Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2020, 21:47   #24
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Rozmowa była dziwna. Zupełnie jakby miejscowi nie chcieli pomocy trzymając się w kokonie swoich... jakby to ująć w słowa... Akial próbował jeszcze nazwać to uczucie gdy leżał w ciepłym łóżku. Rozkopał pościel nie mogąc przyzwyczaić się do tego nowego świata. Przekręcił się na drugi bok próbując zasnąć.

Po zakończeniu rozmów wyszedł jeszcze na zewnątrz zaczerpnąć powietrza. Obszedł okolicę starannie omijając chodzących tu i ówdzie ludzi. Miasteczko wyglądało na opuszczone pomimo relatywnie wczesnej pory, brakowało mu wspólnych spotkań, śpiewów, picia i szaleństwa do rana. Spojrzał na aptekę, jednak nie dostrzegł w oknie półelfki. Zrobił jeszcze jeden obchód zanim wrócił do karczmy. Tu także się nic nie działo. Zniechęcony wrócił do siebie.

Wstał jeszcze przed słońcem, co było dziwne. Co jeszcze dziwniejsze, był sam w swoim łóżku. Z drobnym tylko szumem w głowie po wczorajszym piciu. Podrapał się za uchem. Każdy dzień zaskakiwał go coraz bardziej.

Zjadł śniadanie czekając na resztę. Cały dobytek zniósł na dół, a było tego sporo. Kilka tobołków, łuk, kołczany ze strzałami, ubrania, zarówno na lato, jak i na zimę - nabytek sprzed tygodnia, a także zamówiony dnia wczorajszego prowiant i piwo na drogę. I to nie byle jaki, ale prawdziwy krasnoludzki składający się z wędzonego mięsa, ryb i kiełbas, świeżych i suszonych owoców, a także solidnych pajd chleba. Akial zapłacił sporo, ale nie lubił oszczędzać na jedzeniu i piciu. Miał nawet małą manierkę czystego absyntu!

Niemałą dyskusję wywołały sanie i Kłapouchy. Akial zamierzał wziąć swojego wiernego towarzysza, jednak nie spotkało się to ze zrozumieniem reszty. Woleli ciągnąć sanie siłą swoich mięśni, zamiast wykorzystać do tego zwierze, które przecież przeżyło nie jedną zimę. Koniec końców zamienił poczciwego Kłapouchego za kilka sztuk złota i zapewnienie, że nie będzie musiał tych sań ciągnąć. Złoto z kolei wymienił na śnieżne gogle idąc za tropem towarzyszy, oraz kutego z zimnego żelaza sztylet.

Gotowi do drogi ruszyli przez domostwa żegnani przez nielicznych mieszkańców. Droga była całkiem przyjemna, choć z każdą godziną temperatura spadała.
- Dziwne, nie wydaje się wam? Zwykle wraz z wschodzeniem Słońca na nieboskłon temperatura powinna wzrastać, a nie spadać. - skonstatował zagajając do towarzyszy. Drogę umilał sobie rozmową, zagadując każdego o to czym się zajmują, skąd pochodzą, jak im się żyje w tak małej wsi i czy nie ciągnęło ich nigdy do wielkiego świata? Zapytany z chęcią snuł opowieści o Absalonie - największym mieście w całym Golarionie.
- No co ty, nie słyszałeś o Absalonie? - spytał z teatralnym wręcz oburzeniem, po czym zaczął opowieść o mieście i przygodach jakie można w nim przeżyć.

- Nie podoba mi się ta chmura. Na południu takie chmury przynoszą tropikalne burze. Leje wtedy tak dużymi kroplami. Mówię wam, zdarza się, że co delikatniejsze niewiasty dostają siniaków od samych kropel! nie kłamię, wyglądają jakby przechodziły jakąś chorobę. -
Im dalej, tym jednak gorzej, zimniej się robiło. Wreszcie na drzewach i na trawie pojawił się szron. Akial nie widział wcześniej tego zjawiska, toteż podszedł zainteresowany do drzewa sprawdzając co to takiego jest. Drzewa były zimne, jednak pod nawet drobnym dotykiem śnieg topniał odsłaniając szarą korę cisów i buków.
Kilkaset metrów dalej natknęli się na prawdziwy śnieg. Kotoczłek ledwo się powstrzymywał, żeby nie wskoczyć w las i nie sprawdzić jak miękki jest ten puch. Oczy chodziły mu na około jak lustrował otoczenie, jednak to co na początku było świeże, nowe i przyjemne, już po kilkunastu minutach było zimne i mokre. Akial szedł więc w milczeniu zastanawiając się do czego ktokolwiek mógłby używać śniegu? Wziął ponownie garść białego puchu i idąc dalej mimowolnie ogrzewał aż stworzył kulkę śnieżną.

- Hmm, tego można użyć - powiedział na głos, po czym odwrócił się i rzucił w największego członka drużyny - półorka śnieżką. - Hej, Draug, łap - śnieżka bezbłędnie poleciała w kierunku kapłana trafiając go wprost w napierśnik. - Hahaha, to jest super! - zawołał Akial lepiąc kolejne śnieżki, którymi "obdarował" każdego towarzysza nie czyniąc żadnych wyjątków, ani parytetów. Na szczęście, grube ubrania zimowe, jakie przywdzieli zawczasu skutecznie chroniły przed wszelkimi konsekwencjami trafienia.

Dotarli w końcu na miejsce rzezi. Nie można było tego inaczej nazwać. Rozwalone wozy, krew, zamieszanie i posąg z lodu. Akial zauważył, że śnieg jest w sumie lepszą wersją błota, czy kurzu. Zdecydowanie lepiej dostrzec wszelkie ślady, toteż zaraz wziął się za sprawdzanie co tu się wydarzyło. Korzystając z czasu gdy zaklinacz rzucał, a następnie skupiał się na zaklęciu, młody kotowaty przechadzał się po miejscu zbrodni uważnie przyglądając temu co widział. Interesowało go wszystko - jakie ślady zostawili napastnicy, na ciałach, na wozie. Jakiej broni używali? Czy były to punktowe rany jak przy strzałach, lub bełtach? bardziej podłużne po nożach, albo krótkich mieczach? A może rany cięte? Kilka obok siebie w kształcie pazurów? Może pojedyncze?
Czym zniszczono wozy? Czy może miały jakieś ukryte skrzynie, albo skrytki? Co ze śladami na śniegu? Czy przeciwnicy chodzili, czy latali? Ile było krwi? Czy widział ślady ciągnących zwłoki, lub nieprzytomnych? Dokąd ślady prowadziły i ile ich było? Czy ślady poruszały się chaotycznie, czy może napastnicy szli gęsiego po śladach zostawionych przez pierwszego? Wtedy Akial po głębokości mógłby ocenić liczbę przeciwników. Wszystko to interesowało młodego kotoczłeka i spędził on wyjątkowo dużo czasu analizując każdy nawet najdrobniejszy ślad jaki zostawili po sobie napastnicy. Dopiero po chwili dotarło do niego, że nawet natura oddaje hołd poległym tutaj. Wiatr ucichł, nie śpiewał żaden ptak, nie wyczuł żadnego zwierzęcia. Niesamowite. Przerażające, ale niesamowite.


Jeśli to możliwe, to biorę 20 w teście percepcji.
Do tego poproszÄ™ o test wiedzy

 
psionik jest offline