Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2020, 21:07   #42
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Amaralde wkroczyła na scenę rozdając buziaki na prawo i lewo publiczności. W dużym kapeluszu, spódnicy obcisłej i długiej, kamizelce koszuli i marynarce. Elegancka i piękna, ale El nie mogła zrozumieć co takiego budziło entuzjazm publiczności, no i strój nie nadawał się do żadnego tańca.
Z tym większą ciekawością spoglądała na scenę, ciekawa na co czeka cała ta publiczność.
Śpiewając krasnoludka cisnęła kapelusz wprost publiczność. Do jej głosu dochodził chórek zza kurtyn. Powolnym zmysłowym krokiem Amaralde podeszła na skraj sceny i leniwie palec palcu zsuwała rękawiczkę z prawej dłoni. Gdy ta opadła,kręcąc pupą krasnoludzica ruszyła w kierunku kurtyny oddzielającej ją od chórku, powoli rozpinając marynarkę i pozwalając zsunąć się z jej ramion. I El zaczęła się domyślać jakiego to “tańca” Amaralde jest mistrzynią.
- No no… chyba twoja ciocia planuje pokazać dużo więcej. - czarodziejka odezwała się szeptem do siedzącej obok krasnoludzicy.
- To… oburzajace i skandaliczne.- odparła Fulla z zaczerwionymi policzkami, trudno było powiedzieć z czy oburzenia czy z podekscytowania. Sytuacja bowiem robiła się pikantna… i atmosfera w śrubce też. Trzęsąc ramionami i pupą Amaralde zrzuciła już kamizelkę i poczęła pochylona rozpinać guzik po guziczku swojej spódnicy, boleśnie (dla publiczności) powoli.
- Może.. z pewnością bardzo ładne. Masz piękną ciocię Fullo. - El uśmiechnęła się do krasnoludzicy tylko na chwilę odrywając wzrok od pokazu.
- ehmm…- potwierdziła chrząknięciem Fulla zerkając przez palce na występ cioci, które kształtna pupa kęciła się frywolnie, gdy spódnica zsuwała się w dół odsłaniając bieliznę z czerwonego półprzejrzystego materiału obszywaną koronką z cekinami. Trochę zbyt krzykliwe jak na majteczki, przyciągały jednak uwagę, acz… El mogła podziwiać prawdziwy kunszt na pupie krasnoludzicy… a i same pośladki wręcz prosiły o uwielbienie.
- I ewidentnie zna się na tym co robi. - czarodziejka pozwoliła sobie na kolejny komentarz pod adresem cioci krasnoludki, zerkając z zainteresowaniem na Fullę.
- No… sławna jest.- mruczała zawstydzona i speszona Fulla, choć obserwowała wszystko przez palce, a diabliczce tuż udzielił się nastrój bo wodziła dłonią po udzie czarodziejki.
- Odsłoń oczy bo tylko zwracasz na siebie uwagę tych panów przed nami. - Morgan pozwoliła sobie na to niewinne kłamstewko
Fulla z dziecinną naiwnością odsłoniła oczy i zaczerwieniła się bardziej oglądając jak ciocia odsłania gorsecik i piersi próbujące się z niego wyrwać zrzucając koszulę. El tymczasem całą swoja uwagę poświęciała pokazowi ucząc się. Była zszokowana tym, że podejrzewała iż taka wiedza może się jej przydać. Jednak jej ciało stawało się pomału coraz poważniejszym narzędziem jej pracy. Z głośnym okrzykiem aprobaty i gwizdów Amaralde szybkim szarpnięciem zsunęła z siebie gorset wprawiając swój w intensywne falowanie i rzuciła go na bok. Spojrzała na El i posłała jej buziaka z figlarnym uśmiechem… acz możeto nie do niej był on skierowany? Sala pękała w szwach od wielbicieli tej kształtnej krasnoludzkiej tancerki. Mimo to czarodziejka uśmiechnęła się szerzej czyniąc zapewne podobnie jak większość sali.
Dalszy “taniec” wymagał kooperacji. I szczęśliwca na którego to torsie oparła stopę obutą w pantofelek na obcasie… zabierając się do jego rozpinana. Pewnie dlatego El trafił się stolik tak daleko od sceny. Te najbliżej były najdroższe. Zerkając na Fullę nawet się cieszyła. Karnacja krasnoludki i tak niebezpiecznie zbliżała się do tej, którą mogła się pochwalić diablica. Niemniej obserwując Fullę nie tylko czerwień na policzkach czarodziejka zauważała. Także dekolt, obecnie powiększony i nie tylko piersi Amaralde próbowały wyrwać się na wolność… duże okrągłe owoce pożądania, które trafią się kiedyś jakiemuś szczęśliwcowi. Takiemu jak ten którego muskała po twarzy stopa Amaralde, gdy zwijała delikatną pończoszkę z nogi.
El poczuła znów wilgoć zbierającą się na jej bieliźnie. Gdyby tylko był tu Simeon… naprawdę brakowało jej tego mruka.
Dłoń masująca jej udo przypomniała jej o diabliczce i zbliżającym się wieczorze. Pierwsza pończoszka opadła… kolejny szczęśliwiec ośmielił się całować stopę tancerki. Co jej nie przeszkadzało najwyraźniej. Ciekawe jak to było znaleźć się pomiędzy kilkoma mężczyznami. Z Frolicą i Dawidem było bardzo przyjemnie. El także oparła dłoń na udzie diablicy wodząc nią od kolana do bioder i z powrotem.
Wzrok Frolicy był rozpalony, uśmiech lubieżny… taniec Amaralde wprowadził ją w podobny nastrój. I nie tylko ją… także wielu widzów zerkało to krasnoludzicę, to na swoje partnerki. A jeśli ich nie miały to… cóż… Fulla mogła nie zauważać jak diabliczka i czarodziejka wodziły dłońmi po udach. Ale przy paru stolikach za nimi znalazły się osoby bardziej spostrzegawcze.
Na szczęście dla El to raczej nie był jej problem, choć przy którymś posłanym do Frolicu uśmiechu, zerknęła za siebie ciekawa kto też mógłby je obserwować.
