Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2020, 04:20   #206
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 60 - 2519.VIII.23; popołudnie

Miejsce: Ostland; Las Cieni; leśna głusza
Czas: 2519.VIII.23 Bezahltag (5/8); popołudnie
Warunki: cisza, odgłosy lasu, półmrok, ziąb; mgliście; zachmurzenie; łag.wiatr



Karl i Tladin



No to ruszyli przed siebie na spotkanie z przeznaczeniem zdając sobie sprawę, że nic więcej ani nie uradzą ani nie zaplanują. Zostało albo się wycofać i wracać do Jaarheim albo spróbować się z tym minotaurem. Postanowili się spróbować. Więc ruszyli nawigowani gestami przez Krzywego. Ten szedł wraz z Karin i swoim imiennikiem z prawej strony Tladina. Karl i jego ludzie z lewej. No i krasnolud szedł trochę z przodu. Ale niezbyt daleko bo w tej mgle i gęstwie nie mogli się za bardzo oddalać od siebie aby nie stracić się z oczu. Właściwie to Karl jedynie momentami widział przez tą mgłę i drzewa tych z drugiego skrzydła. Tladin co prawda widział i jednych i drugich ale tylko jak się odwracał do tyłu czyli czasem.

Tak dotarli ten kawałek lasu o którym mówił Krzywy. Teraz wszyscy mogli zobaczyć ślady olbrzymich kopyt odciśnięte w trawie, ściółce i błocie. Prowadziły mniej więcej w prawo do kierunku jakim zmierzali do tej pory. Więc musieli poświęcić chwilę czasu by się na nowo nakierować tak by znów zachować mniej więcej poprzedni szyk. Gdy Krzywy machnął reką krasnoludowi to ten mógł ruszyć przed siebie. Zwerbowana trójka miała największe koło do przejścia a po wewnętrznej stronie łuku Karl ze swoimi ludźmi musiał wręcz czekać by Tladin ich dogonił, minął i znów wyforsował się na prowadzenie.

Tym razem nikt już nie mógł mieć wątpliwości, że w okolicy jest jakaś wielka poczwara. I to blisko. Tladin szedł bezpośrednio jej śladem a reszta kilkadziesiąt kroków dalej po obu jego stronach. Dość szybko dał się dostrzec zarys czegoś. Tego co wcześniej Krzywy określił jako ściana. No i z bliska okazało się, że to rzeczywiście fragment jakiejś kamiennej ściany. Starej bo już porosła mchem, trawą i zzieleniała.

Karl zdawał sobie boleśnie sprawę, że nie są bezszelestni. Zwłaszcza idący w centrum i na czele krasnolud nie miał nic wspólnego z dyskrecją. Szurał przegniłym listowiem, łamał drobniejsze gałązki, brzęczał oczkami kolczugi i klekotał tym wszystkim co miał na sobie o tą kolczugę. Właściwie jego samego też to dotyczyło chociaż ale nie aż tak bardzo. Najgłośniejszy chyba był młody Igor, też przez swoją solidną kolczugę która jednak nie sprzyjała skrytemu podchodzeniu kogoś. Ze swojego miejsca drugiej trójki prawie nie widział ani nie słyszał. Jak nie zaszliby tego minotaura jak śpi czy jest napruty to raczej nie było co liczyć, że go zaskoczą. No przynajmniej Tladin. Ale może jak takie wielkie bydlę to po prostu by ich zignorował?

Nagle Karl usłyszał coś. Jakiś ruch. Gdzieś przed nimi. Ruch powtórzył się. Coś tam było. Coś dużego. Jego towarzysze popatrzyli ostatni raz na siebie i na niego przełykając nieco nerwowo ślinę. Nikt z nich nie brał udziału w kalkengradzkiej bitwie to żaden z nich nie widział żywego minotaura w akcji. Nie wiedzieli więc czego się spodziewać. Tladin też usłyszał te dźwięki przed sobą. Przechodził przez ruiny może wioski, zamku czy miasta. Tak można było sądzić po resztkach ścian i podobnych budowli jakie mijał. Ale chociaż nie był żadnym myśliwym to jednak dość pewnie dało się iść wzdłuż szlaku wytyczonego przez wielgachne kopyta. Prowadziły wciąż dalej i dalej. Aż w końcu doprowadziły go do celu.

Doszedł do jakiejś większej przestrzeni, może jakiś dawny plac czy co. W każdym razie było mniej drzew więc było widać nieco dalej niż w głębi lasu. Z mgły wyrastały jakieś ściany i kolumny. Ale także ich przeciwnik. Widocznie spodziewał się ich albo po prostu usłyszał jak nadchodzą, może wywęszył czy jeszcze coś innego go ostrzegło. Właściwie w tej chwili nie było to istotne. Stał zwrócony frontem do nich z bronią gotową do walki, w ciężkim pancerzu i z potężnymi rogami.





Dwu, może trzy krotnie górował nad przeciętnym człowiekiem. Tak samo jak te na kalkengradzkim placu. Był potężny jak prawdziwy dwunożny byk, stworzony do rozrywania i tratowania wrogów. Stał z kilkadziesiąt kroków od skraju lasu, gdzieś pomiędzy Tladinem a grupką Karla. Zdając sobie sprawę z tego, że został dostrzeżony i sam dostrzegł intruzów minotaur zaryczał. Przez polanę i trzewia lasu rozległ się potężny ryk leśnego potwora. Drapieżnika jaki właśnie ruszał na łowy i wojownika jaki zamierzał zniszczyć swoich wrogów. Wzniósł triumfalnie swój wielki topór dłuższy niż wysokość przeciętnego męża po czym z furią ruszył do ataku. Krok za krokiem przyśpieszał tratując krzaki, młode drzewka i rozbijając jakieś drobniejsze murki jakie stały mu na drodze. I wbrew temu co sobie zaplanowali wcześniej wyglądało na to, że albo minotaur chce zaatakować Tladina z flanki albo dojrzał i chce zaatakować Karla i jego grupkę.

- O matko… - jęknął przerażony Manfred zdając sobie sprawę, że lada chwila będą musieli zmierzyć się z tą rozpędzoną kupą opancerzonych mięśni.


---


Mecha:

Kogo zaatakuje minotaur: Kostnica
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline