Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2020, 16:59   #86
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Kobieta w czarnej sukience padła na podłogę, co praktycznie zakończyło całą walkę. Jedynie David nadal trzymał rzucającego się nieco zombie. Edmunda Hantrela - tego drugiego, prawdziwego. A sądząc po jego wyglądzie, podmiana nastąpiła z pewnością zanim konwojenci podjęli się całego zadania. I któż mógł przypuszczać, że pozornie prosta sprawa transportu szkatułki, okaże się spiskiem nekromantów mającym na celu... Co dokładnie zamierzali "ci źli" i kim byli, to jeszcze nie wyszło na jaw.
- Obetnij mu głowę, nic innego nie możemy dla niego zrobić - powiedziała zdecydowanie Volume de Vilan i ciężko się było nie zgodzić.
Nie tracąc czasu, David zakończył całą walkę jednym porządnym ciosem. Zgodnie z poleceniem.

Tanyr odetchnął z ulgą, po czym ruszył, by uwolnić związaną Tayrę. Po drodze oczywiście wyminął ciało nekromantki, gdyż nie wypadało chodzić po czyiś zwłokach jak po dywanie.
Zevran też odetchnął spokojnie, dając swojemu umysłowi odpocząć po walce. Został ranny, ale wygrali i zapobiegli katastrofie co było najważniejsze.
Po ich stronie zginął tylko jeden strażnik, chyba że jeszcze żył. Leżał i się nie ruszał. Ale co ważne - było już po wszystkim.

- To jeszcze nie koniec - powiedział nagle sierżant. - Mam w rękawicy magiczny kamień otwierający bramę wejściową. Została ona właśnie otwarta, a nikogo się nie spodziewaliśmy - wyjaśnił.
Nie było czasu do stracenia. Jej Wysokość nadal była w niebezpieczeństwie i koniecznym było sprawdzić kto się tym razem wprosił.
- Chodźmy - powiedziała Volume i nie tracąc czasu ruszyła w stronę wyjścia z pokoju.


* * *

Zevran zacisnął dłoń na rękojeści miecza i od razu ruszył wraz z panną de Vilan. Była to kobieta pełna niespodzianek, a kolejną było to, jak szybko się poruszała w eleganckiej sukni, która zdawało by się powinna krępować ruchy. Przeszli przez sypialnie do gabinetu, zamieniając po drodze kilka zdań, gotowi do kolejnej walki.
David poszedł za nimi.

Wcześniej Zevran otworzył główną bramę, wpuszczając straż do środka. Od tamtej chwili panowało niemałe zamieszanie i nikt nie pomyślał nawet o tym, aby ją zamykać. Toteż, gdy Zevran i Volume znaleźli się w holu, przez otwarte drzwi zobaczyli kto przybył nieproszony do domu Edmunda...


* * *

Tanyr zaś został w laboratorium. Był już mocno wyczerpany jeśli chodzi o rzucanie zaklęć na ten dzień i pił już dostatecznie dużo eliksirów. Wiedział, że za dużo nie powinien i że teraz najlepiej będzie mu ograniczyć się do kuszy. Ale to nie tyczyło się Tayry, która z pewnością była po ich stronie i miała pełnię energii magicznej... Poza tym, przecież zdecydowanie należało pomóc, damie w opałach.
Czarodziej podszedł bliżej i rzucił okiem na wiązania liny.


Lina ta wyglądała na mocną, na drogą, była doskonale wykonana, z dbałością o szczegóły, bardzo elegandzka i prezentowała się po prostu wspaniale, idealnie pasując do sylwetki Tayry. Ta lina.
Początkowo Tanyr miał zamiar załatwić sprawę przy pomocy noża, ale gdy znalazł się przy związanej czarodziejce, zorientował się, że ma do czynienia z magicznym przedmiotem. Nóż więc odpadał - albo nie wystarczy, albo uszkodzi przedmiot, który oczywiście warto było zachować.
- Mmmhm - mruknęła Tayra.
Knebel! On był zupełnie zwykły - niemagiczny i można go było łatwo usunąć.
 
Mekow jest offline