W oczy rzucał się szczególnie jeden mężczyzna rasy ludzkiej, czarny garnitur jaki nosił, był wykonany ze szczególnie drogiego materiału, a dziwne znamię na twarzy dodawało mu wyjątkowości. Nie był jedynym przystojniakiem obserwującym dwie młode damy wodząc sobie nawzajem palcami po udach, ale z pewnością wyróżniał się z tłumu.
El ciekawa jego reakcji przesunęła dłoń z uda diablicy na jej plecy i zaczęła masować podstawę jej ogona.
Pomruk diablicy niewątpliwie potwierdzał jej reakcję. Głos Frolicy był pełen pożądliwości. A dłoń mężczyzny wpatrującego się w ich figle, podejrzanie szybko, zniknęła pod stolikiem. El objęła dłonią jej ogon i poruszała nią trochę tak jakby to był męski organ.
Napotykała rozpalone spojrzenie mężczyzny i nieśmiałe ruchy ręką… pod stolikiem. Niestety nie mogła dojrzeć co się tam działo.
- El… nie przesadzaj, bo cię… siłą zaciągnę do ubikacji…- szepnęła rozpalony głosem diabliczka ściskając udo czarodziejki i wodząc ogonem na boki.- Przecież wiem, że tam jestem wrażliwa…
- Już jestem grzeczna. - El puściła ogon a jej dłoń powędrowała pod niego by masować pośladek diablicy, podczas gdy spojrzenie powróciło na scenę.
Tam już wypięty tyłeczek krasnoludzicy hipnotycznie krążył, gdy zsuwała majtki. Poza nimi… miała tylko rękawiczkę na lewej dłoni. Fulla łapczywie łapała oddech, czerwona na twarzy niczym Frolica.
El uśmiechnęła się na ten widok i sięgnęła po jeden trunków zamówionych przez jej towarzyszki. Upiła go, nie przerywając masażu pupy diablicy.
Wkrótce i bielizna upadła… i wijąc się zmysłowo Amaralde powoli wycofywała się za kulisy. Rękawiczka na jej dłoni zasłania intymny zakątek krasnoludzicy… czasami.
El widząc, że pokaz dobiega końca rozejrzała się po widowni szukając wzrokiem Marinety.
Gnomka przesiadywała w cieniu z dwójką ze swojego rodzaju. Rozmawiali o czymś chichocząc czasem. I popijali trunki.
Cóż pewnie nie była pierwszy raz na takim pokazie i przyszła tu w interesach. Czarodziejka ponownie skupiła wzrok na Amaralde. Ta już niestety znikała za kurtyną i zamiast niej wyszły inne dziewczęta, by pozbierać porozrzucane ubrania.
- Niesamowity pokaz. - El aż westchnęła. - Wracamy do domu czy chcecie popatrzeć jeszcze na tańce? - Przyjrzała się obu swoim towarzyszkom.
- Ja bym została.- odparła diabliczka i naparła pośladkami na dłoń czarodziejki.- Chodź dom też kusi.
- Ja nie wiem… chyba bym wolała… iść.- odparła skołowana Fulla.
- To będziecie musiały na mnie zaczekać pod drzwiami, bo jako obsługa powinnam wyjść od zaplecza. - Czarodziejka uśmiechnęła się do obu. - Nie chce cioci robić kłopotów.
- Czyli już idziemy?- zapytała rogata.
- Powiedziałaś, że dom też cię kusi. - El zaśmiała się i zabrała dłoń z pupy diabliczki.
- Też… Chodź Fulla, poczekamy na zewnątrz.- zapronowała Frolica wstając, krasnoludzica wstała również.
El podniosła się korzystając z okazji by spojrzeć na mężczyznę z blizną.
Ten uśmiechnął się i też wstał od stolika. Było widać jego wyraźne pobudzenie i to, że wodził spojrzeniem po czarodziejce… obserwując ją bacznie.
Morgan uśmiechnęła się. Niestety przystojniak będzie musiał się rozczarować, bo na zaplecze nikt go raczej nie wpuści. Nachyliła się do ucha diablicy.
- Uważaj na gostka z blizną…obserwował nas. Ja zmykam za zaplecze. - Uśmiechnęła się do Frolicy i ruszyła droga, którą przyszła do stolika.

Mężczyzna śledził ją, podążając za nią nonszalancko. Czuła jego spojrzenie wędrujące po plecach do jej pośladków.
Musiała przyznać, że bardzo ją podniecało, ale nie chciała by Frolica i Fulla musiały czekać. Powinna też podziękować Amaralde.
Widząc że zbliża się do kulisów mężczyzna przyspieszył i dogonił ją. Jego dłonie spoczeły na moment na jej biodrach.
- Dokąd tak pędzisz śliczna panienko?- wymruczał drapieżnie niemal do jej ucha.
- D...do Amaralde, a pan? - El spróbowała się oswobodzić.
- Za tobą najwyraźniej. Tak ci się spieszy?- mężczyzna puścił czarodziejkę.- Figlarka z ciebie. Tylko na droczeniu ci zależało, czy na coś jeszcze w menu masz ochotę ?
- Lubię sprawiać ludziom przyjemność, a Pan wyraźnie się dobrze bawił. - El uśmiechnęła się, starając się by jej mina była niewinna.
- Mam ochotę na więcej przyjemności od ciebie. I sam ci mogę dać… pospiesznie jeśli chcesz nie tracić czasu.- odparł z drapieżnym uśmiechem mężczyzna.
- Nie bawię się tak z nieznajomymi. - El skłamała płynnie jednak jej wzrok przesunął się po męskim ciele.
- Jarraid Haraim… teraz nie jestem już nieznajomym.- odparł uparciuch, a jego dłoń znów spoczęła na jej biodrze, a potem na pośladku przesuwając się drapieżnie po krągłości.
- T.. to tylko imię. - El zadrżała od tego dotyku i spojrzała w kierunku stolika, który zajmowały z Frolicą i Fullą. Obie się już powoli oddalały. Krasnoludzka przyjaciółka, na miękkich nogach.
- To więcej niż ja wiem o tobie.- odparł mężczyzna dołączając drugą dłoń do eksploracji jej pośladków przez spódnicę. Dobrze że stali w półmroku i w kącie sali, bo to co czuła na pupie, było… nieprzyzwoite. Silne męskie dłonie ugniatające dwie miękkie półkule.
