Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2020, 23:37   #230
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację

Woods rozsiadł się wygodnie w swoim fotelu. Delektując się herbatą z mlekiem, czytał bez emocji wieczorne wydanie gazety. Niestety nigdzie nie mógł dostać Daily Telegraph, dlatego zadowolił się Evening Standard, choć nie zwykł czytać tego, według jego opinii, podrzędnego brukowca. Choć na twarzy zachowywał spokój i co chwilę sięgał po, stojącą na stoliku, filiżankę, nastrój miał prawdziwie grobowy. Nawet jak na niego.

Atak niemiecki dla wielu był kompletnym zaskoczeniem. Ale nie dla Woodsa. On doskonale wiedział, że Norwegia to tylko drugorzędny front, a ostateczna rozprawa będzie miała miejsce w Europie Zachodniej. Rozgrywki eliminacyjne zakończyły się, przyszła pora na wielki finał. Bo to przecież nie kraiki Beneluksu były celem Hitlera. Chodziło o Francję, a przy okazji też Anglię. W Belgii miało dojść do walk, które rozstrzygną losy kontynentu. Tylko kto wyjdzie z nich zwycięsko?

Autorzy artykułów niemal piali z zachwytu nad szybkimi reakcjami rządu pod wodzą nowego premiera. Obiecywano pełne wsparcie zaatakowanym krajom, polityczne i militarne. Ale czy nie tak samo wyglądały pierwsze strony gazet osiem miesięcy temu? Czy Polakom nie obiecywano tego samego? A przecież Polska była sojusznikiem zachodnich mocarstw, Belgia i Holandia do końca chciały pozostać neutralne. Czy więc Wielka Brytania i Francja okaże tym państwom więcej życzliwości niż własnemu sojusznikowi, a jeśli nawet udzieli realnej pomocy, to czy nie będzie ona przypominać tej udzielonej Norwegii? Może Belgia również, tak jak nieco ponad dwadzieścia lat temu, znów znajdzie się pod niemiecką okupacją, z niewielkim tylko skrawkiem ziemi w rękach wojsk sprzymierzonych?

Woods nie był optymistą. Nawet taki dyletant w sprawach wojskowych jak on zdawał sobie sprawę, że we wrześniu zeszłego roku Alianci nie byli przygotowani do wojny. To mógł być jedyny powód braku reakcji na zaatakowanie przez Niemców Polski. Czy te osiem miesięcy wystarczyły by się przygotować? Czy nieostrzelana armia francuska da radę sprostać wprawionemu już w bojach Wehrmachtowi? Wszystko spoczywało w jej rękach.

Jednakże nawet Woods nie przewidywał, że sprawy przybiorą aż tak fatalny obrót. Gdy w zeszłym roku Niemcy podbijali Polskę, nikt się nie dziwił. Bo i jak można było się dziwić, że zaledwie dwudziestoletnie państwo, z przestarzałą i opartą na kawalerii armią z niedostateczną artylerią i prawie pozbawioną lotnictwa, dostaje łupnia w nowoczesnej wojnie z jedną z największych przemysłowych potęg Europy? Jak jednak można wytłumaczyć dzisiejsze klęski? Czy Francuzom i Anglikom brakuje czołgów, samolotów, armat? Nie można im nawet odmówić chęci udzielenia pomocy, a jednak kolejni ich sojusznicy dostawali się pod niemieckie panowanie. Sytuacja była poważniejsza nawet od tej z 1914 roku. Czy można jeszcze było liczyć na jakiś punkt zwrotny? Czy doczekają się nowej bitwy nad Marną?

Woods nie potrafił się powstrzymać i każdego dnia w biurze przyglądał się reakcjom Noemie na wieści z frontu. Ciężko mu było sobie wyobrazić co może przeżywać ktoś, kogo ojczyzna była własnie podbijana. Wyspiarze nie doświadczyli czegoś takiego od czasów Normanów. Co prawda armia belgijska wciąż walczyła, prowadzona do walki osobiście przez swojego króla, ale była przyparta do morza, okrążona w ogromnym kotle, razem z Korpusem Ekspedycyjnym i częścią wojsk francuskich. Chyba tylko potężne uderzenie pozostałych armii Francuzów mogło uratować te jednostki. Tak, to mogłaby być nowa Marna, ale czy można było na to liczyć?

Anglik wolał nie robić swojej szefowej zbędnych nadziei. Poza tym nie przepadał za kłamstwem. Uciekał się do niego tylko podczas misji, było po prostu jednym ze sposobów osiągania celu. Tutaj, w londyńskim biurze, nie miał jednak żadnej misji, żadnego celu. Zresztą sytuacja wciąż się pogarszała. Dlatego po odprawie przed misją, na którym dowiedzieli się o planowanej ewakuacji wojsk brytyjskich z kontynentu, rzucił tylko do Belgijki:

- Głowa do góry, to jeszcze nie koniec wojny

* * * * *

Na odprawie, swoim zwyczajem, Woods zarzucił oficerów prowadzących bardziej lub mniej szczegółowymi pytaniami, na które otrzymał podobne, najczęściej niezadowalające go, odpowiedzi. Energicznie też protestował przeciwko dołączeniu do ich zespołu niemieckiego jeńca - Birgit, nawet się nie przejmując jej obecnością. W dniach tak imponujących postępów niemieckich wojsk, wykazywał, nawet największy optymista nie mógł liczyć na jej lojalność wobec Agencji. W jego oczach było to czyste szaleństwo i nie obawiał się tak tego nazwać głośno. Odpuścił dopiero po otrzymaniu od Lloyda reprymendy. Wtedy bowiem zrozumiał, że z równym powodzeniem mógłby przekonywać do swych racji ścianę.

We Francji zamierzał się wcielić w miejscowego żandarma Andre de Funes, uznając, że Francuzowi łatwiej będzie nawiązać kontakt z tamtejszą ludnością. A już z pewnością będzie o to łatwiej niż występując w mundurze brytyjskim. W zasadzie każdemu byłoby o to łatwiej niż Anglikowi. Najchętniej przebrałby za Żabojadów całą grupę, ale stało się to niemożliwe, gdy wyszło na jaw, że francuski Birgit pozostawia trochę do życzenia. Noemie pozostawił decyzję co do tożsamości Niemki oraz jej samej.

Na lotnisku, gdy wsiadali do samolotu, przepuścił do środka swoją szefową, ale ręką zagrodził drogę ich najnowszemu "nabytkowi". Odczekał chwilę aż Belgijka wsiądzie do środka, a oni znajdą się poza zasięgiem słuchu kogokolwiek i powiedział ściszonym głosem, patrząc groźnym wzrokiem prosto w oczy Birgit:

- Nie myśl sobie, że mnie oszukałaś swoją ugodowością. Będę cię miał stale na oku. Jeden fałszywy ruch, jedno podejrzane zachowanie z twojej strony, a nie zawaham się ciebie zastrzelić jak psa.

Skończywszy, gestem zaprosił Niemkę do środka. Wróg czy nie, była kobietą, a kobiety należy puszczać przodem...
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline