Kupić a potem drożej sprzedać - na tym (ponoć) polegał handel. Axel w zasadzie się na tym nie znał, na handlu znaczy, ale miał niejasne wrażenie, że Maximillianowi zależy na tym, by dobić interesu z Lotharem.
Czy transakcja była aż tak korzystna, czy może Wagner ma zamiar upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? A może faktycznie miał nóż na gardle i transportu potrzebował na gwałt?
To jednak była sprawa, nad którą zastanawiać się można było później, gdy ładunek znajdzie się na pokładzie "Syrenki". Oczywiście jeśli Lothar wejdzie w ten dość dziwny (zdaniem Axela) interes.
Po opuszczeniu biura Wagnerów Axel skierował się do miasta. Miał swoje plany, bynajmniej nie związane z różnymi przyjemnościami, jaki oferowało miasto - chciał kupić proch i kule do pistoletu, oraz naprawić garłacz. Oczywiście gdyby ta druga sprawa też dała sie załatwić, to ilość zakupionego prochu w ewidentny sposób by się zwiększyła.
Grissenwald wielkością nie umywał się do Altdorfu czy Nuln, ale po paru chwilach Axelowi udało się znaleźć kupca, który - po krótkich targach, sprzedał zwiadowcy proch i kule. Oraz udzielił wskazówek, dzięki którym Axel trafił do specjalisty od broni.
- Kiepsko to wygląda - powiedział, kręcąc głową. - Tym się nie rzuca - dodał z kwaśną miną.
Po chwili jednak podał koszt naprawy, a dzięki małej dopłacie termin naprawy zdecydowanie się skrócił.
- Za dwie godziny będzie do odbioru.
Axel, który nie odczuwał potrzeby by siedzieć i patrzeć rzemieślnikowi na ręce, wrócił na barkę.