Dave trzymał rękę na karabinie, gotowy momentalnie wykorzystać go gdy tylko zostanie zauważony. Na szczęście do tego nie doszło. Grupa przejechała dalej, a po chwili z lasu wyłonił się Andrew i Rob. Ruszyli w drogę.
- Udało się wam czegoś ciekawego o nich dowiedzieć? - zapytał kiedy oddalili się już na bezpieczną odległość. - Bo jak na moje to trafiliśmy na gniazd jakichś niewyżytych gnojków albo zwykłych skurwysynów. Dwóch minęło mnie na rowerach przechwalając się spalaniem jakiegoś domu i strzelaniem do uciekinierów.