| Następna była czarodziejka.�- Wspierając się na ramieniu rycerz wystąpiła lekko do przodu. Ukłon w jej wykonaniu, mający na celu oddanie czcić władczyni, był tak naturalny i doskonale współgrał z kreacją,�- która czarodziejka założyła na tę okazję, a która była gustowna i stonowane,�- jak przystało na reprezentantkę chessentańskiej arystokracji.�-
- Carys Fiaghruagach i Villem Adlerberg z Chessenty, poszukiwacze przygód i członkowie tej zacnej grupy.�- Do usług Wasza Wysokość.
Na potwierdzenie tych słów, Villem uklęknął na jedno kolano i pochylił głowę przed królewskim majestatem. - Emm…�- Olgrim Grimhammer.- krasnolud ukłonił się sztywno jakby mu ktoś kij wpakował głęboko w zadek. - Wędrowny kapłan Dugmarena Jasnego Płaszcza.
To nie było jego miejsca i widać to było wyraźnie w każdym jego geście i spojrzeniu. Najchętniej by się schował w cieniu zostawiając�- towarzyszom obeznanym z dworem dalszą rozmowę.
- Daveth Amatan. - Ukłon druida był uprzejmy, ale bynajmniej nie czołobitny. - Druid i wyznawca Mielikki, do usług.
Królowa drobnym skinięciem głowy witała się z każdym przedstawiającym się śmiałkiem, choć przy ostatnim z nich, wyraźnie można było zauważyć drobniutki moment zwłoki… w końcu władczyni nawet miło się do wszystkich uśmiechnęła.
- Witam was dzielna świto w Heliogabalus. Słyszałam o was wiele opowieści od Amaranthe, i mam nadzieję, że sami mnie nimi uraczycie. Nie co dzień mamy takich nietypowe odwiedziny, gdy ktoś spada nam prosto z nieba, i jestem przekonana, iż Król Smocza Zguba również byłby rad was poznać. Zapraszam was więc, zostańcie z nami kilka dni, nim mój małżonek powróci z wyprawy, jako nasi goście - Powiedziała władczyni, a staruch obok jej tronu zrobił kwaśną minę.
- Nie będę was jednak męczyła od samego początku, tuż po przebudzeniu, proponuję więc, byśmy się wszyscy spotkali na wieczornej uczcie. A tymczasem, rozgośćcie się w pałacu, odpoczywajcie, pozwiedzajcie stolicę. Jeśli macie jakieś prośby, myślę iż będziemy je w stanie spełnić? Wszystkim zajmie się Droltuden - Królowa spojrzała na Dragonborne, a ten przytaknął.
Daveth nie wiedział, czym podpadł królowej, ale dopóki nie padły słowa "ściąć mu głowę", nie zamierzał zbytnio się przejmować.
- Wasza Wysokość jest dla nas bardzo szczodra i łaskawa - powiedział, a towarzyszący słowom ukłon był nieco głębszy, niż poprzedni. - Ale prosiłbym jeszcze o wyrażenie zgody na to, by w zwiedzaniu stolicy mogła mi towarzyszyć moja czworonożna przyjaciółka - dodał. Ciekaw był, jak daleko sięga łaskawość Jej Wysokości.
- JEŚLI zadbasz o to, by nie było żadnych z nią związanych problemów, nie widzę powodów, dla których należałoby tygrysicę trzymać w zamknięciu. Jeśli jednak cokolwiek nabroi, będzie oczywiście na ciebie… - Królowa uśmiechnęła się dosyć cierpko.
- Dziękuję, Wasza Wysokość - odparł Daveth, dołączając do podziękowań ukłon.�-
Był pewien, że Droltuden zdała załatwić mu jakiegoś przewodnika. Albo, jeszcze lepiej, młodą przewodniczkę.�-
- Będziemy pani zaszczyceni mogąc uraczyć Ciebie i twój dwór naszą skromną opowieścią - odezwała się Carys. - Wdzięczni jesteśmy za twą gościnność i opiekę jaką nas otoczył twój majestat pani - mówiąc to czarodziejka dygnęła jak nakazywał dobry zwyczaj i jak została nauczna przez lady Adlerberg. - Posiłek z Waszą Wysokością będzie dla nas zaszczytem - odezwał się Villem i uznając, że królowa wskazując swojego majordomusa zakończyła audiencję, powstał na równe nogi. - Ano będzie… - dodał krasnolud speszony, gdyż… opowieści nie były jego mocną stroną. Owszem w księdze wiele już stron zapisał, ale opisami i zapiskami tego co zobaczył, odkrył lub się dowiedział. Nie o tym co robił. Nie widział nic szczególnie heroicznego w pokonaniu niedużego smoka, zwłaszcza że nieco większy od niego już spuścił im łomot.
- Jeśli to już wszystko, to do zobaczenia zatem później śmiałkowie, i miłego pobytu - Królowa skinęła minimalnie głową.
Krasnolud dygnął nerwowo i pochylił się głęboko w pożegnaniu, po czym tyłem wycofał z sali.
Czarodziejka, pożegnawszy się z należytym szacunkiem z władczynią kraju, w którym tak niespodziewanie wylądowali, zwróciła się do marszałka dworu.�-
- Wybacz panie, że głowę ci zwracamy,�- ale mamy z panem Adlerbergiem prośbę. Nasze pojawienie się tu i dla nas jest zaskoczeniem,�- choć wdzięczni jesteśmy za opiekę i miłe przyjęcie.�- Jednak tam, gdzie na smoka polowaliśmy został nasz sługa z dbytkiem.�- Aby fałszywych wieści do domów naszych nie zawiózł chcielibyśmy go poinformować gdzie jesteśmy.�- Czy jej wysokość, w swej dobroci, mogłaby nam pomóc i wskazać kogoś kto prześle taką wiadomość? Sprawa jest o tyle delikatna,�- że jak już wspomniałam cały nasz dobytek został daleko stąd i o wsparcie prosić musimy.
- Oczywiście. Zobaczę co da się w tej sprawie zrobić - Odpowiedział Droltuden, minimalnie kiwając Carys głową.
- Dziękuję ci panie,- chessentyjska arystokratka odpowiedziała również kiwnięciem głowy,�- choć nieco głębszym,�- wszak marszałek dworu był sobą wysoko postawioną w hierarchii społecznej i szacunek należał mu się z tego powodu.
- Czy jest jeszcze coś pani, co wam umili tu pobyt, lub w jakiś sposób pomoże? - Spytał Dragonborne, nawet się trochę miło uśmiechając.
- Czy mógłbyś panie wskazać nam osobę,�- która oprowadzi nas po mieście?- Carys odwzajemniła uśmiech. - Jeżeli oczywiście to nie problem i nie odciągnie cię panie od ważnych spraw
- Hmmm… znajdzie się przewodnik...przewodniczka? Do oprowadzenia was po mieście. Drobiazg - Odparł rozmówca - Proszę tylko pamiętać o wieczornej uczcie o godzinie osiemnastej. W mieście jest sporo zegarów na wieżach…
-Ależ oczywiście - odpowiedziała uprzejmie czarodziejka nie zrażona tymi insynuacjami. Może i w tej krainie ludzie zwykli się na spotkania z koronowanymi głowami spóźnić,�- jednak w Chessenci było to niedopomyślenia. Carys była na tyle dobrze wychowana, żeby takie drobiazgi pomijać.�-
- Kogo panie uznasz za stosowne - ciągnęła dalej czarodziejka. - My z panem Adlerbergiem�- będziemy ukontentowani każdym przewodnikiem.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny |