Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2020, 03:12   #897
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
***

Do ciemnej pracowni ponownie wszedł Riktel. Spojrzał krytycznie na przywiązane magicznymi więzami, wstrząsane konwulsjami, ciało mrocznego elfa pokrytego białymi tatuażami przypominającymi pręgi tygrysa. Nigdy nie był w stanie stwierdzić dlaczego mógłby całymi latami słuchać wrzasków torturowanych elfów, ludzi, zwierząt, kogokolwiek i nadal nie miałby ich dość. Nie miało to najmniejszego znaczenia. Ważniejszym teraz było przeprogramowania umysłu Diritha aby ponownie sprawić z niego podwładnego. Niestety tym razem będzie musiał ponownie nieco ograniczyć jego dzikość, wściekłość oraz generalną furię z jakiej tygrysołak był słynny. Zbyt dużo zdolności do popadania w furię prowadziło do problemów nad kontrolą. Jakiekolwiek ograniczanie zdolności popadania w furię prowadziło do mniejszej efektywności jako maszyna do mielenia mięsa, co było celem w jakim tworzył swoje chimery. Im lepsze zdolności bojowe tym więcej wrzasków na polu bitwy było do wysłuchiwania. Teoretycznie mógł się zadowolić kilkoma niewolnikami w nieskończoność... ale powodowanie bólu sprawiającego wrzaski bez odgórnego celu do którego można było dążyć było jakimś cudem nieco mniej zabawne.
Wrzaski zmalały, tak samo jak konwulsje. Powrócił złowrogi warkot powodowany wściekłością Diritha. Podszedł do stołu. Już przy pierwszym poruszeniu się zmysły likantropa namierzyły cel. Dirith w ułamku sekundy odwrócił się w stronę swojego twórcy warcząc bardziej zaciekle. Jednocześnie zaczął szarpać się w jego stronę aby spróbować zaatakować w jakikolwiek możliwy sposób. Ugryźć, czymkolwiek uderzyć, rozszarpać na strzępy wzrokiem, sposób walki nie miał najmniejszego znaczenia byleby dopaść do celu. Magicznie wzmocnione więzy utrzymały.
Jeden szept, więzy zesztywniały. Riktel obszedł stół aby mieć dostęp do tyłu głowy modyfikowanego okazu. Dirith oczywiście próbował podążyć głową. Więzy były w stanie jedynie spowolnić odwrócenie głowy tylko przez jakiś czas. Wystarczyło to jednak do wbicia kolejnych czterech strzykawek u podstawy czaszki aby zaaplikować wymaganą dawkę specjalnie opracowanego mutagenu do mózgu.
Riktel wziął kolejną strzykawkę, tym razem wbijając ją u podstawy swojej czaszki. Położył dłoń na czole Diritha, wymamrotał kolejne zaklęcie. Przyszedł czas na rozmazanie wspomnień. Zaczął od momentu prowadzącego do kary jaką wymierzył Dirithowi, która spowodowała odruch obronny prowadzący do złamania wcześniejszego programowania i ataku na Riktela. Same odruchy Działały prawidłowo, więc nie zostały ruszone.
Wspomnienia wpierw rozmazał. Wszystkie zaczynając od tych tuż przed buntem, szlajaniem się po powierzchni bez większego celu niż znalezienie drogi z powrotem do jego twórcy aby go zabić, przez zostanie przeklętym nabywając nową formę w jaką mógł się przemienić, podróż w raz z jakimiś ibilithami aby ją zdjąć kończąc na śmierci. Wszystko co mogło wbić chimerze do głowy kolejny bunt lub o nim przypomnieć zostało pozbawione wszelkich szczegółów i rozmazane. Drugim krokiem było ich usunięcie. Dzięki temu procesowi nawet jeśli jakaś z jego chimer coś sobie przypomniała nie stanowiła zagrożenia. Z reguły takie wymazane wspomnienia były brane jako część majaków jakie przeżywały podczas eksperymentów, co zresztą było częścią ich programowania aby tak je odbierać. Jeśli w ogóle sobie jakieś przypomniały.
Kolejnym krokiem było rozmazanie wszelkich myśli podczas procesu rekonstrukcji w podobny sposób, jednakże starając się nie uszkodzić wspomnień bólu jaki odczuwał podczas procesu. Same odczucia następnie zostały wzmocnione. Było to bardzo przydatne posunięcie dzięki czemu karanie chimer było zdecydowanie łatwiejsze. Podczas pierwszych implementacji systemu karania przez magiczne stymulowanie nerwów do wysyłania odpowiednich sygnałów po pewnym czasie zaczęła pojawiać się niepożądana odporność na ból spowodowana degradacją nerwów jak i zmianami w mózgu tłumiącymi bodźce bólowe. Podczas walki takie znieczulenie miało zastosowanie, jednakże zmniejszało efektywność karania. Wspomnienia natomiast nie wypalały tak nerwów. Zmiany w mózgu też dało się obejść, a nawet wykorzystać do zwiększenia efektywności wspomnień związanych z bólem, dzięki czemu nowy system był zdecydowanie efektywniejszy. Co prawda nieco mniej zadowalający jak wbijanie rozgrzanego do białości gwoździa w chimerę, ale różnicy między krzykami spowodowanymi jednym lub drugim systemem nie było. Wspomnień bólu wykorzystywanych do karania nigdy nie było za wiele wedle Riktela.
Kolejnym krokiem było naprawienie dzikości oraz wściekłości jakie według Riktela spowodowały bunt. Tutaj proces był dużo bardziej skomplikowany i dłuższy, gdyż mag chciał ograniczyć zdolności swojej chimery w jak najmniejszym stopniu. Wolał zaryzykować dalsze problemy z kontrolą swojego podwładnego niż ograniczać jego zdolności bojowe.