- Panu nie przeszkadzało… że jestem nieznajomą. - El czuła, że zaraz się podda. - Ja.. to miłe, ale muszę iść do mojej pracodawczyni.
- Ale chyba trochę czasu… moglibyśmy ukraść twojej pracodawczyni ?- zapytał Jarraid nie przestając rozkoszować się pośladkami, pod którymi już pewnie wyczuł brak majtek.
- Obawiam się, że nie ma tu dla mnie komfortowych warunków. - El oparła dłonie na przedramionach mężczyzny, chcąc je od siebie odsunąć. - Pan wybaczy ale naprawdę zdaje się mi być podejrzany.
- No cóż… jeśli jeszcze zajrzysz do Śrubki, to może… następnym razem nie będę aż tak podejrzany. - delikatny klaps w pośladek miał być jej pożegnaniem.
- Może. - El odpowiedziała uśmiechem i po chwili namysłu pocałowała Jarraida. - Do zobaczenia.
Wysunęła się z jego ramion i ruszyła szybkim krokiem w stronę zaplecza.
Udało się wyrwać jej… choć z trudem. Jego rozpalone spojrzenie wręcz “przenikało” jej ubranie. Wiedziała jednak, że przestanie je czuć gdy wejdzie na zaplecze. Gdy minęła ciężkie drzwi oparła się o ścianę z trudem łapiąc oddech. Było… blisko. Prawie mu uległa. Po kilku głębszych oddechach wyjrzała przez drzwi czy mężczyzna już się wycofał.
I natrafiła na jego pożądliwe spojrzenie i drapieżny uśmiech. Czekał przed drzwiami… zauważył jej wzrok. Uśmiechnął się łobuzersko i spoglądał na nią z dłońmi w kieszeniach i wyraźnym pobudzeniem w strategicznym obszarze.
El rozchyliła wargi nieco zaskoczona, ale i niesamowicie podniecona. Stała w tych uchylonych drzwiach patrząc na Jarraida i nie wiedząc co ma począć.
On zaś wiedział. Ruszył ku niej i otworzył drzwi. Wszedł i zamknąwszy je za sobą rozejrzał się dookoła szukając miejsca, na konsumpcję złapanej w sieć ofiary. Zauważył drzwi do kantorka, chwycił El za dłoń i pociągnął w tamtym kierunku.
- C..co Pan robi. - Nie stawiała oporu. Choć był podejrzany… obcy...to pragnęła go tak jak i Simeona.
- Mam wrażenie, że wiesz. - odparł nowopoznany mężczyzna popychając ją do schowka. Było tam ciasno i dosyć ciemno. Jarraid przycisnął ją do ściany całując zachłannie jej ust. Po czym wyszeptał. - Skoro brak ci czasu, to chyba więcej gry wstępnej zostawimy sobie na następną okazję?
- Tak… jak jakaś będzie. - El przez chwilę nieco niepewnie błądziła dłońmi po piersi mężczyzny, w końcu jednak sięgnęła w dół by uwolnić jego męskość ze spodni. Było ciemno, więc musiała wymacać pas i rozpiąć go. Jej wybranek zaś podwijał w górę spódnicę odsłaniając nogi. Po chwili opuszkami wyczuła ową twardą i ciepłą nagrodę dla siebie.
- To chowałeś pod stołem. - Jej głos stał się rozpalony gdy palce ujęły w ciemnościach męskość kochanka.
- Ty też coś ukrywałaś. - odparł jej kochanek, gdy jego dłonie poczęły krążyć po nagich udach i pośladkach. Drżąc pod pieszczotą El i prężąc się jak na defiladzie mężczyzna wyszeptał. - Spieszyło ci się?
- Moja przyjaciółka nie lubi gdy mam majtki. - Czarodziejka naparła pupą na dłoń mężczyzny jakby chciała na niej usiąść. - Ale.. śpieszy mi się.
- To poprowadź węża do jaskini.- mruknął jej przypadkowy kochanek całując namiętnie i dociskając ciało El do ściany i swojej dłoni.
Czarodziejka założyła jedna swoją nogę na jego biodro by drugą poprowadzić go wprost do swojej kobiecości. Jęknęła cicho czując jego gorące ciało tuż przy wejściu do swego kwiatu.
To nie było najbardziej wygodne miejsce… ani pozycja. Kochała się z obcym mężczyzną w ciasnym składziku z detergentami i mydłem. Czuła jak ją brutalnie i pospiesznie przeszywa dociskając całym ciałem do ściany. Nie było jej zbyt wygodnie, ale cóż… nie mieli czasu. A twarda obecność między udami, silnie wymuszająca uległość jej kobiecości, przynosiła mocne doznania.
Czując, że ma go w sobie El objęła go drugą noga unosząc się na rękach opartych na jego ramionach. Rozpalonym czołem wtuliła się w kosztowny materiał jego marynarki zaciągając się zapachem drogich perfum.
- Musisz… nieco popracować. - Wymruczała.
Chwycił ją mocno za uda, gdy owinęła się wokół niego i całując usta przyspieszył tempo. Niemal zawisła całym ciężarem ciała na jego dumie. I lekko podskakiwała mimo że… cóż… jej amant nie był aż tak doświadczony w tej pozycji. Jego dłonie zaciskały się na jej pośladkach, a jego usta całowały na oślep. A nad nimi, oprócz limitu czasowego, wisiała groźba przyłapania. Może te dwie rzeczy, a może igraszki z Frolicą podkręciły atmosferę na tyle, że Elizabeth doszła po zaledwie kilku szturmach wpijając się ustami w wargi mężczyzny. Jej kochanek potrzebował więcej… więcej przyjemności i więcej czasu na rozkoszowanie się nią. Drżąca od niedawnego wybuchu panna Morgan nadal była przeszywana dumą kochanka, twardą i nieustępliwą. Aż w końcu i on doszedł oddając swój lepki trybut do jej kielicha. I chwilę trwał podtrzymując ją i dochodząc do siebie.
El przez dłuższą chwilę wtulała się w niego, czując jak kolejne porcje ich wspólnych soków wyciekają z jej kwiatu.
