Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2020, 20:55   #205
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Druid podał Jace’owi wodę by ten mógł nieco pozbierać po wysiłku. Nie poganiał go, wszak widział jakim wysiłkiem był ten rytuał. Choć jego samego świerzbiło niesamowicie.
- Usiądź. Zbierz siły. I dopiero opowiadaj, bom strasznie ciekaw. Co wyczytałeś?
Chłopak kiwnął głową zbierając myśli, po czym opowiedział co widział. Starał się nie zgubić żadnego szczegółu.
- Całość miała miejsce dość niedawno. Teoretycznie mógłbym nas tam przenieść, gdybym znał odpowiednie zaklęcie. zakończył opis wspomnienia.
- Co masz na myśli przenieść? Tak jakby pójść tam? - upewnił się krasnolud - I czy będziemy mogli wrócić? -
- Teoretycznie polega to na takim zakrzywieniu odległości, że stojąc tutaj robisz jeden krok i znajdujesz się w jaskini, coś jak przejście przez magiczne drzwi, gdzie pokoje są w dwóch różnych miejscach. Kolejnym zaklęciem wracamy na miejsce. - Jace starał się odpowiedzieć jak najprościej nie wchodząc w tematy planów astralnych i całej skomplikowanej materii podróży planarnej.
- Myślałem o wypuszczeniu jej w jakimś rowie, ale wobec tego co słyszę, to od razu wróci do siania plagi -
- Wiele wskazuje na to, że pokonanie tej Arlantii pozwoli zakończyć plagę, a przynajmniej powstrzymać jej rozrost. - chłopak podzielił się swoim spostrzeżeniem. - W wolnej chwili zbadam temat, może uda mi się znaleźć jakiś sposób na namierzenie tej jaskini.
Spojrzał z obrzydzeniem na wciąż nieprzytomne, pokryte liszajami i grzybami ciało.
- Co z nią robimy?
Emi słuchająca opowieści Jace’a aż usiadła. Spojrzała na swoje dłonie i zamykając oczy zacisnęła je starając się uspokoić. Spojrzała pytająco na Mikela.
- A chcemy ją więzić aż nie znajdziemy sposobu na… odwrócenie tego co się z nią stało?
-Jeśli jest chociaż cień szansy na to, żeby jej pomóc to chyba warto spróbować nie? Dość się jeszcze nazabijamy… - smętnie odpowiedział wojownik.
- Nie widzę takiej możliwości. - odpowiedział Jace. - Śmierć na pewno i pewnie boska interwencja mogłaby jej pomóc.
Emi westchnęła ciężko.
- Mogę to zrobić.
Jace przyglądał się nieprzytomnej pixie. Zabić nieprzytomne stworzenie? Zostawić przy życiu, by szerzyła chorobę? Nie wiedział co zrobić? Rozsądek jasno mówił o zabiciu, ale sumienie…
- Emi, mogę… możemy razem? - spytał.
Dziewczyna podniosła spojrzenie na Jace'a zaskoczona, ale nie zdążyła odpowiedzieć.
Odgłos cichej kłótni, śmiechów i docinek obwieścił nadejście Łowców, którym towarzyszył Herge, patrzący na nich niczym opiekunka na grupkę niezbyt rozgarniętych dzieci. Gdyby nie dyskusje między Cirieo a Kelmarem, ciężko byłoby usłyszeć ich kroki. Cała czwórka, znając teren najlepiej ze wszystkich, wyruszyła niedawno na dalszy obchód okolicy. Czego by się nie dowiedzieli, i tak nie wracali z pustymi rękami - Vindo niósł na plecach sarnę, niziołek przerzucił sobie przez ramię dwa zające, a i torba giganta wydawała się trochę pełniejsza. Kelmar pomachał do debatujących bohaterów
- Dobre wieści! Hobosy nie kłopoczą się patrolami, sie… - jego wzrok spoczął na związanej, nieprzytomnej wróżce - Czemu związaliście jakiegoś feya? I czy one zawsze są takie paskudne? -
- Plaga… - odpowiedział mu zachrypniętym z przerażenia głosem Herge, cofając się o krok - Trzeba to zniszczyć…
- Taki mamy zamiar - dziewczyna podniosła się z ziemi. Ponownie spojrzała na Jace’a z niezrozumieniem.
- Sprecyzuj razem, bo dziwne rzeczy mi się nasuwają na myśl
Jace rozejrzał się z pewnym zażenowaniem po pozostałych. Wreszcie jego spojrzenie padło na Emi. “No weź, nie rób mi scen. I tak mi trudno” wydawało się mówić gdyby spojrzenie mogło artykułować dźwięki.
~ Jesteś telepatą Jace ~ Emi upomniała młodzieńca w myślach. - Nie ma potrzeby aby ktoś jeszcze sobie brudził sobie ręce. -
- Wiem. - odpowiedział nerwowo. - Chodźmy.
Emi ściągnęła brwi ale więcej nic nie powiedziała. Zabrała wróżkę biorąc ją przez worek aby więcej już nie narażać się na bezpośredni kontakt.

* * *

Dziewczyna oddaliła się od grupy wraz Jacem w końcu uznając, że są w "bezpiecznej" odległości spojrzała na psionika.
- Jesteś pewien?
- Nie.
- Czemu chcesz to zrobić?
Jace obejrzał się za siebie.
- Bo to słuszne. Tak należy zrobić. - dodał po chwili. Zamilkł bijąc się z myślami.
- W tej walce byłem kompletnie bezbronny. - powiedział w końcu. - Nie potrafię się odnaleźć w tej całej sytuacji.
- Zawsze starałeś się unikać konfliktu. Starałeś się nie krzywdzić. Zabicie nieprzytomnego wroga nie nauczy cię bronić się, ani walczyć. Uwierz mi.
Emi odwróciła spojrzenie na moment z ponurą miną.
- Jeśli chcesz się odnaleźć w tej inwazji może zacznijmy od drobniejszych kroków? - zaproponowała z nadzieją w głosie.
- Nie nauczy bronić, ale może przełamie barierę we mnie? - spytał nieco mniej przekonującym tonem. Nadal unikał nawet słów sugerujących pozbawienie inteligentnej istoty życia. Może to nie był wcale taki dobry pomysł?
Emi zacisnęła usta w kreskę. Nie podobał jej się ten pomysł. Położyła wróżkę na ziemi i wyciągnęła czarne ostrze. Podała je rękojeścią Jace'owi.
- Nie rób sobie tego. Nie jest to warte kolejnych koszmarów, masz już ich przecież wystarczająco.
- Czego? - spytał. - Od ataku na Nunder nie mam nic do zaoferowania w walce. -
Wziął broń w dłoń. Była zimna, obca, ale leżała bardzo dobrze w ręku. Wyważona idealnie, w zasadzie była przedłużeniem jego samego. Tylko, czy to był on?
Uklęknął przy nieprzytomnej pixie wodząc trochę nieporadnie nożem jakby zastanawiał się gdzie uderzyć. Wreszcie przytknął ostrze do szyi. Wziął głęboki oddech. Teraz wystarczyło tylko włożyć ostrze w miękką szyję i popatrzeć jak istota wykrwawia się, rozpaczliwie próbuje złapać powietrze gdy gardło zalewa krew. A może uderzyć mocno? Przebić się przez szyję z głuchym trzaskiem i zabić na miejscu?
Powoli wypuścił powietrze. Rozluźnił ciało, a ręka opadła wzdłuż ciała. Spojrzał na Emi.
- Nie potrafię. Wiem, że to słuszne, że tylko to jej pomoże, ale z drugiej strony, to wbrew jej woli. - powiedział smutno. - Nasyłałem wrogów na siebie, pewnie mógłbym zabić jakimś czarem, to wydaje się łatwiejsze.
Spojrzał na czarny sztylet:
- To jest trudniejsze. Choć w pewien sposób fascynujące, panować tak nad życiem drugiej osoby za pomocą jednego zimnej stali.
Emi wyraźnie odetchnęła. Wypuściła głośno powietrze z ust. Pokręciła głową.
- Cieszę, się że nie rozumiesz. Cieszę się, że nie jesteś w stanie tego zrobić.
Jace oddał dziewczynie sztylet, wstał bez słowa i otrzepał kolana, po czym wzruszył ramionami. - Nie ma się z czego cieszyć. - odpowiedział w końcu z pewną, wyczuwalną złością, wymieszaną z bezradnością. Wahał się, czy odejść, czy zostać i przyjrzeć się jak Emi zabiera kolejne życie.
- Jeśli masz taki problem z tym, że nie potrafisz zranić przeciwnika to może pójdź w drugą stronę? Umiesz siłą umysłu wzmocnić swoje ciało, a co a innymi? Może nam pomóż swoją mocą? Ewentualnie poszukaj drogi aby ich jeszcze bardziej mylić? Oszukać, zwieść. Nie znam twoich granic, ale jestem pewna, że coś wykombinujesz.
- Zabijesz ją w końcu, czy nie? - spytał lekko poirytowany.
Przez moment Emi stała z otwartą buzią próbując pozbierać swoje myśli.
- Tak zabije, ale nie dam ci na to patrzeć. - fuknęła. Zabrała wróżkę w dłonie i spojrzała na Jace’a. Wystarczyło kilka sekund aby jej sylwetka zaczęła się rozmazywać aż w końcu zupełnie zniknęła. Potem ostrożnie wycofała się poza zmysły chłopaka.
Jace wziął głęboki oddech słysząc ale nie widząc kroków oddalającej się dziewczyny. Policzył w myślach do dziesięciu i gdy wydawało się, że wszystko jest ok, wypuścił skumulowany atak mocy na najbliższe drzewo niemal nie wyrywając go razem z korzeniami. Uderzenie niewidzialnej mocy rozłupało korę wykręcając gałęzie i konary niewielkiego drzewa. Ziemia wzburzyła się i kilka korzeni wyszło na powierzchnie. Strzepnął ręce i ruszył do lasu mając nadzieję, że Hannskjald nie zruga go za niszczenie przyrody.
 
psionik jest offline