go pan przez okno?

Zere’el wywrócił teatralnie oczami.
- Odwiedzałem chorego. A przez okno wyleciałem, bo potrafię latać i mi się spieszy. O ile mi wiadomo żadna z tych rzeczy nie jest zabroniona, a ja jestem szanowanym obywatelem. Nie życzę sobie, aby mnie w ten sposób nękano.
Nobrazianin rozmyślnie zignorował prośbę o kartę identyfikacyjną, powoli obracając się w drugą stronę.
- A teraz udam się w dalszą drogę, za waszym pozwoleniem oficerze…

- Nie udzieliłem takiego pozwolenia - funkcjonariusz upierał się przy swoim. - Proszę o kartę identyfikacyjną i nazwisko odwiedzanego gościa oraz numer jego pokoju. Szanowany obywatel nie powinien mieć problemów z wypełnianiem poleceń władzy.

Zere’el zatrzymał się i skrzywił. Był dosłownie o włos od zignorowania poleceń funkcjonariusza i odlecenia.
- Nazywam się Zere’el Ransan. Odwiedzałem w szpitalu mojego sługę, Serviusa. Pana kolega powiadomił mnie, że na razie nikt nie może z nim rozmawiać, więc opuściłem budynek i postanowiłem wrócić później. Coś jeszcze?
Gwardzista wyciągnął w stronę policjanta kartę identyfikacyjną.

- Niech pan chwilę poczeka. Muszę to potwierdzić. - Policjant wcisnął przycisk na swoim skanerze i powiedział: - Vorbis? Mam tu jednego faceta. Twierdzi że chciał się dostać do pokoju świadka. Wiesz coś o tym?.

- Przecież mówiłem, że mnie nie wpuścił i poszedłem! - krzyknął Zere’el pozornie ze zniecierpliwienia, a tak naprawdę próbował wstrzelić się w odpowiedni moment, by łapówkarz po drugiej stronie skanera mógł usłyszeć. Wolał utwierdzić Vorbisa w przekonaniu, że nic się nie wydało, na wypadek gdyby zabrakło mu zimnej krwi.

Książęcy gwardzista nie wiedział czy przekupiony policjant go usłyszał, nie poznał też słów tamtego. Mógł tylko zgadywać na podstawie reakcji funkcjonariusza, który go zatrzymał:

- Aha… Aha… Dobra, dzięki - mundurowy wyciągnął rękę w stronę Zere’ela, oddając mu kartę. - Wszystko w porządku. Proszę wybaczyć niedogodności, ale takie są przepisy. Może pan kontynuować swoją podróż.

Zere'el prychnął cicho pod nosem, odbierając dokumenty z rozmachem. Tym razem był o mały włos od rozwiązania ucieczkowego bądź siłowego. Raz jeszcze jednak bardziej opłacalny okazał się dialog i szczypta sprytu. Dla niepoznaki udał, że kieruje się w stronę swojej willi, by niebawem odbić gwałtownie w stronę przecinającej Księżycowy Las trasy...
 
Bardiel jest offline