Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2020, 19:39   #84
Aronix
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Piwny Rycerz rozejrzał się szybko po pomieszczeniu szybko oceniając sytuację. Nie było ona szczególnie komfortowa, ale do tego zdążył się już w tym domu przyzwyczaić, o tyle dobrze, że siły były mniej więcej wyrównane. Widok zaciekle walczących żołnierzy wyzwolił w Zevranie nową dawkę adrenaliny, tak że Piwny Rycerz praktycznie zapomniał o swojej ranie i był gotów rzucić się w wir walki. Oczywiście nie było tutaj mowy o szarży bez ładu i składu.

Zza jego pleców, w stronę ubranej na czarno czarodziejki poleciały jakieś pociski, co oznaczało, że Tanyr już obrał sobie cel.
- Davidzie może zajmiesz się Zombie a ja pomogę sierżantowi? - rzucił krótko pamiętając, jak skutecznie golem poradził sobie z przeciwnikami w korytarzu, po czym ruszył w stronę walczącego sierżanta oraz ninja, chcąc zaatakować tego drugiego od lewego boku.
- Zgoda - Odparł krótko David i ruszył na zombiaki.
Piwny Rycerz w tym czasie przeskoczył już nad leżącym na podłodze żołnierzem, który na jego oko jeszcze oddychał. Następnie Zevran zaatakował mieczem z flanki na ninja i trafił go w ramię na tyle mocno że polała się krew. Gdy już miał się zamachnąć z kolejnym ciosem, nastąpił nagły błysk i ninja zniknął w kłębie dymu.
Daleko w tle Zevran dostrzegł związaną Tayrę w samej bieliźnie, co motywowało go do działania. Nieco bliżej zaś dostrzegł jak spod sukienki czarownicy wyłazi pająk wielkości psa, który na szczęście pomknął w innym kierunku. Nie było jednak czasu się nad tym zastanawiać. Ninja pojawił się nieomal za ich plecami! Kopnął sierżanta w nogi - od tyłu na wysokości kolan i zamachnął się mieczem na jego gardło. Żołnierz sparował cios miecza, ale w wyniku tego podwójnego ataku nie był w stanie utrzymać się na nogach i upadł na plecy. Piwny Rycerz odwrócił się w kierunku przeciwnika i nie czekał długo. Momentalnie uniósł miecz i przeprowadził błyskawiczny, w swoim mniemaniu, atak cięcia z góry. Niezależnie od powodzenia tego ciosu miał zamiar od razu przeprowadzić następny, tym razem z prawej strony od dołu licząc, że być może to zaskoczy przeciwnika na wypadek sparowania pierwszego ciosu. Zevran widział jak Tanyr rzucał zaklęcie i w powietrzu pojawiła się lodowa fala mrozu, która zahaczyła także o ramie ninja. To zapewne pomogło Piwnemu Rycerzowi i jego pierwszy cios ominął blokadę i trafił w przeciwnika. Ninja wykonał przy tym niezły unik, przez co rana nie była zbyt głęboka, ale nadal rozciągała się ona prawie od obojczyka aż do ostatniego żebra i polało się przy tym sporo krwi.
- Aaaaa - mężczyzna krzyknął przeraźliwie. Zanim jednak ostrze Zevrana zdążyło go po raz drugi dosięgnąć, ten wskoczył na stół pod oknem unikając ciosu. Zevran obrócił się, aby mieć przeciwnika na oku i móc w razie czego od razu zareagować. Wiedział też, że tym manewrem cwany ninja znalazł się też poza zasięgiem miecza sierżanta, który leżąc na podłodze próbował go zranić. Mimo wszystko dopadła go Volume de Vilan, która wbiła jedno ze swych ostrzy w jego łydkę, przebijając mu nogę na wylot.
- Aaa! - Ninja krzyknął ponownie. Mimo ran, odsunął się tak szybko i sprawnie, że ostrze wyszło z rany tak samo gładko jak tam trafiło i zostało w dłoni Volume. Zamachnął się jeszcze mieczem na Zevrana, ale sparowanie tego ciosu nie było żadnym problemem.
- Ulecz mnie - zakwilił ninja spoglądając na nekromantkę, zanim w średnio kontrolowany sposób zajął pozycję leżącą na brzegu stołu.
Wtedy to, w plecy Piwnego Rycerza uderzyła nagle silna fala powietrza, która wzrokowo przypominała chmurę czarnego dymu. Odczuł to jak coś znacznie więcej niż silny wiatr, ale mniej niż uderzenie taranem. Odrzuciło Zevrana do przodu i ledwo co udało mu się nie podeptać leżącego na podłodze nieprzytomnego żołnierza. Utrzymał się też na nogach, ale to dzięki temu, że wpadł na Volume i trochę na stół.
- Ał - wyrwało się jej niechcący.
Na szczęście Volume przytrzymała się stołu, a co ważniejsze w zderzeniu tym nikt nie nadział się na niczyją broń.

Widok uzbrojonej damy dworu Księżnej zaskoczył Zevrana, ale pomimo tego Piwny Rycerz nie spodziewał się, że lady Volume tak ochoczo dołączy do walki oraz, że tak wprawnie będzie posługiwać się swoimi ostrzami. Oczywiście Zev wielokrotnie napotykał na swojej drodze kobiety władające świetnie bronią białą, zarówno po swojej jak i po przeciwnej stronie, niemniej jednak Volume de Vilan z pozoru wyglądała na typową podwładną swej Pani, której zdecydowanie bliżej było do ustalania listy gości weselnych i szczegółowego sposobu ich usadzenia, aniżeli do wymachiwania dwoma ostrzami i to na pierwszej linii. To nietypowe połączenie było dla Piwnego Rycerza nowością, która zdecydowanie intrygowała.

Siłą rzeczy, rzucony na podwładną Księżnej Zevran musiał poważnie się natrudzić, aby nie stracić kompletnie równowagi, uniknąć ostrzy wyżej wymienionej, jak również nie naruszyć cały czas niezabliźnionej rany w boku. O dziwo, wszystkich tych rzeczy udało się uniknąć. Udało się to również dzięki temu, że Zev wolną ręką odruchowo chwycił lady Volume w talii co pozwoliło mu nieco zamortyzować siłę podmuchu. Pomimo zaskoczenia i panującego zamętu Piwny Rycerz zdecydowanie docenił korzystne położenie w jakim znalazła się jego dłoń i nie chodziło tu bynajmniej o uchronienie się przed upadkiem.
- Wybacz, Pani - rzucił od razu, kwitując całe zajście i spoglądając na damę, nie potrafiąc powstrzymać przy tym lekko szelmowskiego uśmiechu.
Na więcej uprzejmości niestety czasu nie było. Zev odwrócił się szybko w stronę atakującej ich czarodziejki. Kątem oka dostrzegł, że David powalił jednego zombie i blokuje jak może drugiego, tego zombie-Hantrela; pająk walczy z Novio, a ninja ledwo zipie, leżąc na stole. W takiej sytuacji oczywistym był fakt, że najgroźniejszym przeciwnikiem jest właśnie czarodziejka. Nie chciał co prawda przeszkadzać Tanyrowi w walce, jednak uznał, że teraz jest najlepszy moment aby zaatakować, a w dalszej kolejności zająć się resztą. Chwycił mocniej miecz i ruszył pewnie uważając na leżącego na ziemi żołnierza. Miał zamiar zaatakować szybko i z marszu, dając czarodziejce jak najmniej czasu na reakcję. Liczył na to, że zdąży przed kolejnym atakiem, a jeśli nie, to że lukę w obronie kobiety wykorzysta Tanyr.