***

Riktel nie spieszył się z modyfikacjami umysłu Diritha aby mieć pewność, że zostaną przeprowadzone porządnie. Potrzeba było zatem dobrych kilku dni do zakończenia programowania.
Kiedy zostało zakończone wrzucił mrocznego elfa na arenę razem z trzema innymi chimerami, gdzie w końcu przebudził Diritha bez więzów oraz magicznej kontroli.
Czemu Riktel nie używał tego typu kontroli cały czas? Niestety wszelkie próby utrzymywania chimer pod tego typu kontrolą zmniejszały ich agresywność oraz inteligencję potrzebną do analizowania sytuacji podczas walki oraz podejmowania decyzji jak zaatakować. Nawet pozostawienie w umyśle nieaktywnych zabezpieczeń mogących w każdej chwili pozbawić chimerę przytomności zdawało się ograniczać efektywność podczas walki. Swoboda działania i jak najmniej ograniczona wolna wola dawały po prostu najbardziej optymalne rezultaty... Przynajmniej do znalezienia adekwatnej alternatywy.
- Jeden. - powiedział zimno dając chimerom do zrozumienia ile z nich ma być żywych na końcu tego ćwiczenia po czym pstryknął palcami.
Na wykonany sygnał chimery rozpoczęły walkę podczas gdy on przyglądał się krytycznie Dirithowi oceniając w jakim stopniu zmniejszyły się jego zdolności. Tworzenie chimer będących w stanie być wyzwaniem dla jego najlepszych tworów było zdecydowanie trudnych i czasochłonnym zadaniem. W końcu aby ocenić zdolności kogoś silnego potrzeba było równie silnego przeciwnika. Nawet sama regeneracja chimer była czasochłonna... jednakże potrzebna. Inaczej przy testowaniu chimer na innych domach nie pozostałby żaden poza domem No'quar.
Po zakończeniu pojedynku tylko tygrysołak pozostał żywy.
- W nagrodę dzisiaj możesz zjeść. - powiedział odwracając się dalej analizując pojedynek podczas gdy Dirith zabrał się za pożywienie się jednym z przeciwników.
W oczach Riktela był zdecydowanie mniej zdolny po przeprowadzonych modyfikacjach. Nie było w tygrysołaku wahania, nadal był agresywny... jednak dla jego twórcy zdawał się słabszy. Każdy inny obserwator nie byłby w stanie znaleźć żadnej różnicy między Dirithem kiedy w pojedynkę wyżynał cały dom a Dirithem podczas właśnie przeprowadzonego testu. Po prostu dalej trzeba będzie nad nim popracować. Kto wie, może uda się rozwiązać wszelkie problemy ze stabilnością posłuszeństwa jednocześnie cofając wszelkie wprowadzone ograniczenia? Może kiedyś... Może kiedyś...

***

Powrócenie do świata świadomych nie było zbyt przyjemne. Szczególnie przez właśnie posiadane rany. Nie było to jednak nic do czego Dirith nie był przyzwyczajony przez lata eksperymentów jakie były na nim przeprowadzane. Ot kolejny dzień samorealizacji i doskonalenia własnej osoby, nic wielkiego. Nie trwało to długo zanim ciałem drowa wstrząsnęły jakieś konwulsje. Nie trwały długo oraz nie były zdecydowanym problemem podczas przewracania się na bok aby móc użyć wszelkich sprawnych kończyn do chwiejnego wstania na nogi. Szybkie rozeznanie się w sytuacji podczas wstawania zaowocowało zlokalizowaniem celu kolejnego ataku. Na szczęście Illa nie było go w zasięgu wzroku kiedy likantrop szukał komu tu odpłacić za stan zdrowia w jakim właśnie się znajdował. Na szczęście dla wszystkich wokół pierwszym żywym organizmem (jeśli można tak było nazwać to coś z czym walczyli) był Cień.
Cel został obrany, więc nie pozostało nic innego jak dostać się w zasięg posiadanych broni po czym zaatakować. Wpierw jednak Dirith spróbował się przemienić. Jego ciałem ponownie wstrząsnęły drgawki i różnego rodzaju skurcze przypominające te podczas każdej innej przemiany sprowadzając go ponownie na ziemię. Nie było jednak trzasków kości oraz fizycznych zmian.
Po chwili drgawki ustały. Jedyną zmianą było pojawienie się metalowych odpowiedników pazurów tygrysołaka jakie z reguły posiadał w formie bestii na końcach palców jednej ręki. Dirith jednak zdawał się tego nie zauważać tylko powstał na czworaka oraz spróbował ruszyć do ataku jednocześnie rycząc. Było to przeprowadzone bardzo chwiejnie. Prawdopodobnie dlatego, że drow myślał iż znajdował się w którejś z jego alternatywnych postaci, pod którymi poruszanie się na czterech łapach nie sprawiało żadnych problemów. Jednakże próbowanie poruszania się na czworaka pod postacią drowa dokładnie taak jak pod innymi jego postaciami nie szło już tak dobrze przez co ponownie zaliczył glebę. Nie na długo, bo znowu wstał na czworaka ruszając dalej. Tym razem jakby wziął poprawkę na nieco inne możliwości poruszania się ale dalej na czworaka podążał do celu zdecydowanie jak najszybszym tempem. W tym wszystkim nie było ani jednego kroku w tył.
Kiedy wreszcie był w zasięgu postanowił wgryźć się w przeciwnika. Nie było znaczenia, czy była to pięść podążająca w jego kierunku z zamiarem uderzenia go, czy któraś z rąk z zamiarem złapania go. Najbliższa część przeciwnika miała zostać ugryziona i to wszystko co było w umyśle Diritha.
Kolejnym działaniem jakie było w umyśle drowa było dźganie oraz drapanie pazurami, lub wbijanie pazurów aby uczepić się przeciwnika żeby móc dalej gryźć oraz dźgać lub drapać drugą łapą. Nie miał znaczenia, że tylko jedna ręka posiadała wymagane do tego uzbrojenie, jedyne co się liczyło to rozszarpanie przeciwnika.
Dirith był nadal w szoku do tego stopnia, że nawet nie współpracował z Xenomorphusem, który nadal próbował ukąsić przeciwnika po raz kolejny próbując zaaplikować debuff.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline