Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2020, 19:21   #41
Cooper
 
Cooper's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputację
James kompletnie zignorował uprzednie słowa Thiago. Będąc facetem ślepo wierzącym w powodzenie swoich działań uznał to jedynie za oznakę obawy schodzenia z centrum uwagi na dalszy plan, gdzie dalszy plan był od zawsze domem prawnika z problemem alkoholowym. Spojrzał więc James tylko na niego beznamiętnie gdy go minął idąc w kierunku wyjścia. Zabolało go może że Thiago wątpi w jego wyobraźnię, pomysły i to jak potrafi kłamać o Kevinie. Dla kogoś kto na co dzień zajmuje się obroną drobnych pijaczków i ojców będących pod wpływem alkoholu kiedy tłukli swoje dzieci, kłamanie wchodziło w krew.

Po raz pierwszy James widział taką Ulicę. Miasto do którego przyjechał tylko na chwilę, z pewnością zapadnie w jego pamięci na długo. Niezapomniany widok dopalającego się auta wraz z kierowcą i leżącej gdzieś nieopodal nogi w płomieniach zdecydowanie zapadał w pamięć. To jak wygląda obecnie Kevin ( rozbryzgany po całej uliczce ) nie mogło się równać z tym co widzieli teraz przed sobą. To nie było już tylko jedno ciało ale kilkanaście a może i kilkadziesiąt.
Spojrzał na Muchachę a następnie na Thiago łatwo odczytując że taki widok nie był im obcy. Ba, łatwo można było wyczytać że nie jeden raz zostawili taki za sobą. Nie chciał by być po środku kłótni między tymi dwojga. To nie zmieniało jednak finalnie faktu że Cooper nadal pozostawał im nie ufny. Najbardziej zaufanie w zapijaczonym mężczyźnie wzbudzał rudzielec. Nie kryła swoich emocji i jasno można było odczytać jakie ma zamiary. Takim ludziom ufało się najszybciej.
Ściskał kurczowo broń czując jak cała jest mokra. Dłonie tak mu się pociły od tego ognia i stresu że czuł się jak jakiś Jezus który dał na krzyżu centurionowi trochę wody ze swojej piersi. Z tym że jemu ta woda leciała z rąk, z czoła i pewnie nawet z dupy. Był lepszy od Jezusa.

Na kobiecy głos wzdrygnął się błyskawicznie kierując lufę broni w kierunku z którego dochodzi. Gdy zauważył że należy on do całkiem atrakcyjnej kobiety która prosi o pomoc powoli opuścił broń. Błyskawicznie odezwała się Muchacha stwierdzając fakt oczywisty. Nie mieli na to czasu. Nie podróżując w tak licznej i ciekawej grupie i po mimo tego że kobieta wydawała się piękna, w praktyce skazana była na śmierć. W praktyce, bo w teorii James wyczuwał w tej eskapadzie szansę dla siebie. Thiago jednak postanowił zadziałać na przekór swojej żonie. Liczne historie, legendy oraz potwierdzone badania naukowe powinny nauczyć tego krnąbrnego latynosa że stawanie na przekór żonie nigdy nie kończy się dobrze. Dziwne że jeszcze tego nie wie.
Na pomysł łapania kobiety skaczącej z pierwszego piętra wprost w ramiona muskularnego zabijaki James musiał się uśmiechnąć.

- Spokojnie Don Diego De la Vega, zapomniałeś swojej maski i wszyscy wiemy kim jesteś. - rzucił kierując przy końcu zdania swój wzrok w kierunku Muchachy do której była to oczywista aluzja. Może ta kobieta była nieczuła na to jak jej facet obściskuje się z obcymi babami, a może była na tyle piekielnie zazdrosna że zaraz odbezpieczy giwerę i wszystkich powystrzela na miejscu.
James ruszył więc z wolna i stanął obok Thiago rozkładającego ręce jak Jezus Chrystus na górze Tabor. Przyłożył dłoń do twarzy, krzycząc do kobiety tak by usłyszała.
- Możesz skakać i ryzykować śmierć. Możesz też się zabarykadować i zaczekać aż po Ciebie przyjdę. Obiecuję zabić każdego buraka stającego mi na drodze. Powiedz mi tylko gdzie jest wejście do budynku jeśli rozważasz tę opcję. - To była właśnie szansa na którą James czekał. Nie wierzył by ruszyli jej na pomoc całą grupą. Wątpił by kobieta zdecydowała się na skok w ramiona nieznajomego. James oferował swoją pomoc poświęcając się by do niej dotrzeć a to mogło dawać chociaż minimalne pokłady zaufania.
Obrócił się do Muchachy i Leah.

- Bez obrazy dla nikogo, Młoda wie gdzie jest komisariat i wcale mnie nie potrzebujecie by tam dotrzeć. - powiedział wracając wzrokiem do kobiety na piętrze, w przelocie spoglądając na Thiago. O czym myślał James? Myślał przede wszystkim racjonalnie. W jego mniemaniu dotarcie na komisariat nie było takie ważne. W jego mniemaniu to zamieszanie potrwa góra kilka dni. W jego mniemaniu fajnie było by je spędzić w mieszkaniu z widokiem na miasto w towarzystwie atrakcyjnej brunetki po uprzednim wyczyszczeniu budynku.
 
__________________
Well you may throw your rock and hide your hand
Workin' in the dark against your fellow man
But as sure as God made black and white
What's down in the dark will be brought to the light

Ostatnio edytowane przez Cooper : 23-06-2020 o 19:24.
Cooper jest offline