Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2020, 20:36   #101
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rzucane przez akolitę zdania jakoś nie napawały Davetha optymizmem.
Z Laurą działo się coś niedobrego, a chłopaczek najwyraźniej nie miał odwagi powiedzieć, co się stało.
- Co jej zrobiliście?
Pytanie nie doczekało się odpowiedzi, a przynajmniej nie słownej. Jednak to, co Daveth zobaczył sprawiło, że na moment stracił mowę.
- Na wszystkich bogów... co wyście zrobili... Otwórzcie tę kratę! - polecił.
Przyklęknął przy kracie, przeklinając w duchu wszystkich głupców, co nie potrafili zadbać o jego przyjaciółkę.
- Lauro, moja kochana… - powiedział, a tygrysica zatrzymała się na chwilę, spojrzała na niego, po czym prychnęła niezadowolonym tonem. W tym czasie młodzik wcisnął klucz w dłoń Druida, po czym się wycofał.
- No jak mówiłem panie, dziki zwierz...im bardziej wracała do zdrowia, tym była większym dla nas zagrożeniem…
- Trzeba było ją do mnie przyprowadzić... - powiedział Daveth, przekręcając klucz w zamku.
- Jak byłeś nieprzytomny? No i kto ją miał prowadzić...wszyscy się bali, że ich zeżre - Chłopak cofnął się jeszcze bardziej.
- Bardka też się bała? - Daveth nie do końca wierzył w to, że wszyscy mieli stracha. - [Ta, która razem z nami spadła z nieba? One się bardzo dobrze znają, znaczy Laura i Amaranthe...
Otworzył kratę.
- Cholera, nikt o tym nie pomyślał… - Powiedział akolita, znikając za rogiem.

A w tym czasie Laura… skoczyła ku Davethowi z rykiem! W ostatniej jednak chwili ten "atak", został zakończony łagodnym wylądowaniem przednich łap na barkach mężczyzny, a wielki pysk zamiast rozgryźć mu twarz, przywitał Druida porządnym liźnięciem jęzora.
- Lauro, mój skarbie.. - Daveth przyciągnął do siebie łeb swej przyjaciółki, chociaż ta była nie pierwszej świeżości. - Chodź, idziemy się wykąpać i najeść - dodał, głaszcząc tygrysicę. - Zaprowadź nas do jakiejś sadzawki czy jeziorka - polecił młodzikowi. - A potem wybieramy się do kuchni.
W tym momencie zauważył, że jego przewodnik zniknął.
- Świat schodzi na psy... - powiedział z niesmakiem i po raz kolejny pogłaskał Laurę po łbie - a dzisiejsza młodzież jest niezbyt obowiązkowa. - Westchnął. - Znajdziemy kogoś, kto nam pokaże drogę - stwierdził, po czym, z Laurą u boku, ruszył na poszukiwanie sadzawki.

* * *


Trochę to trwało, ale w końcu udało się 'odświeżyć' i nakarmić Laurę.
Daveth również zdołał doprowadzić się do porządku, bowiem nie wypadało pokazać się królowej w stroju, który pasował do polnych dróg i bezdroży, ale nie na królewski dwór.
To było zdanie Droltudena. Daveth uważał, że to przesada i że mądra królowa okazałaby więcej zrozumienia, ale nie zamierzał się kłócić. Z tego też powodu po kąpieli ubrał się w przyniesione przez służbę stroje. Całkiem nieźle pasujące, co oznaczało, że podczas ich dość długiego snu ktoś go dość dokładnie pomierzył we wszystkich kierunkach.

- Leż tu grzecznie, moja droga - powiedział, głaszcząc tygrysicę po głowie. - I pamiętaj, nikogo nie wolno zjeść. Najlepiej nawet na nikogo nie warcz.

Zostawił Laurę rozciągniętą na dywanie, po czym ruszył na spotkanie z pozostałymi. Nie wypadało kazać królowej czekać.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 20-09-2020 o 21:37.
Kerm jest offline