Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2020, 20:47   #44
Corpse
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
Dziewczyna w oknie spojrzała na Coopera jakby był nienormalny. Krótko i oględnie mówiąc.

- Zwariowałeś? Ich tam jest tyle, że nie mogę nawet otworzyć drzwi - powiedziała, nagle wybita ze stanu paniki i chwilowej radości na widok żywych ludzi - Dobra... nie ważne. Skoczę.

Westchnęła, otworzyła szerzej dwuskrzydłowe okno i przewiesiła nogi przez parapet. Thiago ustawił się wprost pod oknem, wyciągając ręce przed siebie, Cooper natomiast znajdowała się nadal obok nich, z trochę obrażoną miną wpatrując się w dziewczynę. Pierwsze piętro w tej konkretnie kamienicy nie było jakieś turbo wysokie. Około czterech, pięciu metrów nad ziemią, ale skok i tak był ryzykowny.

- Złapiesz mnie? Na pewno? - zapytała drżącym głosem, a jej oczy znów wypełniło przerażenie.

Thiago skinął tylko głową z zachęcającym uśmiechem na ustach i machnął dłonią, dając jej znak że jest gotowy. Kobieta obróciła się brzuchem w stronę parapetu, zsunęła jedną nogę i oparła o wąski gzyms nad oknem parteru, rękoma cały czas trzymając się parapetu. Próbowała właśnie postawić drugą stopę na gzymsie, kiedy poślizgnęła się. Krzyk był krótki, piskliwy i równie wwiercający się w mózg co piski Leah. Być może gdyby kobieta skoczyła zgodnie z planem to impet nie zwaliłby Thiago z nóg, ale bezwładne ciało lecące pod tak nienaturalnym kątem okazało się o wiele trudniejsze do złapania niż przypuszczał. Całość wyglądała z zewnątrz wręcz komicznie.

Kobieta spadająca z okna, złapana przez Thiago jedną ręką w kroku, między nogami, a drugą pod pachą. Thiago z powyginanym ciałem na rękach lecący do tyłu wprost na ziemię. Cooper, instynktownie wyciągający ręce żeby złapać ten dziwaczny kształt o czterech rękach i czterech nogach lecący na ziemię. I w końcu cała trójka upadająca na ziemię w plątaninie kończyn, głów i ciał.

Ktoś zabluźnił głośno i siarczyście, ale ciężko było nawet stwierdzić kto. O dziwo jednak, wszyscy wyszli z tego przedstawienia bez szwanku. No, może z wyjątkiem Yaz, która na widok męża w roli szynki w tej ludzkiej kanapce, mogła stracić trochę panowania nad sobą. Obrażeń fizycznych jednak, nie stwierdzono.

Pozbierawszy się, ruszyli dalej wzdłuż uliczki, kierowani przez Leah. Nie doszli za daleko, bo na końcu ulicy dostrzegli barykadę z siatki i metalowych słupków, a za nią kilkanaście nieumarłych.


Rozejrzeli się szybko na około w poszukiwaniu innej drogi. Po lewej dostrzegli metalową furtkę prowadzącą do przejścia między dwoma budynkami. Problem stanowiła jednak, na oko prosta w budowie, ale dość solidna kłódka.

Barykada zadrżała niebezpiecznie, sugerując ze już długo nie wytrzyma...
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"
Corpse jest offline