Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2020, 01:15   #17
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację




Yaradiel z Eorlingiem rozdzielili się w drodze ku budynkom gospodarczym, które stały po obu stronach Długiego Domu. W tym czasie Rogacz z uzdrowicielką, ostrożnie zbliżali się do głównego zabudowania. Dopiero, gdy minęli tylną ścianę i przeszli kilkanaście kroków wzdłuż drewnianej ściany, zauważyli, że front domostwa został zniszczony. Przysypane białym kocem śniegu leżały na ziemi belki, deski i fragment dachu, który zawalił się wraz z platformą sypialną wspartą kolumnami w stajni. Wewnątrz, przez otwór na dym, oraz wielką wyrwę w sklepieniu, chłodny błękit mroźnego poranka zaglądał do środka opuszczonego domostwa.

Elfka uchyliła drewniane wrota pierwszej szopy, które na dobrze naoliwionych zawiasach nie zajęknęły. Narzędzia rolnicze, łopaty, widły, grabie i siekiery stały lub wisiały na ścianie obok stołu. W dalszej części pomieszczenia drewno na opał ułożone w równy mur, pięło się od ubitego gruntu, aż po sufit. Drugie zabudowanie okazało się spiżarką. Na sznurach wisiało zamarznięte mięso, w niewielkiej ilości oraz kilka wypatroszonych, oskórowanych królików. Resztę wnętrza podzielonego na dwie zagródki, wypełniała słoma i siano.

Rogacz na cieniutkiej warstwie śniegu, co okrywał część domu, nie zauważył żadnych śladów. Można by rzec, że poza zawalonym fragmentem frontowej ściany, nic nie wskazywało na jakąkolwiek przemoc. W głębi nienaruszonego Długiego Domu, wokół paleniska stały ławy, a na stole równiutko poukładane puste miski i sztućce. Mimo wszystko wraz z Eiliandis przez kilka kwadransów dokładnie przeszukali całą izbę oraz zrujnowane w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek. Bezskutecznie.

Elfka przyszła z podobnymi wnioskami, a Rhune przyniósł puste wiadro na wodę, które znalazł przewrócone przy strumieniu. Sikorka również dołączyła do oględzin sadyby i okolicy. Zawodzący wiatr, co raz po raz mącił ciszę, zdawał się być jedynym gościem w obejściu.

Grim długo węszył przy szarych pradawnych bali, jakby wydartej domostwu przez konny zaprzęg ściany, a potem łapami grzebał w śniegu. Halla pomogła przyjacielowi i w końcu podniosła z ziemi żelazne koło. Syn Rhudela od razu rozpoznał przedmiot. Był nim gruby żelazny pierścień do wiązania koni przy domu. Solidna obręcz skrzywiona i pogięta, została zniszczona przez wyrwanie z niesamowitą siłą z mocowania.

Dnia było jeszcze dużo przed nimi, więc wkrótce wyruszyli ku drugiemu miejscu zaznaczonemu na kościanej mapie.




Podróż zajęła niespełna godzinę.
Na oddalonym wzgórzu stało drugie gospodarstwo. Tym razem od razu wszyscy zauważyli, że Długi Dom był uszkodzony w podobny sposób. Znacznie mniej śniegu zalegało na drewnianych konstrukcjach, które za pokrywała cienka warstwa lodu, skrzącego się w bladych promieniach południowego słońca.

Zbliżywszy się, bractwo dostrzegło leżące w śniegu postacie. Pierwszą była kobieta. Otrzymała potężny cios w głowę, który zmiażdżył częściowo czaszkę, przez co jej twarz byłaby niemal nie do poznania nawet bliskim. Nieco dalej w czerwonej plamie na białym podwórzu, spoczywał blondyn niespełna czternastu wiosen. W nocnej koszulinie i boso, w kurczowo zaciśniętych dłoniach wciąż ściskał ułamany drzewiec włóczni.

Z wnętrza domostwa dobiegł cichy jęk. Wsparty plecami o zwaloną belkę stropu siedział krwawiący z nosa, ust i uszu mężczyzna. On również, podartej i skrwawionej szacie do spania, nie był gotowy do bitwy. Dłońmi trzymał się za brzuch, a spomiędzy palców wystawały zakrwawione wnętrzności. Reszty odrażającego widoku dopełniał nieprzyjemny zapach z podartych jelit. Obok leżał, oblepiony czarną juchą aż po rękojeść, złamany miecz.

Dookoła czarna krew plamiła śnieg na przemian z czewoną. Ślady olbrzymich stóp, oraz głębokie bruzdy czegoś wielkiego wywleczonego z zawalonego Długiego Domu wiodły ku górom.

Rohirrim, pojękiwał ochryple, krztusząc się krwią, choć wzroku nie podnosił, jakby celowo unikał patrzenia w oczy przybyszów.




 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem