Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2020, 18:30   #22
Umbree
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
No cóż, rozmowa im się jakoś nie kleiła, ale przecież z niektórymi dopiero co się poznali, więc na pewno będą mieć jeszcze czas, by zacieśnić relacje. Posiedziała trochę w karczmie a potem zgodziła się, by Traivyr odprowadził ją do domu. Po drodze rozmawiali o wszystkim i o niczym, a Astrid bardzo dobrze czuła się w jego towarzystwie. Tove też od razu go rozpoznał, bo niemal chwilę po obwąchaniu zaczął obskakiwać mężczyznę i próbowaćlizać go po twarzy. Druidka podziękowała za odprowadzenie, pożegnała się z nim i zamknęła za sobą dokładnie drzwi.

Mieszkali z ojcem w całkiem sporej chacie na obrzeżach wioski i dla ich dwójki był za duży, a co dopiero, gdy Torvald wyjeżdżał w interesach. Astrid nie lubiła zostawać wtedy sama, dlatego pozwalała Tove spać w swoim pokoju na łóżku, co stary psiak bardzo lubił. Zjadła kolację, nagrzała sobie wody i wzięła długą, relaksującą kąpiel w balii, a potem tak, jak została stworzona, położyła się do łóżka. Przez dłuższą chwilę głaskała leżącego obok niej zwiniętego w kłębek Tove po łbie, myśląc trochę o Traivyrze, aż w końcu zasnęła.


Obudziła się całkiem wcześnie, wyspana i w dobrym nastroju. Przez kolejną godzinę medytowała, prosząc siły natury o błogosławieństwo a następnie ubrała się i zjadła pożywne śniadanie. Nie wiedziała, ile zajmie im wyprawa do lasu, więc starała się spakować do plecaka wszystko, co najpotrzebniejsze. Nie zapomniała również o broni - sejmitar kuty z zimnego żelaza i krótka włócznia z pewnością jej sie przydadzą, jeśli przyjdzie im się zmierzyć z porywaczami szlachcianki. Przy pasie uwiesiła również sztylet a do kieszonek powędrowały komponenty do czarów. Na prostą tunikę zarzuciła też skórzany pancerz wykonany z kilku nałożonych na siebie i zszytych utwardzonych skór. Pamiętała, że ojciec mówił, jej, że taka osłona sprawdza się dużo lepiej niż zwykła skórznia. Oby nie musiała przekonywać się o tym w praktyce.

Przeszukując strych znalazła stare sanie, którymi ojciec woził ją, gdy była mała, a zimy były bardzo śnieżne. Na pewno przydadzą im się w czasie wyprawy. Spakowała do plecaka zimowe ubranie, na które składał się między innymi ciepły płaszcz, czapa i rękawiczki, nie zapomniała również o rakietach śnieżnych wygrzebanych z szafy. Na zgrabne nogi włożyła skórzane spodnie, by nie krępowały ruchów. Przed wyjściem napisała jeszcze krótki liścik do ojca, by nie martwił się o nią, gdyby wrócił wcześniej z miasta. Tove na czas jej nieobecności zaprowadziła do sąsiadki obok, żegnając się z psiakiem czule. Stara Midge nigdy nie miała nic przeciwko zajęciu się leciwym zwierzakiem i Astrid wiedziała, że u niej Tove będzie miał jak w domu. A nawet lepiej.

Z plecakiem i tarczą na plecach ruszyła do karczmy. Musiała wyglądać dość dziwnie w pełnym rynsztunku, w którym lokalni raczej jej nie oglądali i w dodatku ze starymi saniami pod pachą, ale nie przejmowała się tym, uśmiechając do każdego mijanego przechodnia. Po drodze spotkała Tessarię i korzystając z okazji wymieniła z nią kilka słów na temat Yulna. Dowiedziała się, że Ulfen opowiadał o naprawdę zimnej pogodzie panującej w lesie, dlatego gdy Astrid tylko dotarła do "Gronostaja" od razu opowiedziała o tym pozostałym.
- Powinniśmy zostawić twojego osiołka we wsi, Akialu. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby biedak zamarzł nam gdzieś po drodze - powiedziała do Kotoczłeka.

Za pieniądze otrzymane w ramach zaliczki Astrid kupiła u Vivian łyżwy, bo po prostu mogły się przydać w tej wyprawie. Gdy upewniła się, że ma już wszystko, czego potrzebuje, wyruszyli z Heldren ku przygodzie. Przez większość czasu rozmawiała to z Traivyrem, to zagadywała pozostałych, a gdy byli już całkiem blisko, czuła, że temperatura w lesie nie będzie należała do najwyższych. Niedługo później znaleźli się między drzewami i dotarli do miejsca, gdzie zaczynała się zima. Astrid z zaciekawieniem i zachwytem wypisanym na twarzy przyglądała się ośnieżonym drzewom i najbliższej okolicy. Przebrała się również adekwatnie do panującej aury, wrzucając na stopy rakiety śnieżne.

Niedługo później dotarli do miejsca, o którym mówił im Yuln. Druidka była głęboko wstrząśnięta tym, co ujrzała. Zabite konie i ludzie, jeden wóz powalony, gdzieś dalej mężczyzna zamknięty w lodzie. Tutaj wydarzyła się prawdziwa rzeź! Nigdy wcześniej nie widziała obrazu takiego okrucieństwa. Odruchowo chwyciła za włócznię, zwieszając ją przy boku. Po plecach przebiegł jej nieprzyjemny dreszcz.
- Nie podoba mi się to, jest za cicho. Powinniśmy trzymać się blisko siebie i mieć oko na otoczenie, nie wiadomo, na co możemy tutaj jeszcze trafić - rzuciła do pozostałych, ruszając, by przyjrzeć się lodowej figurze mężczyzny. - Pewnie to te fey z północy tak potraktowały tego nieszczęśnika... cóż za paskudna śmierć.

Mijając Mihaela położyła mu dłoń na ramieniu i wypowiedziała dwa krótkie słowa.
- W razie, gdybyś musiał polegać na swoim refleksie, czy innych umiejętnościach, masz ode mnie mały magiczny prezent na krótki czas. - Uśmiechnęła sie do tieflinga i ruszyła w swoją stronę, rozglądając po okolicy. Po przyjrzeniu się zamkniętemu w lodzie najemnikowi chciała zerknąć na szlak biegnący w gląb lasu, ale nie zapuszczać się tam na razie.

Cantrip Resistance na Mihaela.

 

Ostatnio edytowane przez Umbree : 15-06-2020 o 18:38.
Umbree jest offline