13-06-2020, 18:45
|
#260 |
Administrator | Ciekawość jest pierszym stopniem schodów prowadzących w różnych kierunkach.
Bran nie ukrywał, że ciekawość jest jednym z czynników, jakie skłaniają go do wędrowania po świecie, ale był pewien, że i innym członkom tej wyprawy nie brakuje ciekawości, chociaż niektórzy uparcie się tego wypierali.
Posąg krył w sobie jakąś tajemnicę, ale niestety - cokolwiek wymyślił i zastosował zaklinacz nie podziałało. A zastosował nie tylko wszystkie znane sobie sztuczki. Użył nawet znalezionej w krypcie piszczałki - i nic.
Być może rację miała Elora? Być może należało stanąć na płycie i przeczytać na głos napis? Być może, jednak skwaszona mina Willie'ego i wizja kolejnych narzekań i wymądrzań odebrała Branowi chęć do dalszego eksperymentowania. * * *
Zdewastowana biblioteka nie przyniosła wielu znalezisk - jeden magiczny zwój i księga traktująca o rasie smoków i ich życiu w Faerunie. Coś dla miłośników tych stworów i całkowicie nieprzydatna w zapadniętej pod ziemię cytadeli.
Podsumowując - zysk niewart wysiłku. * * *
Trudno też było sądzić, że jakikolwiek zysk przyniesie kolejne spotkanie z goblinami i ożywionymi drzewkami. No może prócz paru ran i guzów, które po stronie zysków trudno zapisać.
Sprawdzone metody warto było powtarzać. Tym razem jednak okazało się, że Archie był szybszy. A że to on właśnie zaśpiewał goblinom kołysankę, Bran postanowił zająć się jednym z większych problemów i posłał w stronę bliższego z chodzących drzewek płonące płomienie.
Był pewien, że ognista kąpiel nie spodoba się tamtemu, a miał z kolei nadzieję, że gdy drzewko się zapali, to jego zapał do walki zgaśnie.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 13-06-2020 o 18:52.
|
| |