Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2020, 18:42   #85
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zdaniem Tanyra jedynym plusem całej sytuacji, jaką zastali w pomieszczeniu, było to, że było wiadomo, kto jest wrogiem a kto sojusznikiem.
Oczywiście w normalnej sytuacji Tanyr zwróciłby baczną uwagę na Tayrę (która - szczególnie w tym stroju - warta była nie jednego, a wielu bacznych spojrzeń), ale - ku jego żalowi - nie było czasu na podziwianie jej wdzięków. Podobnie jak i na jej uwolnienie, chociaż jej pomoc z pewnością ułatwiłaby sprawę.
Najgroźniejszym przeciwnikiem zdała się Tanyrowi na czarno przyodziana czarodziejka. Była za daleko na wpakowanie jej sztyletu pod żebro, na sięganie po kuszę nie było czasu, więc mag posłał w jej stronę garść magicznych pocisków. Trafił i wstrząsnęły nią tak, że przez krótki moment wyglądała jakby zaatakował ją mały rój pszczół. Następnie miał zamiar łyknąć kolejną miksturę, by odzyskać nieco energii. Akurat był na to odpowiedni moment, gdyż Zevran ruszył w jedną stronę i David w drugą, a obaj przemknęli przez linię strzałów jego zaklęć. Gdy pole ostrzału było wolne, a eliksir już zadziałał, Tanyr mógł poprawić następną porcję tychże pocisków, które także trafiły kobietę, z pewnością ją raniąc.
Jednak nie pozostała mu ona dłużna. Rzuciła własne zaklęcie i czarna kula energii wystrzeliła z jej dłoni, trafiając Tanyra w korpus. Mężczyzna poczuł jakby go ochlapano wrzątkiem, ale w mniej niż sekundę uczucie to nieomal całkiem zniknęło, pozostawiając po sobie tylko delikatne swędzenie. Czuł się słabiej, ale był już pewny, że ma do czynienia z czarną magią używaną przez nekromantów. Nastał pojedynek na czary.
- Bierz go! - warknęła kobieta i Tanyr dostrzegł do kogo lub czego mówiła. Spod jej sięgającej do kostek sukienki, z góry wyszedł czarny pająk.


Jak i po co kobieta trzymała go między nogami, to nie miało znaczenia; mogła go też wyczarować lub nawet urodzić. Najważniejsze było to, że ośmionoga bestia niewiele tylko mniejsza niż Novio, w pośpiechu ruszyła z atakiem na Tanyra.
Jednocześnie, czarodziej rozpoznał rzucane przez nią zaklęcie tarczy, które świadczyło o tym iż nie chciała więcej oberwać.
Pozostając na tyłach, Tanyr miał też dobry widok na całe pole walki. Żołnierz po prawej przyjął na siebie ciosy wściekle machających kończyn zombiaków i otrzymawszy zmiennika w postaci golema, resztkami sił odsunął się do tyłu i oparł o ścianę. Po lewej zaś ninja użył jednej ze swoich sztuczek i mimo iż walczył sam przeciwko dwóm, udało mu się powalić sierżanta na podłogę.
Sądząc z reakcji na czarno przyodzianej wiedźmy Tanyr dobrze wcześniej ocenił, że i ona należy do przeciwników, a jedyne, czego żałował, to to, że nie zdołał jej od razu wysłać do krainy przodków.
Wypił kolejną miksturę, by znów odnowić zapasy magicznej energii, po czym zrobił krok do przodu i przyklęknął, po czym użył jednego z ciekawszych zaklęć, mogących dosięgnąć paru przeciwników. A tych w pomieszczeniu było więcej, niż poprzednio...

Strumień mrozu miał objąć nie tylko pająka, ale i ninję tudzież wiedźmę. Pająk został trafiony w grzbiet, w efekcie czego zatrzymał się i skulił przywierając do podłogi, odruchowo unikając mrozu. Żołnierz uniknął obrażeń, choć pozostałym dwóm celom raczej się dostało, ale Tanyr nie czekając na ostateczny efekt cofnął się za próg.
- Bierz go! - polecił, wskazując cel, a Novio ruszył do ataku. W tej samej chwili Tanyr łyknął kolejną miksturę, która dla odmiany miała pomóc mu w odzyskaniu części utraconego zdrowia.
Novio rzucił się na pająka, szczekając i kłapiąc groźnie zębami. Ugryzł go, ale ośmionogi wyślizgnął się zanim pies porządnie zwarł szczęki.
Volume też nie stała bezczynnie i wbiegła do środka pokoju. Omijając łukiem walczące ze sobą zwierzęta, zaatakowała ninję. Tanyr jednak nie dostrzegł efektu tego ataku, gdyż drzwi nagle się przed nim zatrzasnęły. Niewiele brakowało a czarodziej zostałby nimi uderzony, na szczęście w porę zrobił instynktowny unik.
Bez przeciągu, drzwi nie miały zwyczaju zamykać się same i Tanyr od razu wyczuł, że był to efekt działania magii.

- Aaa! - czyjś okrzyk wyróżnił się ponad inne odgłosy walki.
Kto oberwał, tego Tanyr nie wiedział, ale uznał, że walka jeszcze się nie kończyła. I doszedł do wniosku, że nie może zostawić sojuszników samym sobie, na pastwie czarodziejki, która przy odrobinie szczęścia mogła sobie poradzić ze wszystkimi przeciwnikami.
Łyknął kolejną porcję mikstury, która mu miała przywrócić choćby odrobinę magicznej energii, a potem otworzył drzwi, chcąc poczęstować czarodziejkę kolejną porcją magicznych pocisków.
Niestety kobieta przesunęła się i między nią a Tanyrem stało dwóch wojaków. Na dodatek Novio miał łapę przyczepioną do podłogi czarną pajęczyną i szczekał na pająka, ale nie mógł go dosięgnąć.
Novio dzielnie się trzymał, ale jeśli był obezwładniony, to walka z ogromnym pająkiem różnie się mogła skończyć. Poza tym ciężko było patrzeć, jak szczeka na przeciwnika i stara się do niego doskoczyć, ale nie może.