- Ja… powinnam iść. - Mruknęła cicho nieco się przy tym odchylając.
- To nie brzmi jak: “ja zamierzam iść” i nadal mnie oplatasz. - przypomniał jej amant całując ucho i policzek.
El zaśmiała się i rozplotła nogi. Wypuściła kochanka z siebie i stanęła na podłodze. Na ślepo zaczęła porządkować swoją garderobę.
Co i on zaczął czynić.
- W razie gdybyś tu jeszcze się zjawiła, to znam przyjemniejsze miejsca niż ten schowek.- rzekł żartobliwie zapinając spodnie.
- Wątpię… dziś była wyjątkowa okazja. - El wygładziła spódnicę i w ciemnościach spróbowała pogładzić policzek mężczyzny prowadząc go po jego torsie, szyi… twarzy. - Pewnie widzimy się po raz ostatni.
- Kto wie… co będzie jutro. - odparł mężczyzna chwytając ją nagle w pasie, przyciągając i całując władczo i namiętnie. Był pewny swojego uroku i bezczelny w działaniu.
El odpowiedziała na pocałunek i odsunęła się.
- Mnie… na pewno tu nie będzie. - Powiedziała rozbawionym tonem i otworzyła drzwi na korytarz, tak że światło idealnie podkreśliło jej sylwetkę. - Ale ty z pewnością nie cierpisz na niedostatek kochanek.
- Przyznaję że masz rację… jeśli chodzi o mnie. - odparł Jarraid z uśmiechem. - Ale lubię też… odrobinę szaleństwa, takiego jak to.
- Cieszę się, że mogłam być przyjemną przygodą. - El uśmiechnęła się. Nie miała żalu do Haraima… dla niej on też był zapewne tylko jednorazową przygodą. - Może do zobaczenia Jarraid.
- Może do zobaczenia.- odparł jej przygodny kochanek.
El wyszła ze schowka i ruszyła pewnym krokiem w kierunku przebieralni cioci. Chciała podziękować i jak najszybciej dołączyć do dziewczyn.


Dotarcie do Amaralde zajęło El parę minut przebijania się przez tłumek tancerek udających się na scenę. Po wejściu zobaczyła już krasnoludzicę otuloną szlafrokiem i poprawiającą makijaż przy toaletce.
- No i jak się podobało?- zapytała przyjaźnie.
- Bardzo. - El zamknęła za sobą drzwi. - Bardzo dziękuję za zaproszenie. W imieniu swoim i dziewczyn.
- Wiesz chyba że ten bilet nie jest jednorazowy?- zapytała z uśmiechem Amaralde zerkając przez ramię na panną Morgan.
El zaśmiała się.
- Nie wiedziałam i już powiedziałam pewnemu mężczyźnie że pewnie się więcej nie zobaczymy. - Uśmiechnęła się do krasnoludki. - Chętnie obejrzę twój występ jeszcze raz.
- Jakiemu to mężczyźnie? - zapytała Amaralde i zamyśliła się wspominając.- Wydawało mi się iż już wam o tym wspomniałam. Niemniej chętnie powtórzę… bilet pozwala na wstęp do Śrubki przez miesiąc.
- Jarraid Haraim… tak się przedstawił. - El zerknęła na drzwi jakby za nimi stał mężczyzna z blizną i je podsłuchiwał. - Frolica jest traz twoją wielką fanką, ale Fullę nie wiem czy namówię. Przeżyła chyba szok.
- Dlatego bilet jest na dłuższy okres. Liczę, że jakoś ją przekonasz do kolejnych wizyt i z czasem się oswoi. A Haraim… znam go… wpływowy urzędnik w ratuszu.- mruknęła Amaralde. - Zajmuje się porządkiem publicznym.
El zaśmiała się.
- To by tłumaczyło jego pewność siebie. - El podeszła do Amaralde i ucałowała ją w policzek. - Biegnę do dziewczyn, by na mnie nie czekały na zewnątrz.
- Do zobaczenia kochanie.- pożegnała ją krasnoludzica.
Czarodziejka pomachała krasnoludzicy i po wyjściu z jej przebieralni ruszyła biegiem do wyjścia.

Na zewnątrz dziewczyny już czekały. Fulla już uporządkowała swoją garderobę. Koszula była zapięta ukrywając jej biust. Kamea wróciła na miejsce na jej szyi.
- Co teraz? Wracamy do domu? Długo ci zeszło to żegnanie się z Amaralde.- diablica zaś zarzuciła ją pytaniami.
- Potem ci opowiem, teraz spróbujmy złapać jakąś bryczkę. - El rozejrzała się szukając wzrokiem postoju.
- Dobrze.- odparła spolegliwie diabliczka i wszystkie trzy ruszyły ku postojowi bryczek. Taki środek transportu był co prawda droższy, ale wygodniejszy. Niemniej stać je było, wszak dostały niedawno wypłatę. Wsiadły po kolei do jednej z nich i gdy już się rozsiadły w środku, należało podać woźnicy cel podróży.
El podała swój domowy adres i westchnąwszy ciężko wtuliła się w siedzącą obok krasnoludzicę.
- To był intensywny wieczór.
- Mhmm… w tym się muszę zgodzić. - piersi Fulli były duże i miękkie jak jej ciotki. I poruszyły się przy jej głośnym oddechu. Frolica przyglądała się temu z łobuzerskim uśmiechem siedząc po drugiej stronie.
- Podobało ci się. - El niby jedynie dla wygody ułożyła dłoń na udzie Fulli.
- To piękny lokal i muzyka też była piękna.- odparła wymijająco krasnoludzka przyjaciółka.
- A kostiumy? Według mnie były niesamowicie barwne i bogate. - El mrugnęła do diablicy tak by Fulla nie mogła tego zobaczyć.
- No… były bardzo barwne i bogate i skąpe w materiał.- policzki Fulli lekko się zaczerwieniły.
- Och ale za to pokazywały bardzo okazałe skarby. - El uśmiechnęła się i wtuliła mocniej w krasnoludzicę.
- Eche… bardzo… choć to takie niewłaściwe.- wtulona w miękki biust Fulli czuła jak jej oddech przyspiesza. Jak i tętno też. Serce biło krasnoludzicy bardzo intensywnie.
