Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2020, 15:42   #28
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rzucone zaklęcie nie wykryło niczego.
Jeżeli szlachcianka lub jej towarzysze mieli przy sobie jakieś magiczne przedmioty, to rabusie je zabrali. Jeśli użyto tutaj magii, to jej ślady również zniknęły.

Trupów było mnóstwo - mężczyźni padli w boju, kobietom poderżnięto gardła. Traivyr był nieco zaskoczony faktem, iż odzienie kobiet było nienaruszone, ale wolał nie mówić tego głośno.

- Proponowałbym wszystkie ciała wpakować do powozów - zaproponował.

Pochować ich nie mogli, ale pozostawienie zwłok na pastwę dzikich zwierząt zdało mu się czymś, czego nie powinni robić.


Żałował, że nie dowiedzieli się, ile kobiet towarzyszyło lady Argentei. Tu były trzy i nie było wiadomo, czy jeszcze którejś nie zabrano. Może nie tylko szlachcianka ocalała?
Z drugiej strony... Skoro pozostawiono wszystkie suknie, to najwyraźniej porywacze doszli do wniosku, że Argentei wystarczy jedna suknia. A to mogło źle wróżyć jej dalszemu losowi.
A może była dziewicą?
Osobiście to Traivyra nie obchodziło, ale słyszał, że w niektórych rytuałach dziewica jest składnikiem niezbędnym do pomyślnego przeprowadzenia rytuału.
Jednorazowym, ale zawsze.


Bandyci zabrali trzy konie.
Po co więc ciągnęli po ziemi wielki wór i zostawiali za sobą ślady, które znalazłby ślepiec? Nie bali się pościgu, czy może wprowadzali ewentualnych ścigających w pułapkę?
Bez względu na to, trzeba było bardzo uważać podczas dalszej wędrówki.
Bardziej niż do tej pory. A Traivyr miał nadzieję, że Śnieżka pomoże im w dostrzeżeniu ewentualnej zasadzki lub innego niebezpieczeństwa.


Wyglądało na to, że bandyci zabrali wszystko, ale zawsze istniał cień szansy, że jakimś powozie znajdowała się skrzynka, w której schowano najcenniejsze rzeczy. Co prawda Traivyr nigdy czegoś takiego nie widział, ale za to słyszał o takich skrytkach. Skoro on słyszał, to z pewnością bandyci również, ale sprawdzić i tak warto było.

No i wnet się okazało, iż bandyci nie zostawili (przez przypadek) jakichś skarbów, ale za to zostawili (z pewnością naumyślnie) niezbyt przyjemną niespodziankę.


Niewiasty, które wytarabaniły się z jednego z powozów, wyglądały mało interesująco. Śmiało można by rzec, iż wprost zniechęcały do bliższego kontaktu.
Z takimi stworami Traivyr nigdy nie miał do czynienia, ale wiedział, iż są wytworem plugawej magii. I że trzeba je jak najszybciej zniszczyć.
Wyglądało na to, że wcześniej jednak zabójcy zabawili się z nimi w okrutny sposób. Czy coś takiego było konieczne, by przemienić je w zombie? Tego Traivyr nie wiedział, ale pomyślał, że prędzej sam poderżnie Astrid gardło niż pozwoli, by spotkał ja taki los.

Z tego co wiedział, zombie, chociaż były stworami nienaturalnymi, dawały się zabić normalną bronią, dlatego też - miast użyć magii, sięgnął po kuszę, by wpakować bełt w znajdującą się najbliżej niego kobietę-zombie.
 
Kerm jest offline