Doskoczył do niej szybko i sprawnie. Kobieta nieustannie rzucała swoje mroczne zaklęcia, ale cios wymierzony w poruszające się szybko ręce musiałby być bardzo precyzyjny. Zevran uderzył więc niżej - gdzie cios był pewniejszy i aby zaatakować szybciej nie czekał z wymierzeniem ciosu aż dobiegnie, tylko znakomicie skoordynował zamach z biegiem. Ostrze miecza uderzyło kobietę w brzuch i ześlizgnęło się z niego wraz z kontynuowanym rozmachem. Powinno było zostawić po sobie długie i dość głębokie nacięcie... Niestety w momencie uderzenia, w jego miejscu, pojawił się ciemnozielony odblask i choć czarownica wygięła się pod wpływem ciosu i odskoczyła jak oparzona, to Zevran miał wrażenie jakby uderzył ją kijkiem a nie porządnie zaostrzonym mieczem.
Piwny Rycerz zdał sobie sprawę, że ma do czynienia z magią chroniącą przed ciosami fizycznymi. Nie miał zbyt wiele doświadczenia w tej dziedzinie, ale wiedział wystarczająco wiele aby ją rozpoznać. Jeśli kobieta sama rzuciła na siebie zaklęcie, to tym ciosem pozbawił ją już ochrony i kolejne ciosy z pewnością zrobią jej krzywdę. Jeśli posiadała magiczną suknię, co było mało prawdopodobne ale możliwe, wówczas należało uderzać tam gdzie jej nie miała - najlepiej w jej głowę. Jeśli zaś miała przy sobie jakiś amulet, na przykład jeden z tych które miała Tayra, to mogło być różnie.

Nagle! Czarna latająca breja trafiła czarownicę w krocze, a kobieta skrzywiła się wyraźnie niezadowolona. Zevran nie wiedział którym zaklęciem Tanyr ją zranił, ale musiało ono mieć ciekawy efekt i po wszystkim czarodziej pewnie podzieli się informacjami. Ten czar, w połączeniu z ciosem Zevrana nastąpiły natychmiast po sobie i razem sprawiły, że nekromantka uciekła nieomal w róg pokoju.
- Panie sierżancie - zameldował żołnierz, słabym głosem.
- Już dobrze, brońcie drzwi - odpowiedział krótko dowódca, który mimo odniesionych ran dzielnie pozostał w pierwszej linii.
David trzymał tylko zombie, nie mając chyba zamiaru już nikogo atakować, ale i bez niego było ich teraz trzech na jedną nekromantkę i w razie czego mieli jeszcze Volume de Vilan w rezerwie - iście bojową kobietę.

- Coście za jedni?! A macie! - rzuciła do nich z wyraźnymi pretensjami, jednocześnie machnąwszy ręką i niczym gracz w trzy kości cisnęła w każdego z nich czarnym pająkiem wielkości dłoni.
- Za wcześnie! Wszystko zepsuliście! - marudziła niezadowolona i energicznym ruchem drugiej ręki rzuciła w każdego kolejnym pająkiem.
Piwny Rycerz uchylił się przed jednym, a drugiego od razu strącił na podłogę. Pomimo tego, że w pomieszczeniu wręcz zaroiło się od czarnych pająków, Zev nie miał zamiaru poświęcać im teraz uwagi. Miał jasny cel, wyeliminować atakującą ich czarodziejkę. Kopnął mocno pająka, który wcześniej wylądował na jego klatce piersiowej, ale szybko został zrzucony na ziemię. Teraz znów ruszył pewnym krokiem w stronę czarownicy, chcąc zakończyć całą sprawę jednym mocnym cięciem z góry.
Kopnięcie pająka po części miało na celu pozbycie się go, ale Zevranowi bardziej chodziło o zdekoncentrowanie czarownicy przed atakiem, gdyż celował nim właśnie w nią. Niczym piłkę posłał pająka w kobietę i z zadowoleniem zobaczył jak ośmionóg wylądował centralnie na jej twarzy, a do tego już tam pozostał.
Wtedy to, seria trzech magicznych pocisków Tanyra trafiła nekromantkę w korpus, w okolice serca. Każdy z nich jakby osobno wygiął jej ciałem, a wspólnie sprawiły że opadła jej szczęka, choć najwidoczniej nie była w stanie krzyknąć. Stanęła jak wryta w ziemię, stając się łatwym celem i Zevran dobił ją potężnym ostatecznym ciosem. Ostrze jego miecza wbiło się dość mocno w jej kark i szyję, a krew trysnęła z rany niczym fontanna.
Kobieta padła na kolana, a pająk na jej twarzy zamienił się w czarny dym. W tym samym momencie wszystkie pozostałe pająki też się ulotniły, dokładnie w ten sam sposób. Kobieta padła przed siebie na podłogę, martwa. Zevran stanął nad jej ciałem oddychając ciężko, cały czas mocno ściskając rękojeść miecza. Wyglądało na to, że najgorsze już za nimi.
 
Aronix jest offline