Berni spożytkował czas na barce zaczytując się w hagiografiach Świętych Łotrów pod wezwaniem Ranalda. Ostatnimi czasy odczuwał dziwną mu błogość i spokój obcując z historiami żywotów wybrańców Boga Złodziei. Wewnętrznie wiedział, że zmierza w dobrym kierunku. Nie przyznawał się kompanom, ale nocami w snach co raz częściej widział siebie jak czyni cuda z imieniem swego Patrona na ustach. Niczym pełnoprawny wyświęcony kleryk.
- Takie cuda. Niebywałe... - mruczał do siebie Zingger przewracając karty księgi. |