Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2020, 15:54   #27
Cooper
 
Cooper's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputację
James po części przeczuwał że nie nawiąże nici przyjaźni z tym facetem i nie było w tym nic osobistego. Z nikim nigdy nie na wiązał głębszej więzi tak by mógł nazwać tą osobę prawdziwym przyjacielem. Oczywiście kumple się zdarzali, byli to jednak osobnicy których mógł bezwiednie obrażać a Oni się z tego jeszcze śmiali wciskając kolejne pączki do buzi.
Jeśli Latynos chciał utrzeć nosa Coopero'owi, to z pewnością nie miało to takiego efektu. Wzruszył tylko ramionami na pierwszą część zaciskając zęby w sztucznym uśmiechu i rzucając:

- Jak sobie chcesz szeryfie, to twoje miasteczko. - nie chciał dać po sobie po znać że brak broni palnej będzie dla niego jakąś ujmą. Prędzej czy później i tak jakaś wpadnie mu w ręce. Po cichu miał nadzieję że będzie to broń martwego Carmine'a który samolubnie ruszy na tych potępieńców za oknem. Wysłuchał więc drugiej części wzburzonej reakcji mężczyzny już nieco się rozluźniając. Żarty na temat jego alkoholizmu, białych myszy i strzelaniu do kogo popadnie wyszły już z mody kilka końców świata temu. Nie poczuł się więc dostatnie urażony. Nie na tyle by strzelić fochem i kucnąć w rogu pokoju z założonymi rękami.
- Nie próbowałem Cię obrazić tylko to zrobiłem. Mam to w dupie. Zabawny będę później, tańcząc Kumbaye na twoim samolubnym trupie. - dodał pozostawiając temat za sobą. Nie miał zamiaru wchodzić dalej w utarczki słowne z tym osiłkiem. Brak broni sprawiał że jego angaż do walki był bezcelowy a co za tym idzie, nie będzie musiał się przy tym za dużo wysilać. Każda sytuacja ma swoje plusy.

Odwrócił się więc od niego wysłuchując słów Muchachy. Na słowo " płyny " w jego ciało wstąpiło lekkie ożywienie. Oczywiście że miał ochotę na jakieś płyny. Ruszył więc z wolna do kuchni, gdzie odkręcił kran i po prostu napił się lecącej z niego wody. Wciąż w buzi miał kapcia który przypominał mu o toalecie w barze. Następnie chlusnął sobie wodą w twarz dla niejakiego otrzeźwienia i ruszył w kierunku wyjścia z mieszkania. Na korytarzu w oczy rzucił mu się znak " Zakaz Palenia " ale w obecnych okolicznościach nie bardzo komu było stać na straży tej złotej zasady. Sięgnął więc po wymiętą paczkę szlugów do spodni i wyciągnął jednego wsadzając do buzi i odpalając. Gryzący dym papierosa wdarł się do jego gardła zasilając jego płuca wymaganą dawką nikotyny. W ogóle zasilając cały organizm. Czekał na resztę towarzyszy, by gdy wyjdą ustawić się w środku kordonu i być zabezpieczanym przez Muchache z przodu i Carlita z tyłu.
 
Cooper jest offline