Dwa magiczne pociski trafiły w czarnego ośmionoga, w wyniku czego ten pisnął krótko i został odwołany. Tanyr jako doświadczony czarodziej wiedział z czym mniej więcej miał do czynienia. Jeśli coś było tylko i wyłącznie iluzją to zwyczajnie znikało. Jeśli zaklęciem z prawdziwą formą mogącą już zranić, to zamieniało się w dym, którego kolor i wygląd świadczył o charakterze magii. Jeśli zaś był to prawdziwy przyzwaniec, w momencie jego odwołania dym ten był tylko formą, którą wracał do przedmiotu, istoty lub wymiaru z którego pochodził. W tym wypadku, pająk zmienił się w czarny dym do złudzenia przypominający ciecz i czym prędzej odleciał trafiając nekromantkę w okolice pasa. Z pewnością nie robiąc jej krzywdy, ale po drodze wystraszywszy dwóch strażników, którzy z czarną magią z pewnością nie mieli wiele styczności.
Gdy to zagrożenie zniknęło, uwolnienie Novio było już bardzo proste. Magiczna sieć pająka, która przymocowała jedną z jego łap do podłogi, co prawda nie zniknęła wraz z nim, ale najwidoczniej osłabła. Wystarczyło złapać niefortunną kończynę i za pierwszym szarpnięciem Novio odzyskał swobodę ruchu.
- Hau! - pies szczeknął radośnie.
Pozostało zająć dobrą pozycję do ataku, na ostatniego stojącego na własnych nogach przeciwnika. Tanyr widział, że David najwidoczniej wzbraniał się przed zabiciem zombie-Edmunda i tylko go przetrzymywał. Nie mniej jednak stanowił on najlepszą osłoną w pomieszczeniu, więc czarodziej ustawił się tuż za nim.
Tuż obok niego dwaj żołnierze pozbierali się z podłogi.
- Panie sierżancie - zameldował się jeden, głosem wycieńczonego skazańca.
- Już dobrze, brońcie drzwi - dowódca szybko odesłał rannego na tyły, samemu zostając w pierwszej linii.
Zevran stanął dalej, w pełni gotów do akcji. W tych okolicznościach i Tanyr nie widział powodu aby się kryć i dołączył do szeregu, tylko trochę korzystając z osłony Davida. Było ich trzech na jedną, plus Novio w rezerwie, a do tego zapędzili ją nieomal w róg pokoju.

- Coście za jedni?! A macie! - rzuciła z pretensjami machnąwszy ręką i na tej samej zasadzie co magiczne pociski Tanyra, cisnęła w każdego z nich czarnym pająkiem wielkości dłoni.
- Za wcześnie! Wszystko zepsuliście! - marudziła i energicznym ruchem drugiej ręki powtórzyła to samo zaklęcie.
Narzekanie i niezadowolenie w wykonaniu czarodziejki mogło przybrać różne objawy, niekiedy niebezpieczniejsze niż w przypadku zwykłej kobiety. A czarno przyodziana brunetka była czarodziejką i rzucała nie tylko pełnymi niezadowolenia słowami, ale i zaklęciami.
Przywołane przez tamtą pająki nie wyglądały sympatycznie, a Tanyr nie zamierzał sprawdzać, czy są równie groźne, jak sugeruje to ich wygląd.
Uchylił się przed jednym, oraz strącił na ziemię i rozdeptał drugiego. Tym pierwszym zajmować się nie musiał, bo tego załatwił Novio.
Tanyrowi pozostało do zrobienia tylko jedno - wysłał w stronę przeciwniczki garść magicznych pocisków. Miał nadzieję, że to definitywnie załatwi sprawę. A jeśli nie, to w odwodzie pozostawał jeszcze Zevran.
A Piwny Rycerz nie próżnował. Kopnął jednego z pająków, a ten wylądował centralnie na twarzy nekromantki i już tam pozostał. Kobieta musiała nawet zamknął lewe oko, bo dwie lub trzy nogi tegoż pająka znalazły tam swoje oparcie.

Zaraz potem seria trzech magicznych pocisków trafiła nekromantkę w okolice serca. Każdy z nich jakby osobno wstrząsnął i wygiął jej ciałem. Wspólnie sprawiły, że z bólu aż jej szczęka opadła i tak jej zaparło dech w płucach, że nie była nawet w stanie krzyknąć.
Mimo szoku i uszkodzeń od silnego zaklęcia, nadal stała o własnych siłach - przynajmniej przez krótki moment, gdy Zevran doskoczył z lewej flanki i dobił ją ostatecznym ciosem. Sieknął ją mieczem w kark, jednocześnie uszkadzając chyba przy tym tętnicę szyjną - sądząc po ilości krwi jaka trysnęła.
Kobieta padła na kolana, a pająk na jej twarzy zamienił się w czarny dym. W tym samym momencie wszystkie pozostałe pająki też się ulotniły, co było zupełnie normalne w momencie śmierci osoby która je wyczarowała. Zaraz potem kobieta padła przed siebie na podłogę, martwa.

Tanyr odetchnął z ulgą, po czym ruszył, by uwolnić związaną Tayrę.
 
Kerm jest offline