Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2020, 21:21   #39
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 20 - 2020.02.25; wt; g 11:00

Czas: 2020.02.25; wt; g 11:00
Miejsce: Los Angeles, biuro DEA
Warunki: jasno, ciepło, sucho, cicho na zewnątrz jasno, umiarkowanie, wicher i pogodnie


Za oknem rozpętało się istne pandemonium. Właściwie to tak było od rana a, nie że właśnie teraz. Ale poza tym, że okna trzeszczały w posadach a co jakiś czas coś w nie stukało gdy jakiś kamyk, gałązka czy pusta puszka z trzaskiem uderzała w szybę. Do tego zza oknem włączył się właśnie jakiś alarm. Zaniepokojony Ed podszedł do okna bo brzmiał bardzo podobnie do alarmu jego własnego samochodu. Ale gdy wyjrzał przez okno zobaczył, że to w jakimś innym. Jego stał jeszcze w miarę cało. Chociaż dostrzegł jak sztormowy wicher sunie bokiem jakąś zaparkowaną furgonetkę. Jej wysoka boczna burta robiła za istny żagiel. Póki nie wpadła na jakąś osobówkę. I znów rozległ się kolejny alarm samochodowy.

No tak. W meteo zapowiadali sztormową pogodę na dzisiaj. I widocznie tym razem się za bardzo nie pomylili. Od rana wiało jakby kogoś powiesili. No ale teraz, w samo południe sztorm wszedł w swoje apogeum. Podobno na wieczór miało być spokojniej ale do wieczora to jeszcze było dobre pół dnia. Na razie to ulice i parkingi opustoszały. Tam i tu widać było przewalone słupy albo gałęzie oderwane z drzew. Coś tak błahego jak śmietniki to suwały się po płaskich powierzchniach jak po ślizgawce pchane tym sztormowym wiatrem. Na razie każdy kto mógł to siedział w bezpiecznym schronieniu darując sobie wyłażenie na zewnątrz. I mając pewnie nadzieję, że prognozy z tym spokojnym wieczorem się nie pomylą tak jak nie pomyliły się z tym sztormem jaki spadł na słoneczne jeszcze wczoraj miasto.

Ed wrócił do swojego biurka i skoro nie bardzo był sens wychodzić na zewnątrz mógł się skupić na tym co przez ostatnie dni udało mu się ustalić. Końcówka tygodnia minęła mu trochę luźniej. Głównie dlatego, że czekał na nakaz od prokuratora. Racetti nie wyrobił się do piątku, w weekend biuro było zamkniętę więc dopiero wczoraj rano Hoover mógł pojechać do niego po odbiór obu nakazów.

Uzbrojony we własną odznakę i nakaz prokuratora wkroczył do biura komunikacji miejskiej gdzie znajdowała się centrala monitoringu. Wyglądała jak centrala monitoringu w hotelu gdzie życie zakończyła Salvado. Tylko, że oczywiście o szczebel bardziej zaawansowany. Albo dwa. Czy więcej. Było więcej monitorów, więcej operatorów i w ogóle wszystko było większe i więcej.

- No tak, tak… wygląda, że wszystko masz… no to chodź… - Dusty z wyraźną nadwagą fana fast foodów i siedzącego trybu życia wydawał się być trochę roztargnionym facetem. Ale dość uważnie przeczytał odznakę agenta federalnego i świeżo wystawiony prokuratorski nakaz. Ale jak przeczytał i widocznie nie miał zastrzeżeń no to machnął pulchną dłonią na znak by Ed za nim podążył.

- To właściwie czego szukasz? - zapytał gdy tak szli przez te wszystkie stanowiska z monitorami i ich operatorami. Gdy usłyszał w czym rzecz dość mocno się ucieszył jak się okazało, że agent ma dość precyzyjny namiar na czas i miejsce oraz opis poszukiwanego podejrzanego.

- O, to coś masz. To dobrze, dobrze, będzie łatwiej… No to zobaczmy co z tego będzie… - Dusty pokiwał głową widząc nagrania z okolic “Morgan & Son”. Zatarł swoje pulchne łapki i zabrał się do pracy. Ed siedział na miejscu dla gości i obserwował jak operator monitoringu wbrew swojej tuszy, całkiem żwawo tropi poszukiwaną brykę przeskakując po różnych kamerach z różnych punktach miasta aby wyśledzić owego ciemnego sedana. A i tak z godzinę czy dwie im tam zeszło na przeglądaniu tych nagrań. Wynik był jednak taki sobie.

