Pałacyk Honigmana; ul Kościuszki; Noc 25-26 czerwca 1996; po północy
Szczury. Te obrzydliwe na marginesie mówiąc zwierzęta, miały też pewne wielce ciekawe behawiorystyczne zasady. Stosowały ten manewr tysiąclecia przed narodzeniem Konrada. Mianowicie w sytuacjach zagrożenia życia, takich jak ta, wysyłały na przód swego najsłabszego przedstawiciela. Toreador przetarł szlak a Książę wyłożył swoje karty. Pora była zatem aby w końcu wejść do gry.
- Tak.... - Sowińska zmrużyła oczy, chłodno kalkulując raz jeszcze całą zaistniałą sytuację. - Koteria to bardzo dobry pomysł mój Książę. To jedyna droga by udowodnić oczywistą niewinność, a także by za jednym ruchem wyjaśnić przyczynę śmierci. Możesz być pewien Panie mojej osoby, w żaden sposób nie przyłożyłam ręki do owej ohydnej zbrodni i masz moje słowo, że udowodnię iż nasz klan nie miał w tym żadnego udziału... - Niezależnie od stanu faktycznego. Pomyślała chłodno. - Dlatego też dużą łaską będzie dla nas, jeśli uczynisz nam kolejną uprzejmość i rzeczywiście pozwolisz skorzystać z wiedzy swego szeryfa, w zakresie wiedzy dotyczącej tego śledztwa. - Dygnęła uprzejmie i obróciła się bokiem do księcia w stronę swoich towarzyszy.
- Moi drodzy... - zwróciła się do swojej koterii - wygląda na to, że z uwagi na powagę zaistniałej sytuacji oraz omnipotencję książęcej sugestii będziemy ze sobą nierozłączni. Dzień i noc. Jeśli kto z was ma coś przeciw temu niech mówi teraz, słuchamy. - Uśmiechnęła się szelmowsko, błyskając przez chwilę szeregiem równych białych ząbków kiedy jej wzrok przebiegł po obu panach z jej koterii.
__________________ "Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein |