- Wagner. Maximillian Wagner – odpowiedział mężczyzna, przebierając palcami i kilkukrotnie splatając i rozplatając dłonie. – Wino i do tego przeciętnej jakości… Cóż… - zaglądnął do sąsiedniego pomieszczenia przywołując jednego ze skrybów. Przez chwilę stali w progu i szeptem rozmawiali, potem Wagner wrócił, wyciągnął z regału karafę i szkło, rozlał trunek. Urzędnik wrócił i bez słowa położył przed kupcem karteczkę. Ten spojrzał, splótł i rozplótł dłonie. Chrząknął. – Sześćset dwadzieścia koron – zaproponował.
W trakcie krótkich negocjacji między Wagnerem i von Essingiem ustalono, że będzie to kwota, jaką awanturnicy otrzymają do ręki, a po stronie kupca zostanie opłacenie odpowiedniego podatku. Kiedy już wszystko zostało omówione, Maximilian wezwał urzędnika i przekazał mu instrukcje dotyczące transakcji. – Cóż… - postukał nerwowo palcami w blat biurka. – To teraz zaspokoję Waszą ciekawość. Potrzebuję transportu do Marienburga, a Wasza barka zapewni odpowiednią ilość miejsca. Na pytanie, dlaczego nie użyje jednego ze statków obecnych w porcie, odparł że wszystkie dostępne jednostki we flotylli kompanii handlowej mają przydzielone inne zadania, a niezależni kupcy dysponujący odpowiednimi gabarytami nie są dostępni.
- W razie zawarcia umowy, podpiszemy standardowy kontrakt dla niezależnych przewoźników. Umowa będzie opiewać na kwotę sześciuset koron, do odbioru w biurach kompani w Marienburgu. Ale oto i umowa kupna – zatarł ręce, odbierając z rąk urzędnika, który wszedł do gabinetu kilka papierów. Przygotował kałamarz i pióro. Położył dokumenty przed Lotharem. – Proszę o podpis, jak ustaliliśmy. I co pan, czcigodny von Essing myśli o ofercie. Zaspokoiłem Pana ciekawość?