Robin Carver Chybiłem? Ta myśl kołatała się w głowie Robina... ale tylko przez krótką chwilę. Kiwnął głową do Stana, po czym zbliżył się do krawędzi osłony. Nasłuchiwał i czekał na moment, kiedy nastąpi dobrze mu znana chwilowa przerwa w ostrzale. Nie walczą z maszynami, tylko z debilami zgrywającymi twardzieli. Nie mogą przecież strzelać bez przerwy.
Carver wychylił się zza kontuaru na tyle, żeby dosięgnąc do spluwy martwego gangera i momentalnie wrócił za osłonę. Fakt był żołnierzem... ale nie idiotą, żeby niepotrzebnie narażać się na ostrzał! Pchnął zdobyczny pistolet po podłodze w kierunku Stana. Jak barman na starych westernach... pomślał i uśmiechnął się lekko mimo woli. Odwrócił się w kierunku martwego gangera. Chciał sprawdzić, czy jest w pobliżu kontuaru jakaś osłona. Musi znaleźć lepszą pozycję, jeśli ma siędobrać do kolesia z MP5... |