Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2020, 16:21   #31
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Co.. co się stało? - Iga nie była pewna, która część z tego, co pamiętała była snem - koszmarem, a która wspomnieniem z wczorajszego popołudnia. Wiedziała natomiast, że dłonie Jerzego na jej ramionach są realne. Uczepiła się tej myśli. – Krzyczałam? - poszukała wzrokiem spojrzenia mężczyzny.

Jej kochanek odetchnął i pogładził jedną dłonią jej włosy.
- Krzyczałaś… bardzo. - Spoglądał na nią uważnie, jakby upewniając się czy już wszystko dobrze. - Przez chwilę nie mogłem ciebie dobudzić.
- To tylko zwykły koszmar senny
– przylgnęła do mężczyzny, szukając przy nim ukojenia. – Tyle teraz się słyszy o tych okropieństwach wojny…A twój film? - spróbowała zmienić temat - Jakieś ustalenia?
- Tak.
- Jerzy przyglądał się jej badawczo ale pozwolił na zmianę tematu.- podobno mam jutro dostać jakieś szkice scenariusza i pomyśleć o obsadzie.
- Mam nadzieję, że będą jakieś ciekawe damskie role
- powiedziała, kładąc mężczyźnie głowę na ramieniu. Odetchnęła głęboko, próbując przegonić resztki snu. I wspomnienie koszmaru. Jerzy coś opowiadał, ale trudno było się jej skupić na toku jego słów. Czuła napięcie w ciele i jakiś dziwny niepokój, którego źródła nie potrafił zlokalizować. Znała swoje ciało, było jej narzędziem. Ćwiczyła balet, taniec , stepowanie, fechtunek, śpiew i aktorstwo. Jazda konna i bezpieczne upadanie. Miała niecałe trzy lata, jak debiutowała na scenie u boku matki Nikt nie obawiał się, że Jadwisia nie spamięta tekstu, albo pomyli kroki – nie, takich obaw nie było. Martwiono się tylko, że może usnąć w przerwie między kolejnymi wejściami i trudno będzie ją dobudzić. Dlatego od małego przyuczano ją do późnego wstawania, drzemek w ciągu dnia i przedłużano wieczorne pójście spać.
Od małego była ćwiczona w poznawaniu - i przekraczaniu – możliwości swojego ciała. Ale uczono ją też kojenia. Wiedziała, jak rozmasować naciągnięta łydkę, jak medytacją uspokoić myśli, lub jak ustawić głos, aby czysto zaśpiewać mimo bólu gardła. Mimo, że potem leczenie gardła będzie trwało dłużej, niż gdyby spasowała na dwa dni. Ale w jej zawodzie czasem nie było tych dwóch dni, więc potrafiła zacisnąć zęby i zatańczyć ze skręconą kostką. Jej ciało było precyzyjnym instrumentem, który świetnie znała. Ale teraz… napięcie i niepokój, czuła je wyraźnie, oczywiście domyślała się, skąd się wzięły, ale nie potrafiła znaleźć miejsca w cele, gdzie się lokowały.
Jerzy poruszył się, a ona uświadomiła sobie, że odpłynęła myślami od mężczyzny.

- Przepraszam kochanie, jestem niewyspana przez to wszystko.. Co mówiłeś?
- Szykuje się ciekawa rola pielęgniarki. Byłem ciekaw, czy byś była zainteresowana.
- Jerzy objął ją mocno. - Co cię trapi? Nigdy nie zdarzyło ci się przeoczyć choćby słowa, gdy mówiłem o potencjalnej roli.
Przytuliła się mocniej do mężczyzny. Nie chciała mu mówić wszystkiego - chciała zachować lojalność wobec szefa - ale też nie chciała kłamać…
- Czytasz mnie jak otwartą książkę - westchnęła. - Nie wiem, czy to dlatego, że tak dobrze mnie znasz, czy raczej to twoja wrodzona przenikliwość - potrzebowała chwilę czasu, żeby zebrać myśli, więc plotła cokolwiek. - Tak, coś się zdarzyło - przyznała w końcu. - Ktoś w kawiarni opowiadał, że wszedł do jakiejś piwnicy i tam, w kanałach, znalazł ciało. Jakiś młody chłopak, dzieciak prawie, cały siny, nieżywy … - przez twarz przebiegł jej skurcz, ale opanowała się. - Przyszedł do nas roztrzęsiony na wódkę i wszystko opowiadał. Ze szczegółami. Nie powinnam była słuchać, ale się przejęłam i zanim zdążyłam wyjść… - broda się jej zatrzęsła, pozwoliła, żeby kilka łez spłynęło po policzkach. - I teraz nie mogę zapomnieć.
Jerzy objął ją mocno.
- To miasto to nie jest miejsce dla ciebie. - Wyszeptał przyciskając ją do siebie.
- To moje miasto - odpowiedziała tylko. - Jest zupełnie inne , niż przed wojną, ale nadal to moje miasto. - była już spokojna. - Zrobię śniadanie, a ty mi opowiesz jeszcze raz o filmie, dobrze?
- Chętnie.
- Jerzy pomógł jej wstać w łóżka i wspólnie przeszli do kuchni. Tam nie odrywając wzroku od Igi mężczyzna opowiedział o pomysłach na film. Nie było to nic skomplikowanego miał opowiadać o miłości w odbudowującej się Warszawie. Główni bohaterowie pochodzili z klasy robotniczej i z łatwością odnajdywali się w nowej, “lepszej” rzeczywistości.
- Nie spodziewałem się wiele więcej po projekcie od naszej władzy. - Jerzy westchnął ciężko. - Ale scenariusz naprawdę nie jest zły i o dziwo zgodzili się na jakieś nawiązania do starego miasta.

Iga stropiła się.
- To nie dla mnie - westchnęła, sprawnie ubijając jajka z niewielką ilością mleka. - Na rolę głównej bohaterki mam o 10 lat za dużo, a na rolę jej matki - o 10 za mało. - wylała masę na rozgrzaną patelnię. - Daj talerze - poprosiła.
Jerzy podszedł do jednej z szafek i wydobył z niej dwa komplety talerzy i sztućców.
- Według mnie.. Na główna bohaterkę nadajesz się idealnie. - Uśmiechnął się do Igi stawiając przed nią naczynia.
Złożyła omlet na pół, odkroiła sobie mały kawałek, przełożyła na talerze.
- Jesteś kochany. - powiedziała - Zawsze we mnie wierzysz. Jedz, żebyś nie opadł z sił. To tego nie możemy dopuścić - Uśmiechnęła się do mężczyzny zalotnie.
Patrzyła, jak je, grzebiąc w swoim talerzu. Nie była głodna. Dziwne uczucie niepokoju ciągle jej nie opuszczało.
- Znasz może kogoś, kto się zajmował językami? Takimi wymarłymi, co ich nie ma? Starym pismem? - zapytała, żeby zmienić temat.
- To zależy… - Jerzy jadł ze smakiem. Iga doskonale pamiętała, że sam niezbyt dobrze gotował i zawsze cieszyła go jej kuchnia. - O jaki język ci chodzi?
- W sumie nie wiem. Takie wymarłe, starożytne… jak egipskie, ale nie takie. Jakieś obrazki. I jakby łacina?
- zastanawiała się głośno. - Może ktoś z uniwersytetu?
- Na uniwersytecie jest od groma Rosjan.
- Mężczyzna zamyślił się kontynuując jedzenie. - No tak.. Jak się na tym nie znasz, to pewnie nie ocenisz, który to język. Choć byłoby łatwiej… - Na chwilę oderwał wzrok od jedzenia, by spojrzeć na Igę. - Jest taki jeden profesor, oficjalnie na emeryturze. Nie wiem czy ci pomoże, bo oni jednak mają te swoje wąskie specjalizacje… ale może chociaż rozpozna dla ciebie to pismo.
- O, właśnie kogoś takiego szukam
- ucieszyła się Iga. - Skontaktujesz mnie z nim?
- Jeśli wytrzymasz tu ze mną do południa, to nawet cię zawiozę.
- Jerzy uśmiechnął się do siedzącej naprzeciwko kobiety. - Jadę podrzucić mu ten scenariusz.
- Jakoś chyba wytrzymam
- westchnęła ciężko, oczy się jej śmiały. - Ale co będziemy robić? Może pozmywam? - zaproponowała. - Albo poceruję ci skarpetki?
W oczach Jerzego pojawiły się figlarne ogniki.
- A w jakim stroju chcesz zmywać?
- Będzie Pan zadowolony
- zapewniła Iga z udawaną powagą. - Będzie Pan zadowolony….- powtórzyła i podeszła do Jerzego, żeby usiąść mu na kolanach.
Mężczyzna odsunął się od stołu robiąc jej miejsce i gdy tylko znalazła się w zasięgu jego rąk pochwycił Igę dociskając ją do siebie i całując.
Oddała pocałunek
- Wygląda na to, że będzie Pan sam musiał zająć się swoimi skarpetkami - wyszeptała Jerzemu do ucha. - Ja znalazłam sobie coś dużo bardziej zajmującego - wsunęła mu dłoń w rozporek.
Z ust mężczyzny wyrwał się pomruk gdy Iga dotknęła naprężonego i już wyraźnie rozgrzanego ciała pod jego bielizną.
- Zawsze gotowy - powiedziała Iga z uznaniem, zsuwając się z kolan mężczyzny. Uklękła między jego udami.
- Będzie Pan zadowolony - zapewniła go jeszcze raz patrząc mi głęboko w oczy. A potem nie mówiła już nic, bo usta miała zajęte czymś innym.

