Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2020, 15:08   #211
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Emi i Mikel

Obserwowanie fortu z ukrycia przez cały dzień było …nudne. Nie mając dobrego widoku na zasłonięty przez ściany dziedziniec, Emi i Mikel musieli zadowolić się pilnowaniem wartowników przy „bezpiecznych” mostach oraz zerkaniem przez wejścia do środka. Co jakiś czas widzieli kilka sporych ptaków, które wzlatywały nad mury w jakiejś formacji, po czym za moment wracały. Poza nimi nic nie latało nad fortem.
Pilnujące przejścia hobgobliny zapewne także czuły znudzenie, chociaż karnie trzymały wartę, co jakiś czas tylko zamieniając ze sobą kilka słów. Większą aktywność strażnicy wykazywali jedynie, gdy któryś z nich dostrzegł sarnę lub zająca w krzakach - wtedy obaj wyciągali łuki i sprawnie ustrzeliwali zwierzynę.
Zaskakujące było to, jak często im się to zdarzało. Gdy trwająca od południa do zachodu słońca warta się zmieniała, koło mostu leżały już trzy truchła - niewiele jak na polowanie, ale jak na stanie w miejscu przez parę godzin?


Hannskjald

Zdecydowanie to był pracowity dzień, który krasnolud zaczął od wysłania Lawiny i leszego, by ci wybadali dokładnie teren wokół fortu, w czasie gdy on miał zamiar porozumieć się z naturą dookoła i wyciągnąć z niej trochę przydatnych informacji. A było tego trochę. Okoliczne żuki podały mu dokładnie wymiary fortu i rozkład pomieszczeń, ziemia podzieliła się wiedzą o tych terenach, zaprzeczając obecności bagien w pobliżu, a spojrzenie z lotu ptaka pozwoliło Hannskjaldowi dostrzec grupę hobgoblinów trenujących dwie pary ptaków, w których rozpoznał młode roki. Teraz były już sporo większe od orłów, a jeszcze kilkadziesiąt lat i skrzydłami sięgałyby od muru do muru fortu....
Lawina wróciła po południu, z godnym podziwu spokojem wioząc na karku świetnie się bawiącego leszego. Ich relacja, którą tylko druid potrafiłby zrozumieć, przyniosła jasny wniosek - hobgobliny praktycznie nie opuszczały twierdzy i nie kręciły się po okolicznych lasach.

Zapytany o niedźwiedzia gigant pokiwał głową - Możesz na mnie liczyć, obyś tylko był w stanie się z nim porozumieć pokojowo -
- Jak nie, to będziemy chyżo czmychać -
Herge uśmiechnął się szeroko - Dobrze, w takim razie możemy ruszać, kiedy zechcesz -


Laura, Jace, Rufus

Oczekiwanie na wyniki zwiadu, siedząc w obozie, jak zawsze wystawiało cierpliwość na próbę. Pewnym urozmaiceniem była obecność leśnego giganta oraz trójki Łowców, którzy chętnie dzielili się opowieściami o swojej organizacji, historii fortów oraz swoich, najpewniej przesadzonych, osiągnięciach. Laura oddaliła się nieco od rozgadanych mężczyzn, by w spokoju zagłębić się w swojej księdze i wypróbować parę przepisów w niej zawartych.
 
Sindarin jest offline