Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2020, 20:18   #103
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Następna była czarodziejka.�- Wspierając się na ramieniu rycerz wystąpiła lekko do przodu. Ukłon w jej wykonaniu, mający na celu oddanie czcić władczyni, był tak naturalny i doskonale współgrał z kreacją,�- która czarodziejka założyła na tę okazję, a która była gustowna i stonowane,�- jak przystało na reprezentantkę chessentańskiej arystokracji.�-

- Carys Fiaghruagach i Villem Adlerberg z Chessenty, poszukiwacze przygód i członkowie tej zacnej grupy.�- Do usług Wasza Wysokość.

Na potwierdzenie tych słów, Villem uklęknął na jedno kolano i pochylił głowę przed królewskim majestatem.

- Emm…�- Olgrim Grimhammer.- krasnolud ukłonił się sztywno jakby mu ktoś kij wpakował głęboko w zadek. - Wędrowny kapłan Dugmarena Jasnego Płaszcza.

To nie było jego miejsca i widać to było wyraźnie w każdym jego geście i spojrzeniu. Najchętniej by się schował w cieniu zostawiając�- towarzyszom obeznanym z dworem dalszą rozmowę.

- Daveth Amatan. - Ukłon druida był uprzejmy, ale bynajmniej nie czołobitny. - Druid i wyznawca Mielikki, do usług.


Królowa drobnym skinięciem głowy witała się z każdym przedstawiającym się śmiałkiem, choć przy ostatnim z nich, wyraźnie można było zauważyć drobniutki moment zwłoki… w końcu władczyni nawet miło się do wszystkich uśmiechnęła.

- Witam was dzielna świto w Heliogabalus. Słyszałam o was wiele opowieści od Amaranthe, i mam nadzieję, że sami mnie nimi uraczycie. Nie co dzień mamy takich nietypowe odwiedziny, gdy ktoś spada nam prosto z nieba, i jestem przekonana, iż Król Smocza Zguba również byłby rad was poznać. Zapraszam was więc, zostańcie z nami kilka dni, nim mój małżonek powróci z wyprawy, jako nasi goście - Powiedziała władczyni, a staruch obok jej tronu zrobił kwaśną minę.

- Nie będę was jednak męczyła od samego początku, tuż po przebudzeniu, proponuję więc, byśmy się wszyscy spotkali na wieczornej uczcie. A tymczasem, rozgośćcie się w pałacu, odpoczywajcie, pozwiedzajcie stolicę. Jeśli macie jakieś prośby, myślę iż będziemy je w stanie spełnić? Wszystkim zajmie się Droltuden - Królowa spojrzała na Dragonborne, a ten przytaknął.


Daveth nie wiedział, czym podpadł królowej, ale dopóki nie padły słowa "ściąć mu głowę", nie zamierzał zbytnio się przejmować.

- Wasza Wysokość jest dla nas bardzo szczodra i łaskawa - powiedział, a towarzyszący słowom ukłon był nieco głębszy, niż poprzedni. - Ale prosiłbym jeszcze o wyrażenie zgody na to, by w zwiedzaniu stolicy mogła mi towarzyszyć moja czworonożna przyjaciółka - dodał. Ciekaw był, jak daleko sięga łaskawość Jej Wysokości.

- JEŚLI zadbasz o to, by nie było żadnych z nią związanych problemów, nie widzę powodów, dla których należałoby tygrysicę trzymać w zamknięciu. Jeśli jednak cokolwiek nabroi, będzie oczywiście na ciebie… - Królowa uśmiechnęła się dosyć cierpko.

- Dziękuję, Wasza Wysokość - odparł Daveth, dołączając do podziękowań ukłon.�-

Był pewien, że Droltuden zdała załatwić mu jakiegoś przewodnika. Albo, jeszcze lepiej, młodą przewodniczkę.�-

- Będziemy pani zaszczyceni mogąc uraczyć Ciebie i twój dwór naszą skromną opowieścią - odezwała się Carys. - Wdzięczni jesteśmy za twą gościnność i opiekę jaką nas otoczył twój majestat pani - mówiąc to czarodziejka dygnęła jak nakazywał dobry zwyczaj i jak została nauczna przez lady Adlerberg.

- Posiłek z Waszą Wysokością będzie dla nas zaszczytem - odezwał się Villem i uznając, że królowa wskazując swojego majordomusa zakończyła audiencję, powstał na równe nogi.

- Ano będzie… - dodał krasnolud speszony, gdyż… opowieści nie były jego mocną stroną. Owszem w księdze wiele już stron zapisał, ale opisami i zapiskami tego co zobaczył, odkrył lub się dowiedział. Nie o tym co robił. Nie widział nic szczególnie heroicznego w pokonaniu niedużego smoka, zwłaszcza że nieco większy od niego już spuścił im łomot.

- Jeśli to już wszystko, to do zobaczenia zatem później śmiałkowie, i miłego pobytu - Królowa skinęła minimalnie głową.

Krasnolud dygnął nerwowo i pochylił się głęboko w pożegnaniu, po czym tyłem wycofał z sali.


Czarodziejka, pożegnawszy się z należytym szacunkiem z władczynią kraju, w którym tak niespodziewanie wylądowali, zwróciła się do marszałka dworu.�-

- Wybacz panie, że głowę ci zwracamy,�- ale mamy z panem Adlerbergiem prośbę. Nasze pojawienie się tu i dla nas jest zaskoczeniem,�- choć wdzięczni jesteśmy za opiekę i miłe przyjęcie.�- Jednak tam, gdzie na smoka polowaliśmy został nasz sługa z dbytkiem.�- Aby fałszywych wieści do domów naszych nie zawiózł chcielibyśmy go poinformować gdzie jesteśmy.�- Czy jej wysokość, w swej dobroci, mogłaby nam pomóc i wskazać kogoś kto prześle taką wiadomość? Sprawa jest o tyle delikatna,�- że jak już wspomniałam cały nasz dobytek został daleko stąd i o wsparcie prosić musimy.

- Oczywiście. Zobaczę co da się w tej sprawie zrobić - Odpowiedział Droltuden, minimalnie kiwając Carys głową.

- Dziękuję ci panie,- chessentyjska arystokratka odpowiedziała również kiwnięciem głowy,�- choć nieco głębszym,�- wszak marszałek dworu był sobą wysoko postawioną w hierarchii społecznej i szacunek należał mu się z tego powodu.

- Czy jest jeszcze coś pani, co wam umili tu pobyt, lub w jakiś sposób pomoże? - Spytał Dragonborne, nawet się trochę miło uśmiechając.

- Czy mógłbyś panie wskazać nam osobę,�- która oprowadzi nas po mieście?- Carys odwzajemniła uśmiech. - Jeżeli oczywiście to nie problem i nie odciągnie cię panie od ważnych spraw

- Hmmm… znajdzie się przewodnik...przewodniczka? Do oprowadzenia was po mieście. Drobiazg - Odparł rozmówca - Proszę tylko pamiętać o wieczornej uczcie o godzinie osiemnastej. W mieście jest sporo zegarów na wieżach…

-Ależ oczywiście - odpowiedziała uprzejmie czarodziejka nie zrażona tymi insynuacjami. Może i w tej krainie ludzie zwykli się na spotkania z koronowanymi głowami spóźnić,�- jednak w Chessenci było to niedopomyślenia. Carys była na tyle dobrze wychowana, żeby takie drobiazgi pomijać.�-

- Kogo panie uznasz za stosowne - ciągnęła dalej czarodziejka. - My z panem Adlerbergiem�- będziemy ukontentowani każdym przewodnikiem.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline