Interes jest interesem, a kto nie ryzykuje, ten nie zarabia stosu złota.
Zachowanie Matthiasa zdało się Axelowi niezbyt typowe, ale zwiadowca kupcem nie był i nie wiedział, do czego może się posunąć kupiec by pogrążyć konkurencję. W każdym razie uznał, że warto się dowiedzieć, o co chodzi.
Wskazane przez Mathiasa biuro było... okazałe. Wyposażenie dobitnie świadczyło o tym, że nie mają do czynienia z kupczykiem, który z trudem wiąże koniec z końcem. A jeśli ktoś doszedł do takich pieniędzy, to musiał być szelmą kutą na cztery nogi, na dodatek bezwzględną. A to nie wróżyło zbyt dobrze.
- Moje uszanowanie - powiedział. - Szukamy pana Maximiliana, a przysyła nas Matthias.
Resztę pozostawił w rękach Lothara.