- To ostatnie ujęcie. Wjechał do Orange. Poza centrum to już nie mamy tych kamer tak często. - Dusty dość dokładnie prześledził trasę ciemnego sedana na kradzionych numerach. Właściwie gdy już skończył i to wykreślił na mapie no to wydawała się dość prosta. Facet w dresie jak odjechał od Morgana to pojechał bez większych ceregieli do Orange. Dzielnicy przedmieść, podobnej jak mieszkała Alyssa czy jej rodzice. Tam już tych kamer tak nie było jak w centrum. Czy gdzieś w tym Orange wóz skończył trasę czy pojechał gdzieś dalej tego już Dusty nie wiedział. Więc ten trop prowadził do Orange czy tam się kończył czy był tylko punktem na trasie no to w tej chwili nie było tego wiadomo.

Z GPS żaglówki poszło tak sobie. Zależy jak na to patrzeć. Wczoraj pojechał do klubu z nakazem i odznaką. Zrobił trochę zamieszania u ciecia jaki pilnował klubowego obejścia. Ale ten bez zająknięcia ugiął się przed federalnymi barwami i prokuratorskim nakazem. Zaprowadził agenta do żaglówki jaką w grudniu pływała Alyssa. Wyglądała dość niepozornie. Taki mały jachcik z jednym masztem i w tej chwili zwiniętymi masztami. Ed nie wyznawał się na żeglarstwie to poza wielkością jaką pewnie by można zapakować na furgonetkę albo ciężarówkę więcej za bardzo detali nie dostrzegał. Zresztą nie po to przyjechał. Strażnik wyszedł z niewielkiej kabiny jachtu i podał mu pudełko GPS.

Po południu informatycy wzięli je na warsztat i dzisiaj rano dali mu odpowiedź. Tak jak mówił Martin, żadnej trasy z danego dnia nie było wbite. Ale mimo to wyłapali logi od najbliższych nadajników z jakimi łączył się GPS. Co prawda to nie wyszła tak dokładna trasa jak elegancka kreska na mapie jaką zwykle kojarzy się jakąś trasę wyznaczoną przez GPS. Wyszły raczej zakreskowane obszary jakby ktoś zamiast zarysować krańcem kredki przesunął po niej bokiem. Niemniej informatycy się postarali i zrobili ładny gif z symulacją nie tyle trasy ile rejonów w jakich był GPS. Na szczęście nie był wyłączony podczas rejsu dlatego udała się taka sztuczka. Tylko nawet jeśli były te zakreskowane obszary otwartego oceanu nic to właściwie Edowi nie mówiło. Wyglądało na przypadkowe “esy floresy” po wodnej części mapy. Poza portem na początku i końcu rejsu trasa nigdzie nie przybijała do brzegu. Przez parę dobrych godzin, właściwie większość grudniowego dnia najpierw odbijała wprost na otwarty ocean a potem pływała trochę wzdłuż wybrzeża ale wiele mil od niego. By na sam koniec wrócić do portu.

I wczoraj Patricia dała znać, że Londo się wreszcie do niej odezwał podczas tego weekendu. Ale czy coś z tego będzie tego jeszcze nie wiedziała. Na razie starała się z nim poflirtować na tyle by go namówić na rozmowę na żywo. Hiszpan do tego się coś nie palił. Ale dlaczego tego agentka o profilu PattyQ nie była pewna. Może chodziło o nie do końca płynną znajomość angielskiego a może nie do końca był co do niej przekonany albo celowo trzymał ją na dystans.

- Jak w tym tygodniu się nie uda dogadać to pewnie się nie uda. - powiedziała mu jakie są jej rokowania na temat tych elektronicznych schadzek w sieci. Co do części pomysłów i domysłów w sieci nadal chyba miała wątpliwości.

- Ed ty wierzysz, że ten Juan oderwał się od tych swoich akwalungów i turystek, przyleciał tu z Majorki w styczniu do tego hotelu i wypchnął tą Salvado przez okno hotelu? - zapytała go przed weekendem patrząc na tyle sceptycznym wzrokiem, że jasno widać było brak jej wiary w taki scenariusz. Poradziła mu sprawdzić jego wizę czy co. Jakby był na terenie USA to musiał mieć chociaż czasową wizę. A jak miał jakieś obywatelstwo co zwalniało z wizy to powinien być w jakiś rejestrach firm lotniczych, że był w USA w podejrzanym terminie. Poradziła mu też by lepiej wziął na tapetę ludzi co na pewno byli w tamtą feralną noc w hotelu. Bo by się bardzo zdziwiła jakby hiszpański nurek z Majorki znalazł się w tamtą noc w kalifornijskim hotelu. No ale na razie nie oponowała przed dalszą współpracą. Zwłaszcza, że flirtowanie w internecie z przystojnym Hiszpanem zbyt wiele czasu nie wymagało. Przynajmniej jak na razie.

Flirt Clarka1979 z Shaną też jakby zamarł w miejscu. Zgrabna brunetka dała typowo kobiecą odpowiedź “Dzięki, kochany jesteś ;* “ Ale czy to była zgoda czy spław to już trochę trudno było Edowi stwierdzić. Zwłaszcza, że od paru dni nie odzywała się do niego.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline