Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2020, 22:04   #204
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Chędożona ludzka powierzchnia i chędożone elfie lasy przeklinał w myślach Gladenson, gdy co rusz wyciągał swoje pancerne nogi z błocka. Nie wiadomo, co było bardziej denerwujące: ciągłe odgłosy mlaskania wyciąganych stóp, które konkurowały z jego pobrzękującą zbroją w konkursie kto głośniej oznajmi przejście khazada, czy też tempo, w jakim się poruszał. Szybciej by chyba było, gdyby u każdej nogawicy uwiesiło mu się po kilka goblinów, zaraza jedna. Cały bagaż, jaki niósł, jeszcze utrudniał poruszanie. Ale był bardzo zadowolony, że go niesie. Dzięki temu miał czym się okryć w nocy, w co przebrać, by jako tako spędzić noc w suchym odzieniu. Miał co wypić i co zjeść.

- Wreszcie - sapnął Tadin, ocierając czoło. Nie wiadomo było czy z potu, czy z wilgoci unoszącej się wszędzie dookoła. - Moja propozycja jest taka. Pójdę sobie dokładnie prościutko przed siebie. Jak jest tam minotaur, to raczej nie będzie uciekał, a usłyszy mnie od razu i rzuci się na mnie. Wy - machnął ręką wokoło, nie wskazując nikogo dokładnie - będziecie się przemieszczać cicho w małym oddaleniu. Ci, którzy się dobrze na tym znają, niech pójdą przede mną z lewej i z prawej. Będą mieli oko, czy ktoś nas w zasadzkę nie chce wciągnąć. Ci, którzy radzą sobie gorzej, ruszą za mną pilnując, żeby nam ktoś na plecy nie wszedł. Jak minotaur będzie sam, to ja postaram się go związać walką, a wy będziecie pomagać jak potraficie. Jak będzie miał towarzystwo, to ja się zajmuję krową, a wy resztą. Jak będzie źle, to zbiegacie się wszyscy do mnie i kupą staramy się wydostać. Jak wam się to widzi?

Zdaniem Karla plan był mniej więcej samobójczy, a przy odrobinie pecha Tladin padłby, nim reszta zdążyłaby przyjść mu z pomocą.

- Warto by go ostrzelać, zanim się zacznie walka - powiedział. - Oczywiście jeśli się uda. Co mówią ślady? Szedł sam, czy w towarzystwie?

- Widziałem ślady jednego. Ale mówię, nie szedłem po nich tylko wróciłem do was. Nie wiem dokąd prowadzą ani co tam na nas czeka. - Krzywy dopowiedział co widział po sąsiedzku. Był poważny tak samo jak chyba wszyscy. W końcu zanosiło się na rozprawę z minotaurem a nie jakimś przygodnym banitą.

- No i wiecie on jest duży i daje duże kroki
- tropiciel po chwili dodał kolejną uwagę. Ale sądząc po spojrzeniach towarzyszy ci chyba nie bardzo wiedzieli dlaczego o tym wspomina. - Te błoto i krzaki tak go nie spowalniają jak nas. Będzie od nas szybszy - wyjaśnił o co mu chodziło. Faktycznie te błoto i martwa ściółka wciągały buty i utrudniały poruszanie się spowalniając każdego. Ale coś co im sięgało do kolan takiemu wielkoludowi mogło sięgać najwyżej do kostek czy kopyt. Więc jego mogło to spowalniać mniej.

- No to nie wiem… Może się ktoś tam rozejrzy najpierw? - Igor podrapał się po mokrej skroni rozglądając się niepewnie po towarzyszach. No ale zaraz powstał kontrargument, że jeśli potwór kogoś zwęszy to go postawi w stan alarmu. A jak miał być szybszy od nich to może mógł takiego pechowca ścignąć zanim by zdążył zwiać albo wrócić do reszty. Każdy z tych wariantów miał więc swoje plusy i minusy.

- Lepiej trzymać się razem - powiedział Karl. - Oczywiście na widok takiego tłumu może się przestraszyć i uciec, ale sądzę, że jest za duży i za głupi, by się bać.

- No i właśnie o tym mówię. Najpierw trzeba go wywabić, aby ostrzelać. Ja pójdę na przynętę bo i tak mnie usłyszy. A wy się rozproszycie dookoła mnie, żeby móc go ostrzelać gdy się zjawi i by nie dać się wciągnąć w pułapkę. A potem to już wyjdzie jak wyjdzie, to nie żadne pole bitwy, które znamy i możemy zaplanować.

- Skąd wiesz, że wyjdzie?
- zapytał któryś z towarzyszy po chwili zastanowienia. Pozostali popatrzyli na siebie nawzajem cicho mrucząc i zastanawiając się nad tymi wszystkimi opcjami.

- Ale wiesz, że jak tam jest całe gniazdo tego paskudztwa to się dowiemy dopiero jak na ciebie wyleci? - Krzywy zauważył, że przy takim planie o jakim mówił krasnolud właściwie musieli działać w ciemno.

- Jak ich tam jest więcej niż jeden taki bydlak to nie wiem czy sobie poradzimy. - Karin widocznie sceptycznie widziała szanse walki z większą grupą. Jeden minotaur to już było spore wyzwanie dla wszystkich.

- A czy ja mówię, że wiem? Nie wiem. Jak nie wyjdzie to sobie pospaceruję i zbadam okolicę. A jak jest ich tam więcej, to się dowiecie, jak na mnie wylecą. A co, ktoś z was chce iść zrobić tam zwiad? To ja se tutaj poczekam aż przyjdziecie i powiecie ilu ich jest i gdzie
- mruknął Tladin i rozejrzał się za czymś, by usiąść. Oskrobał toporem stary powalony pień drzewa, pozbywając się wierzchniej oślizgłej warstwy. Już miał ochotę sięgnąć do plecaka w poszukiwaniu czegoś na ząb, ale się zmitygował. Jeżeli mieli zaraz walczyć, to lepiej mieć bebechy puste. - Ale jak pytałem w wiosce, to nikt nic nie mówił, coby ich było więcej - dodał po chwili.
 
Gladin jest offline