- Z .. tobą się nie da inaczej… - Jerzy także miał problemy z mówieniem. Zawsze wygadany, teraz był w stanie jedynie wpatrywać się rozpalonym wzrokiem w pracującą nad nim Igę. Dziewczyna czuła jak jego palce masują jej głowę, bawią się włosami. Był na jej łasce, wyraźnie zadowolony z tego co robiła.

Iga też była zadowolona. W zupełnie inny sposób, oczywiście. Lubiła mieć władzę nad mężczyznami a tutaj to ona o wszystkim decydowała. Ten sposób jej sprawowania był taki prosty… Dodatkowo - ceniła sobie aspekty praktyczne, w trakcie nie trzeba było marznąć a potem grzać wody albo myć się w zimnej. Dodatkowo, nasienie z racji bogactwa substancji odżywczych świetnie działało na błonę śluzową gardła, co w jej zawodzie też nie było bez znaczenia.
Kiedy w końcu pozwoliła dojść Jerzemu, podniosła się na nogi i usiadła obok niego. Przez chwilę wpatrywała się z satysfakcją w twarz kochanka.
- Pozmywam - powiedziała - A potem się zbieramy, tak kochanie?
- Tak…
- Mężczyzna wpatrywał się w nią rozanielonym wzrokiem widać było, że jego głowa jest jeszcze daleko od jakichkolwiek wypraw, ale Iga wiedziała, że Jerzy szybko się zbierze w sobie.

Uśmiechnęła się więc tylko i zabrała za porządki. Myślami była już przy znalezionym w kanałach pudełku - a właściwie kopiach dokumentów, które zrobiła wieczorem w swojej garderobie.
Gdzie było samo pudełko i oryginały? Czy zostawiła je w garderobie, oddała Jaśkowi, a może szefowi, schowała gdzieś? Pamięć odmawiała współpracy, Iga nie do końca rozumiał dlaczego. Może to szok? Może koszmary z nocy? Trzeba tam będzie wrócić i poszukać...
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline