Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2020, 08:30   #27
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Po obrzuceniu okolicy spojrzeniem, zabraliście się do pracy. Traivyr rzucił proste zaklęcie, próbując wykryć tutaj działanie jakiejś magii, jednak niczego takiego nie zauważył. Ruszył więc przeszukiwać porozrzucane przy powozach skrzynie i już po chwili zorientował się, że jeśli było w nich cokolwiek wartego uwagi, zostało zabrane przez bandytów. Ostały się jedynie suknie i sukienki oraz bielizna należące najpewniej do porwanej szlachcianki. Astrid podeszła do zamkniętego w bryle lodu mężczyzny i od razu zdała sobie sprawę, że ktokolwiek mu to zrobił, musiał dysponować magicznymi zdolnościami związanymi z zimą i mrozem. Czyżby fey, o których wspominał Yuln? A może Wiedźmy?

Akial i Draugin rozglądali się w tym czasie po pobojowisku. Sypiący tu wcześniej śnieg zatarł nieco ślady, ale nie wszystkie. Kotoczłek z półorkiem dostrzegli wciąż odbite w białym puchu ślady ludzkich stóp przy zwłokach zwierząt i ludzi. Część mężczyzn zginęła od bełtów, strzał i mieczy, służkom Argentrei popodcinano gardła i zostawiono na śniegu, by się wykrwawiły. Przy bliższym przyjrzeniu się, obaj dostrzegli jednak na zwłokach sporo niewielkich ran, które na brzegach miały niezdrową, fioletową barwę i musiano zadać je naprawdę niewielką bronią. Może igłami? Tak to przynajmniej wyglądało, nigdzie jednak nic takiego nie znaleźli.

Zwłoki kobiet i mężczyzn ogabiono ze wszystkiego, co mogło mieć jakąkolwiek wartość. Ślady stóp przy ciałach nie wyglądały chaotycznie - napastnicy wiedzieli, po co napadli na powozy i co mają robić. Same karety nie nosiły śladów żadnego ostrzału, a jedna z nich musiała wywrócić się, gdy trafione strzałami konie odbiły gwałtowanie w stronę drzew. Żywe zwierzęta uprowadzono w stronę wąskiej ścieżki za statuą, przy której stała teraz Astrid. Ślady w głębokim śniegu wciąż były widoczne i wiodły w las. Na oko można było się doliczyć kilkunastu par stóp, a miejsce znaczyło również dość głębokie żłobienie w śniegu, co oznaczało, że bandyci musieli ciągnąć za sobą coś całkiem sporego. Nie zdołali też w żaden sposób ukryć śladów na śniegu, więc można było bez problemu nimi ruszyć.

Stojący pośrodku drogi powóz musiał być tym, którym podróżowała Argentea; świadczyło o tym wysokiej jakości drewno barwione na ciemny fiolet z jakiego był wykonany a także taldański herb na drzwiczkach i inne zdobienia. Mihael obszedł go dokoła, zauważając, że przez uchwyty dwuskrzydłowych drzwiczek przełożona była włócznia, by zablokować je od zewnątrz. Już miał je otwierać, gdy usłyszał skrobanie w wewnątrzną część ściany karety i zdławione odgłosy. Próbował zajrzeć do środka przez oba najbliższe okienka, jednak zaciągnięte zasłonki uniemożliwiały dostrzeżenie czegokolwiek. Zawołał więc towarzyszy, którzy przyjrzeli się zablokowanym drzwiczkom i z bronią w gotowości zapadła decyzja o ich otworzeniu.

Mihael wyciągnął włócznię i nacisnął na klamkę. Nie zdołał otworzyć drzwiczek do końca, gdy ze środka wysypała się w jego kierunku jakaś kobieta z wyciągniętymi rękoma. Mnich bez problemu odskoczył w bok i nieznajoma wylądowała twarzą w śniegu. Za nią pojawiła się kolejna, jednak z żywymi ludźmi obie kobiety nie miały już nic wspólnego. Ich bladoszara skóra wyglądała, jakby gniła, oczy pozbawione były wyrazu. Sukienki, które miały wcześniej na sobie zerwano z nich aż do pasa, odsłaniając paskudnie zmienione teraz piersi, co musiało oznaczać, że gdy jeszcze żyły, bandyci najpewniej je zgwałcili. Charczały przy tym ponuro, ruszając w waszą stronę.


Słyszeliście kilkukrotnie w swoim życiu opowieści o ożywionych plugawą, nekromancką magią zwłokach pozbawionych własnej woli i atakujących wszystko co się rusza, jednak teraz przekonywaliście się na własne oczy, że żywe trupy - bo tak na nie mówiono - istniały naprawdę. Wydając z siebie paskudne dźwięki, przemienione służki Argentei ruszyły w stronę Mihaela i Akiala, kłapiąc zębami.

 
Ayoze jest offline