Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2020, 21:04   #37
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Post wspólny - wyskakujący spod gleby

Zamach i cios… duży miecz w dłoniach Kvasera wydawał się lekki jak piórko.
Ostrze broni niziołka strzaskało pancerz niszcząc głowę i przecinając jedną trzecią korpusu platynowego żuka. To wystarczyło by wyeliminować mechanicznego potworka.
Wędrowiec zaś uniknąwszy ataku zębatym ostrzem platynowego, odpowiedział kontrą świeżo utworzonej broni. Równie zabójczą, co cios Kvasera. Udało im się. Pokonali wrogów i stali na brzegu szczeliny na wysokości “obojczyka”. Nie była ona duża… i jeszcze mniejsza dalej zwężając się. Wędrowiec ledwie zmieściłby się w dalszej części tej “nory”. Kvaser nie miał takich problemów. Jego wzrost był idealny do tej sytuacji. Z głębi ciała stalowego giganta dochodziły metaliczne odgłosy przypominające dwójce awanturników na szczycie.
Wrogowie kryli się w środku. Nawet jeśli niegroźni to kłopotliwi.
Tymczasem na dole reszta drużyny wzięła się za sprzątanie.
Harran połączył lodowym łukiem dwa złote potworki… Jednakże tym razem potworki oparły się jego magii. Bo raczej nie były odporne na lód. No cóż, wyglądało na to że przeciwnik miał jakiś rodzaj odporności na magię. Był to oczywiście problem, acz niewielki… wszak raz już się to wcześniej Harranowi udało ją przełamać. Więc pewnie mogło by się udać po raz drugi.
Imra zaś zamachnęła się swoim młotem i z rozpędu wykorzystując całą swoją siłę oraz smoczą moc wypełniającą jej żyły zaatakowała przeciwników. Ciosy raz po raz spadały na wrogów miażdżąc całkiem jednego skarabeusza i poważnie uszkadzając kolejnego. Jej straszliwy pokaz umiejętności nie wpłynął w żaden sposób na pozostałe przy funkcjonowaniu automatony. Niemniej płomienie druidki w postaci ognistej wstęgi dobiły jednego i ubiły kolejnego, także uszkadzając kolejne. Przebiwszy się przez ich odporność ogień topił pancerze uszkadzając kolejne stwory. A druidka przybliżyła się do atakowanej wojowniczki.
Która to unikała mechanicznych ostrzy, czasami cudem, flankujących ją automatonów.
Mhograah dokładała się do tej pomocy dla Imry kolejnymi naciągnięciami cięciwy posyłała strzałę za strzałą pozbywając się kolejnego zagrożenia dla Imry (no i obecnie Vaali). Wspomniała też Ambroṩowi, które to stwory należałoby usunąć.
Taka wskazówka ślepemu łucznikowi całkowicie wystarczyła i spełnił jej prośbę morderczą serią strzał zabijając obu złotych wrogów, które ośmieliły się oprzeć się magii Harrana.

Walka choć zaciekła niewątpliwie toczyła się po myśli awanturników. Potwory stawiały uparty i zaciekły opór, ale nie dość skuteczny by zagrozić napastnikom. Pojawiające się w szczelinach potwory raczej nie mogły tego zmienić. Jednakże miały tylko odciągnąć uwagę.
Atak nastąpił gdzie indziej. Spod ziemi.
Pierwszy zauważył to Ambroṩ… subtelne drżenie podłoża. I zdążył uskoczyć przed potworem dosłownie wyskakującym spod gleby. Jego zębate ostrze mignęło przed nim. Harran nie miał tyle szczęścia, ani Vaala.
Niemniej żadne z nich nie było nowicjuszami, a choć wdzierające się ciało zębate ostrza były bolesne, to ich refleks i zimna krew pozwoliły im uskoczyć nim broń potworów dosięgła ich witalnych organów. Choć fontanna krwi wyglądała całkiem groźnie.
Półorczyca także uniknęła podstępnego ataku, Imra… zdradzieckiego ciosu w plecy też, choć w jej przypadku zębate ostrze zaiskrzyło na zbroi zostawiając rysę.
Wędrowiec spojrzał w głąb tunelu, ale jego wzrok szybko przeniósł się na pole bitwy pod nimi. Największe zagrożenie wyeliminowane, ale walka nie była jeszcze zakończona.
-Musimy im pomóc - odezwał się do niziołka - Idziesz ze mną? Serce poczeka.
Niziołek spojrzał gniewnym, lecz zaskoczonym wzrokiem w dół, w stronę drużyny. Nie lało się zbyt dużo krwi, mieli przewagę liczebną, bliską Imrę i półorczycę… Wściekły Borsuk warknął gniewnie.
- Po cholerę?
- Bo tu tylko sobie popatrzymy - nie dam rady przeciskać się w pancerzu - odpowiedział szybko, z powątpiewaniem patrząc w tunel - Idziesz czy nie?
- Idę dokończyć co zaczęliśmy - Kvaser stwierdził spluwając na ziemię i szerokim gestem ręki dając do zrozumienia “za mną” ruszając w stronę tuneli.
- Nie wchodź tam sam, nie dam rady walczyć w środku, za ciasno jest. Wrócimy później
Kvaser posłał w kierunku wędrowca wiązankę, iż ten mógł się dowiedzieć co robiła jego matka, z kim, za ile, w jakich okolicznościach, co w tej całej historii robiły wieprze, elfy i gnomy oraz czemu odziedziczyła taki negocjowany afekt po prababce, a potem, już pod nosem zaczął marudzić na ojcowską krew tchórza, zdrajcy i psubrata który opuszcza misję.

***

Mmho odwróciła się tylko, nie zmniejszając w ogóle dystansu między sobą a maszyną, by zacząć z bliskiej odległości wpakowywać w nią strzały, jedną po drugiej.
- Ambros dwóch białych. Jeden za tobą, drugi między nami - powiedziała. Chociaż zakładała, że ich obecność pół-elf musiał usłyszeć, wolała rzucić słowa na wiatr, niż ten fakt przemilczeć.
Elfka spodziewała się, że żuki mogą być niepodatne na jej pokaz siły. Mimo to była lekko zawiedziona. Długo nad tym się jednak nie mogła zastanawiać bo nowa porcja żelastwa wyskoczyła spod ziemi rysując jej i tak wysłużoną zbroję. Puściła celów
dobierając miecz. Wróciła do rzezania.
Afreeta syknęła ostrzegawczo, ale jej ostrzeżnie przyszło odrobinę zbyt późno. Mechaniczne paskudztwo wylazło spod ziemi. Magia okazała się zbyt słaba i Harran poczuł ból w plecach. Obrócił się, równocześnie cofając się o dwa kroki, po czym potraktował przeciwnika błyskawicą.
- Pieprzone… pająki! - Krzyknęła zraniona Vaala, po czym odskoczyła w bok, do Półelfki. Przylgnęła plecami do pleców, by tak się osłaniać, wśród sporej liczby otaczających je obie wrogów.
- To ja - Powiedziała krótko “dzikuska” do Wojowniczki, gdy… właściwie to ich tyłki wprost się zderzyły, po czym przywołała kolejną moc, rażącą prosto z niebios jej wrogów swymi mocami i ogniem.
Imra drgnęła kiedy druidka na nią wpadła. Gdyby nie jej słowa najpewniej by zaatakowała.
- To chyba żuki - poprawiła ją dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że mówi do znawcy natury.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Wila : 26-06-2020 o 21:10.
Wila jest offline