- Im się to podobało, widowni z pewnością również. - Dłoń El niby niechcący powędrowała w górę uda krasnoludzicy. - więc to chyba było właściwe… w tamtym miejscu.
- Było bardzo artystyczne… ale dobrze wychowane krasnoludy… - głos jej nieco zadrżał, gdy paluszki panny Morgan wodziły po niej przez materiał. Nie była jednak do końca świadoma przyczyny tego załamania, więc ignorowała dotyk El.- ... nie powinny chyba takich rzeczy oglądać, lub w nich uczestniczyć.
- Musi być ciężko, być dobrze wychowanym krasnoludem.- mruknęła dotąd milcząca Frolica.
- Oj tak.- potwierdziła Fulla.
- Pytanie tylko.. - dłoń El wędrowała po udzie krasnoludzicy. - ...po co? Czemu ma być tak ciężko?
- Bo tak zachowują się klanowe krasnoludy. Krasnolud który zachowuje się jak ciocia Amaralde jest wyrzucany z klanu. Aczkolwiek ona do żadnego nie należy. - wyjaśniła Fulla lekko się wiercąc, bo zrobiło się jakoś dziwnie niewygodnie. Niemniej nie uciekała od dotyku El, ani jej głowy bezwstydnie wtulonej w miękki biust.
- Więc ważne jest być klanowym krasnoludem, żyć w ten ciężki sposób, może z mężczyzną, którego nie będzie się kochać? - Wymruczała El i niby od ruchu wozu otarła się policzkiem o pierś Fulli.
- Miłość nie jest konieczna. Wystarczy wzajemny szacunek?- zapytała retorycznie Fulla i westchnęła głośno próbując oddechem wyrzucić z siebie podekscytowanie wywoływane przez El. Cóż… była biedną naiwną dziewczyną chowaną przez surowego ojca, który nie przestrzegał własnych zasad. Wszak to co słyszała wieczorami było dowodem na bardzo intensywne akty miłosne.
- Ale czy nie można mieć i szacunku i odpowiedniego partnera i miłości? Czy nie wystarczy tylko poszukać? - El oparła dłoń na podołku Fulli.
- Cóż… rodzice mi szukają męża.- westchnęła cicho Fulla drżąc pod dotykiem El.- I może się w nim… zakocham? A jak z tobą Elizabeth… ojciec z mamą pewnie też mają na oku jakichś kawalerów dla ciebie?
- Nie… dawno się poddali. - Czarodziejka zaśmiała się wprawiając pierś krasnoludki w drżenie. - Kto by chciał dziewczynę przyjaźniącą się z prostytutkami?
- Dziewczynę która pracuje na uniwersytecie i zarabia coraz lepiej?- jęknęła głośno Fulla i zakryła oczy i czoło dłonią. - Znajdą się tacy na naszej ulicy.
- Szybko ich wyprowadzę z błędu. Partnera… jeśli to kiedykolwiek się stanie. Wybiorę sobie sama. - El oderwała głowę od piersi krasnoludki i uśmiechnęła się tuż przy jej twarzy.
- Ja bym… tak nie potrafiła. - odparła wstydliwie Fulla.- Nie śmiałabym.
- Myślisz, że mama by cię nie poparła gdybyś powiedziała, że kogoś kochasz? - El usiadła i wyjrzała przez okno. - Nie jesteśmy kobietami, które w posagu mają wielkie majątki, wierzę że naszym rodzicom zależy głównie na naszym szczęściu.
- Może… gdybym kogoś kochała. Ale nie kocham.- wzruszyła ramionami Fulla zerkając na czarodziejkę.
- To może czas poszukać? - El rozpoznała kilka budynków. Wjechały do Downtown.
- No wiesz? Nie wypada. Zresztą nie wiem jak. - odparła oburzona Fulla, choć brakło ognia temu gniewowi, brakło żaru. To oburzenie było tak jakby na pokaz.
- Spytaj mamę? Albo ciocię Amaralde. - El zaśmiała się. - Nie musisz się jak ona rozbierać na scenie, ale uwierz to na pewno kobieta o wielkim doświadczeniu.
- No… gdyby się tatko dowiedział, że wypytuję o takie rzeczy ciocię Amaralde.- zaśmiała się nerwowo Fulla. - Nie lubią się i to bardzo.
- A kto mu to powie? - El szturchnęła krasnoludzicę. - Obiecałam, że cię przyprowadzę jeszcze. Może następnym razem wejdziesz na zaplecze. Nie będzie cię peszył pokaz i porozmawiacie nieco.
- Nie wiem. Chyba nie powinnam.- zawahała się Fulla rumieniąc.
- Zobaczymy.- dodała wymijająco.
- Ja chętnie ci potowarzyszę. - El poczuła jak powóz się zatrzymał, za okienkiem zobaczyła drzwi swojego domu. - Widzimy się na śniadaniu. Ani mru mru o tym co było w Śrubce.
- Oczywiście.- Fulla wysiadła wraz z nimi, wszak mieszkała dom obok. Uśmiechnęła się niemrawo. - Do jutra.
- Dobranoc. - El poprowadziła Frolicę do swojego domu. - Chcesz się wykąpać?
- Jest już dość późno.- oceniła diabliczka oplatając kochankę w pasie.- Ale z drugiej strony jutro nie musimy wcześnie wstawać. Więc mogę skorzystać.
- Może dam ci jeszcze jedną informację zanim podejmiemy decyzję. - Czarodziejka weszła do domu i rozejrzała się. - Będzie trzeba nanieść wody ze studni i ją nagrzać. Mogę ponosić już przywykłam, ale byłabym wdzięczna jakbyś popilnowała tej co będzie się gotować.
- Robię się śpiąąąca.- odparła diabliczka i przeciągnęła się leniwie. Po czym uśmiechnęła do przyjaciółki. - Dobrze… pomogę ci.
Na podwórku El napełniła dwa wiadra. Z jednym kobiety udały się do kuchni, gdzie czarodziejka przelała jego zawartość do odpowiedniego gara i postawiła na piecu. W domu zawsze podtrzymywano minimalny ogień bo na piętrze od tego ogrzewane były sypialnie.

Gdy diabliczka pilnowała gotującej się wody ona wniosła 4 wiadra wody ze studni na piętro i uzupełniła balię. Kanalizacja na uczelni była niesamowitym udogodnieniem, jednak Downtown było jej w znacznej mierze pozbawione. Na szczęście teraz wystarczyło dolać tylko wrzątek, którego pilnowała Frolica i miały idealną kąpiel.
Rogata przykładała się do pilnowania siedząc w kuchni i machając leniwie ogonem wpatrywała się w gotującą wodę. Całkowicie skupiona na swoim zadaniu nie zauważyła powrotu czarodziejki.
- Chodźmy. - El podała jej jeden z ręczników, a sama wzięła drugi by wspólnie wnieść gar z gorącą wodą na piętro.
- Tuż za tobą. - odparła z uśmiechem diabliczka podążając za czarodziejką.
Wejście wspólne po schodach z gorącym garem nie było łatwe, ale w końcu udało im się wlać wrzątek do balii, przez co znajdująca się w niej woda, stała się ciepła w sam raz do kąpieli. - Wskakuj. - Czarodziejka wydobyła ze stojącej w łazience szafeczki czyste ręczniki.
Diabliczka kręcąc pupą zaczęła się powoli rozbierać. Najpierw spódnica, a potem kolejne części garderoby osuwały się na podłogę.
- Co robimy jutro?- zapytała zaciekawiona Frolica.
- Odpoczniemy, zjemy śniadanie, a potem wróciłabym na akademię. - Elizabeth rozbierała się szybko, by woda nie ostygła. - Chciałabym odwiedzić Clarice i wieczorem mam umówione spotkanie.
- Tak ci się spieszy do roboty? Mamy cały dzień wolnego, więc… ja nie bardzo chcę.- odparła golutka diabliczka wskakując do balii.- Gorąca.
- A masz jakiś pomysł? - El weszła do wody chwilę za diabliczką i oparła plecami o jej piersi.
- Nie… - Frolica objęła dłońmi piersi kochanki i ścisnęła je drapieżnie. Powoli ugniatając i masując je spytała.- Hmm.. nie powiedziałaś co tak długo robiłaś za kulisami.
- Pamiętasz gostka, którego ci pokazałam. - Czarodziejka odezwała się szeptem, delikatnie chlapiąc wodą dłońmi i licząc, że to je zagłuszy na wypadek ciekawskich uszu. - Poszedł za mną.
- Mhmm…- mruczała diabliczka kąsając szyję czarodziejki kiełkami, ugniatając zachłannie piersi i końcówką ogona wodząc pomiędzy jej udami.
- Powiedziałam mu nie… weszłam na zaplecze. - Głos El stawał się coraz bardziej rozpalony. - Ale gdy wyjrzałam on tam nadal był.
- Och… nie posłuchał twojego “nie” ?- zaśmiała się ironicznie diabliczka wodząc językiem po szyi, a ogonem po kobiecości czarodziejki.
- Yhym.. wziął mnie w składziku. - Czarodzieja zadrżała od dotyku diablicy.
- To tak wygląda twoja grzeczność? Miałyśmy… ty miałaś z Fullą… być grzeczne.- mruczała Frolica bawiąc się ciałem uwięzionej w jej objęciach kochanki. Miękkie piersi diabliczki ocierały się o plecy El, a ogon pocierał prowokująco kwiatuszek.
- To.. twoja wina… pobudziłaś mnie. - Morgan poruszyła biodrami ocierając się o ogon diablicy.
- Moja wina… akurat.. to ty masowałaś mój ogon.- przypomniała jej Frolica boleśni ściskając piersi kochanki i ocierając je o siebie.
- Bo ty bawiłaś się moim udem. - El prawie jęknęła. - Wymyjmy się i chodźmy do sypialni.. tu jest szczelina pod drzwiami.
- Tym lepiej… prawda? - zachichotała się złowieszczo Frolica lekko napierając czubkiem ogona na kobiecość kochanki.
- M.. nie… moi bracia. - Czarodziejka z całych sił walczyła z tym by nie nabić się na ogon diablicy.
- No tak… to by nie było zabawne. - mruknęła Frolica i przesunęła palcami po brzuchu kochanki. - No… ale to był głupi pomysł, myć się razem.
- Długo myłam się z braćmi.. albo mamą… - El odchyliła głowę i pocałowała diablicę w policzek. - Nie trzeba nosić tyle wody.
- Będziesz musiała mnie trochę zabawić… postaram się być cicho.- Frolica wypuściła kochankę ze swoich okowów i dała lekkiego klapsa w pośladek. - Bądź co bądź nie jestem twoją mamą.
Czarodziejka obróciła się w balii i pocałowała diablicę. Powoli przesunęła jedną ręką od szyi, pomiędzy piersiami, do kobiecości diablicy i tam delikatnie pogładziła jej zewnętrze.
-Idzie ci nieźle…- zamruczała jej kochanka całując usta El i językiem wodząc po szyi. -... chyba ci się nie spieszy do tej sypialni.
El parsknęła i powróciłą do przerwanego pocałunku. Powoli zanurzyła palce w kwiecie kochanki sięgając od razu jak najgłebiej.
Cichy jęk wprost w usta całującej kochanki, by jedyną oznaką przyjemności. Nie licząc oczywiście drżącego ciała uległej obecnie kochanki… i wilgotnych oznak jej pożądania, które czarodziejka czuła wodząc palcami. Czując że partnerka jest rozpalona, El zaczęła poruszać palcami szybciej, mocno rozpychając się w kobiecości diablicy.
Frolica boleśnie wgryzła się w ramię kochanki, niemalże do krwi… by powstrzymać głośne jęki próbujące wyrwać się z jej gardła. Jej ciało niemalże pulsowało i lubieżnie mlaśnięcia były coraz głośniejsze… i zwiastowały szybko zbliżające się spełnienie rogatej.
El podążała więc tą ścieżką chcąc doprowadzić diablicę nim obu im przestanie się udawać panować nad sobą.
W końcu ciało rogatej się spięło, jej kiełki sprawiły że ból połączył się z cichym jękiem ekstazy gdy Frolica doszła. Diabliczka zadrżała i jej ciało zwiotczało.
- Przepraszam… ale tylko tak mogłam być cicho.- wytłumaczyła.
- Nic się nie stało. - El oblizała palce i sięgnęła po stołeczek ook bali po mydło. - Umyjmy się szybko i chodźmy do łóżka.
- Ano… w końcu tam nie będzie wymówek. I będziesz cała moja… - zamruczała Frolica sama też biorąc się za mycie.
El zaśmiała się cicho.
- Jesteś niezmordowana. - Wymyła się i pomogła diablicy z plecami.
- Ja nie miałam kochanka w składziku… - odparła z uśmiechem rogata kończąc kąpiel. - Więc nie miałam okazji się zmęczyć.
- Co prawda to prawda. - El wyszła z balii i podała diablicy ręcznik. - To podobno jakaś szycha w ratuszu… ktoś od porządku publicznego. Mam pewną obawę, że władowałam się w kłopoty.
Rogata zaśmiała się głośno wycierając się.- I to w duże… jeśli ma zazdrosną żoną. W innym przypadkiem jesteś tylko kolejnym ślicznym tyłeczkiem który może sobie dodać do listy podbojów.
- Twierdził, że ma wiele kochanek. - El owinęła się ręcznikiem i zebrała ich rzeczy. - Jak dobrze pójdzie.. już mnie nie pamięta.
- I pewnie tak jest. Więc nie masz się czym martwić, poza mną.- odparła z uśmiechem Frolica zabierając swoje rzeczy również owinięta ręcznikiem.
- Muszę się tobą martwić? - El udała zaskoczenie i poprowadziła je schodami na piętro. Nie wylewała wody, mama często korzystała z takiej pełnej bali by wrzucić brudne ubrania.
- Tak… - ogon diabliczki niczym bicz uderzył w pośladek czarodziejki, gdy dodała. - ... bo może nie zdążymy przed dotarciem do łóżeczka?
Czarodziejka chwyciła za dłoń Frolicy i pociągnęła ją szybciej w kierunku swojej sypialni.
- Widzisz… jestem straszna.- zachichotała diabliczka podążając za nią.
- Okrutne diablę z ciebie. - El wprowadziła diablicę do swojej sypialni. Wrzuciła ubrania do kosza na brudy i szybko zamknęła za nimi drzwi.
Frolica zdarła z niej ręcznik i popchnęła na łóżko czarodziejkę. Uśmiechała się drapieżnie przyglądając nagiej kochance na łóżku.
Czarodziejka zagryzła wargi spoglądając na górującą nad nią kobietę. Czuła się dziwnie. Nigdy nikogo tu z nią nie było… no może bracia, gdy byli dużo młodsi i czasem się bali.
- No proszę… cała moja…- wymruczała diabliczka stawiając stopę na kobiecości El i masując ją powolnym ruchem nogi… powoli odwijała ręcznik z uśmiechem, oblizując wargi lubieżnie.
Czarodziejka zasłoniła dłońmi usta gdyż już sam dotyk chłodnej stopy na jej rozpalonej kobiecości chciał wyrwać z jej ust jęk rozkoszy.
- No… będziesz miała problem… - nacisnęła mocniej Frolica poruszając stopą i sama dotykając własną kobiecość, gdy przyglądała się kochance. El wyprężyła się i rozchyliła mocniej nogi. Spod jej dłoni wyrwał się cichy pomruk.
- Może jednak knebel? - Zaproponowała szeptem.
- Byłoby za nudno wtedy… prawda?- mruczała diabliczka dotykając się na oczach kochanki. Prężyła swoje ciało, wodząc po jego krągłościach palcami. I stopą pocierając wrażliwy obszar między udami El. Głośny kobiecy jęk wyrwał się z ust… na szczęście należały one do Galiny. Cóż… ściany były cienkie.
Czarodziejka zadrżała spoglądając na diabliczkę. Zęby zagryzła na własnej dłoni. Niestety wiedziała, że tak dobrze jak ona słyszy mamę Fulli to jej bracia mogą słyszeć ją, a potwornie miała ochotę pojęczeć. Co prawda… jej bracia byli dalej, więc do ich pokoju rzadko dochodziły jęki i sapania rodziców przyjaciółki. Co innego tutaj… słyszała skrzypienie łoża i męskie odgłosy i ciche jęki Galiny. Zapewne podobnej do siostry. A Frolica przeszła do następnej fazy dręczenia… bo zsunęła stopę, kucnęła między rozchylonymi udami i poczęła lizać intymny zakątek niczym lodowy smakołyk.
El nie wytrzymała i z jej ust wyrwało się ciche westchnienie. Rozchyliła szerzej nogi zapraszając diabliczkę do dalszych działań.
Język sięgnął głębiej i zaczął się wić. Frolica leniwie masowała uda czarodziejki dłońmi, przylegając twarzą do jej łona… a wszystko okraszały odgłosy figli siostry Amaralde i jej męża.
Czarodziejka chwyciła kant poduszki i zagryzła na nim zęby. Czuła, że zbliża się do szczytu, nie mogła sobie jednak pozwolić na okazywanie tego jak małżeństwo za ścianą.
Frolica jednakże próbowała pokrzyżować jej plany, sięgając palcami pomiędzy pośladki i delikatnie pocierając wrażliwy obszar. Spoglądała na kochankę równie łobuzersko co łakomie.
El zaskomlała czując dotyk między pośladkami. Bała się, że nad sobą nie zapanuje, że bracia.. lub rodzice usłyszą. Jednak jej ciało działało wbrew głowie. Oparłszy się stopami o pościel uniosła nieco pupę.
A diabliczka wykorzystała to, by sięgnąć wygodnie dwoma palcami i zdobyć niegrzeczny zakątek El. Teraz pieściła oba wrażliwe obszary, jeden wijącym się wężowo językiem, drugi władczymi szturmami dwóch palców. A wszystko potęgowały jęki Galiny, tak podobne do odgłosów wydawanych przez Amaralde, gdy El była z nią w intymnej sytuacji.
Czarodziejka zacisnęła dłonie na pościeli, a zęby coraz mocniej zagryzała na poduszce czując jak zbliża się do szczytu. Po tym jak Amaralde ją posiadła za pomocą tego urządzenia, nie czułą już bólu w pupie. Pozostała tylko narastająca, trudna opanowania przyjemność. W końcu czara się przelała i El doszła. Jej ciało wygięło się w łuk, po czym ciężko opadło na pościel.
- Jeszcze z twoją pupą nie skończyłam. Obróć się i wypnij ją….- mruknęła Frolica zaprzestając pieszczot, przy cichych jękach dochodzącej za ścianą Galiny.
- Co jeszcze od niej chcesz.. - El przez chwilę łapała oddech, widząc jednak rozpalone spojrzenie diablicy obróciła się na brzuch i wypięła mocno.
- Dobrze wiesz..- zachichotała diabliczka i El poczuła głośnego klapsa na wypiętym pośladku. Jej kochanka była dziś w drapieżnym nastroju i zdecydowanie miała ochotę byś dziś jej panią.
- F..Frolico to słychać. - Czarodziejka musiała ponownie zacisnąć dłonie na prześcieradle.
- Mhmm… możliwe… - kolejny klaps wprawił pośladek panny Morgan w drżenie. -... mam przestać?
El zamilkła na dłuższą chwilę. Jej pragnienia walczyły z tym co podsuwała głowa. Obok byli bracia.. rodzice, a ona tak bardzo pragnęła być zdominowaną.
- Tak… proszę. - Z trudem wydusiła z siebie te słowa.
- Więc żadnego narzekania… bo zawsze może mi coś głupszego wpaść do głowy.- odparła ze złowieszczą szczerością Frolica mocniej uderzając dłonią o pośladki czarodziejki i głośniej. Pupa zaczęła się lekko czerwienić.
El przytaknęła ruchem głowy i poddała się woli diablicy. Kolejne uderzenia dłoni znaczyły pośladki czarodziejki… mocne i głośne. Potem dołączyły do nich lubieżnie muśnięcia języka.
Ciepłego i wilgotnego… łagodzącego pieczenie skóry.
Czarodziejka zgarnęła poduszkę i wtuliła w nią swoją twarz. Czuła jak pieczenie zamienia się w podniecające ciepło. Jak jej jeszcze nie ostygły kwiat ponownie się rozpala.
- No proszę… - jej kochanka też już to zauważyła, delikatnie musnęła kwiatuszek El palcami.-... taka rozpalona. Często ci się to zdarzała taka sytuacja w tej sypialni?
- Pierwszy raz. - El przyznała się szczerze do dziewiczości swojego pokoju. - Wiesz… jeszcze niedawno… byłam dziewicą.
- Doprawdy? Nie mówię o figlach ze mną… tylko o… takiej sytuacji… między udami.- palce diabliczki nacisnęły wrażliwy kwiatuszek kochanki.
Czarodziejka zaśmiała się.
- Nie.. to nie pierwszy raz. Słyszysz… - El wtuliła nagle głowę w poduchę powstrzymując jęknięcie. - słyszysz co mam za ścianą.
- Chciałabym to zobaczyć…- mruknęła z zaciekawieniem rogata dając kolejnego klapsa kochance.
- Musiałabyś przestać… - Czarodziejka z trudem panowała nad swoim głosem.
- Przestanę…- diabliczka cmoknęła pośladek kochanki i cofnęła się z uśmiechem, by zrobić kochance miejsce.
Czarodziejka opadła na pościel, a potem przewróciła się na plecy rozchylając szeroko nogi. Spoglądając na diablicę sięgnęła do swojej kobiecość i zanurzyła w niej palce.
Kochanka przyglądała się temu z zaciekawieniem i pożądliwością, jej własny ogon muskał końcówką jej obszar między udami.
El widząc to sięgnęła do swej kobiecości drugą ręką i zanurzając w niej palce, pozostałymi masowała swój wrażliwy punkt na zewnątrz.
Dotykając siebie czarodziejka obserwowałą podobne pieszczoty u rogatej. Tylko bardziej subtelne. Oraz samym ogonem. Być może nawet nieświadomie.
Przyglądała się zabawie El z lubieżnym uśmiechem i nasłuchując głośnym odgłosów rozkoszy za ścianą. Czarodziejka doszła po chwili ponownie zasłaniając usta dłonią. Zdyszana opadła na łóżko, starając się złapać oddech.
Po drugiej ścianie zaś zrobiło się cicho. A diabliczka wdrapała się na zbierającą się pannę Morgan wykorzystując fakt, że nie miała siły się bronić.
- A teraz… spraw przyjemność swojej pani.- klęcząc nad El przycisnęła swój intymny zakątek do ust kochanki, ogonem sięgając do jej kobiecości.
El przywarła ustami do kobiecości kochanki. Jej język od razu zanurzył się w wilgotnym ciele.
- Mmm… dobrze… sobie radzisz.- jęknęła rozpalonym głosem diablica, nagradzając pieszczotą ogona kobiecość panny Morgan, napierała lekko biodrami na twarz czarodziejki domagając się więcej.
El robiła co tylko było możliwe w stanie i pozycji, w której się znalazła. Czuła jak jej głowa odpływa po całym dniu rozrywek.
- Nie zapominaj o mnie… - zamruczała karcąco diabliczka wzdychając głośno i mocniej poruszając biodrami.- … och… chyba będziemy musiały częściej ćwiczyć…
Jej ogon naparł i podbił kobiecość El, a jej biodra poruszały się wahadłowym ruchem dominując leżącą pod nią pannę Morgan.
El skupiła się bardziej na kochance ssąc ją mocno i zapominając się w tym szaleństwie.
Rozkosz dopadła je obie znienacka i zakończyła się głośnym jękiem rogatej i zduszonym Elizabeth. Potem obie opadły na łóżko łapiąc oddech. Frolica wtuliła się w ciepłe ciało kochanki i po prostu ziewając stwierdziła.
- Jestem zmęczona… idziemy spać.
- Ty się jutro tłumaczysz mojej rodzince. - Wymruczała sennie El, wtulając się w kochankę.
- Jestem jedną kochanek waszej córki.- mruknęła lubieżnie Frolica zasypiając.
- Dobra.. po prostu zwalę winę na ciebie. - Czarodziejka kąsnęła skórę diablicy i wtuliła się w jej pierś.
 
Aiko jest offline