Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2020, 22:19   #163
Lua Nova
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Post stworzony wspólnie z Aiko.

30 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni

Kiedy Kruczy Pazur wylądował w hangarze Błysku, a delegacja rodu Corax opuściła jego pokład, Pierwsza dyskretnie zbliżyła się do astropatki i starając się nie zwracać uwagi pozostałych, zapytała ją cicho:

- Czy mogłabym ci, Bellitto, zabrać chwilę czasu? Chciałam porozmawiać i poprosić o wróżbę. Czy masz przy sobie karty?

Astropatka zatrzymała się i spojrzała zaskoczona na Amelię. Prośba nie była jej obca, jednak w takiej chwili…
- Jeśli Pani sobie tego życzy… oczywiście. - Dygnęła delikatnie. - Karty mam zawsze przy sobie.

- Amelio… będzie mi miło jeżeli będziemy mówiły sobie po imieniu. - Uśmiechnęła się delikatnie, choć w jej oczach czaił się smutek. Wydawała się spięta i trochę nieobecna, choć starała się to ukryć. - Czy moje kwatery będą odpowiednim miejscem?

- Jeśli Pa.. - Bel powstrzymała cisnący się na usta zwrot. - Jeśli masz tam świecę, to jak najbardziej.

- Coś się znajdzie. Chodźmy, nie chciałabym zabrać ci zbyt dużo czasu. - Amelia ruszyła do wyjścia z hangaru. Prowadziła astropatkę mniej uczęszczanymi korytarzami, by uniknąć spotkania z kimś z załogi. Nadal miała na sobie przebranie Lady Winter. Przez całą drogę milczała. Bel nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jej towarzyszka intensywnie się nad czymś zastanawia.

Bel z przyzwyczajenia podążała dwa kroki za Amelią cały czas z zaciekawieniem spoglądając na kroczącą przed nią postać. Była ciekawa jakie to wątpliwości targają pierwszą.

Kwatera Amelii była urządzona z charakterystyczną dla niej prostotą. Utrzymana w kolorystyce czerni, szarości i bieli. Znajdowało się tu proste łóżko, biurko, kilka szafek, sporo książek. Większość wolnej przestrzeni pozostawała pusta, dając sporo miejsca do ćwiczeń. Jedną ze ścian, prawie w całości zajmowało ogromne lustro. Na biurku stało małe, toaletkowe lusterko i kosmetyki, którymi Amelia zrobiła rano makijaż, szczotka i sporo wsuwek do włosów. Obok biurka stała komoda, na której stało kilka zapachowych świec i fotografie, oprawione w ramki.

- Przepraszam cię Belitto ale muszę zdjąć z siebie tą suknię. Nie wytrzymam w niej ani chwili dłużej. - Zdjęła z ulgą maskę z twarzy i odłożyła na biurku. - Zaraz wrócę. Tymczasem rozgość się. Mam nadzieję, że jedna z tych świec będzie odpowiednia. - Wskazała na komodę. - Jakbyś chciała się czegoś napić, to w barku mam wino, a w dozowniku jest woda. Kieliszki i szklanki są w górnej szafce. - Wskazała mały aneks kuchenny w rogu pomieszczenia. A następnie zniknęła w łazience.

Wzrok Bel powędrował w stronę komody. Stały tam cztery fotografie. Na pierwszej od lewej była młoda para, piękna kobieta, odrobinę podobna do Amelii w kosztownej błękitnej sukni oraz młody, promieniujący szczęściem mężczyzna w galowym czarnym mundurze rodu Corax, z wieloma odznaczeniami. Kolejna fotografia przedstawiała samego Lorda Gunara w swoich najlepszych latach. Na trzeciej były bawiące się dwie dziewczynki, jedna około dwunastoletnia o jasnych włosach i druga sporo młodsza z pięknymi czarnymi lokami. Obie wydały się Bel znajome. Na ostatniej fotografii była Amelia, dużo młodsza niż teraz, w czarnym galowym mundurze Coraxów i kontrastującym kotylionie z białych kwiatów na ręce, obejmował ją w talii młody mężczyzna, również w galowym mundurze, w którym Bel rozpoznała młodego Mauricio. Oboje uśmiechali się do siebie.

Astropatka przyglądała się fotografiom dłuższą chwilę. Czyżby znały się z Lady Winter od małego? Biorąc poprawkę na emocjonalne podejście Amelii musiało to być dla niej bardzo trudne. Belitta oparła o ścianę sztandar imperatora i zdjęła z ramion ciężki płaszcz składając go starannie. Pozostała jedynie w typowej dla astropatów obcisłej tunice w barwach rodu Corax.

Po kilku minutach Amelia wróciła do pomieszczenia, przebrana w czarny podkoszulek i czarne spodnie, w ręku miała górę od munduru Coraxów. Zmyła też makijaż z twarzy. Szybko założyła kurtkę na ramiona, poprawiając zaskakująco długie, falowane włosy. Podeszła do biurka i sięgnęła po szczotkę. Porządkując i upinając włosy, spojrzała na Bel.
- Żadna z moich świec się nie nadaje? - Zapytała.

- Wszystkie są idealne, jednak widzę iż trzymasz tu pamiątki rodzinne i nie chciałam wybrać niczego ci bliskiego. - Bel stała cały czas przed fotografiami trzymając w dłoniach własną talię.

Pierwsza uśmiechnęła się do astropatki.
- Weź pierwszą z brzegu. Nie mają dla mnie wartości sentymentalnej. To tylko świece. - Wzruszyła lekko ramionami. - Jak to działa? - Spojrzała na karty. - Nigdy mi nikt nie wróżył.

Bel przytaknęła i wzięła jedną z grubszych świec i razem z nią podeszła do stolika. Nie zajęła jednego z foteli, zamiast tego klęknęła na podłodze.
- Musimy zacząć od pytania. Czy masz jakieś? - Astropatka uśmiechnęła się do swojej gospodyni. - Ja często pytam o konsekwencje jakiegoś wydarzenia.

Amelia przyklęknęła przy stoliku na przeciwko Bel. Dłonie położyła na kolanach.
- Czy to może być pytanie o osobę? Ile mogę zadać pytań? - Zawahała się przez chwilę. - Chciałam zapytać o Mauricio… o Mauricio de Corax. - Poprawiła się. - Czy żyje? Mogę tak zapytać? Czy muszę bardziej sprecyzować?

- To wystarczy. - Bel uśmiechnęła się ciepło i wydobyła z kieszeni zapalniczkę by odpalić świecę. - Odpowiedź i tak może nie być jasna… wszystko zależy od przychylności Imperatora. Możesz też zadać kilka pytań, do każdego ułożę trójkę kart odpowiadających za przyczynę, stan obecny i przyszłość.

Amelia odwzajemniła ciepły uśmiech astropatki. Choć nadal było wyczuć od niej napięcie. Bez maski, sukni i makijażu wyglądała na zmęczoną. Zdradzały ją cienie pod oczami. Wyraźnie coś ją dręczyło. Przy pozostałych członkach koterii starała się to ukryć, ale teraz, kiedy były same, odpuściła.

- W takim razie chciałabym dowiedzieć się co się z nim stało, czy jeszcze żyje? - Zrobiła krótką pauzę, jakby się zastanawiała nad czymś. - Moje drugie pytanie… Nie wiem jak je sformułować. Co się stanie z Winter? Czy jest szansa na jej uzdrowienie? - Głos jej się załamał, ale po chwili się opanowała. - Przepraszam. - Uśmiechnęła się, próbując zatuszować targające nią uczucia. Ale Bel dostrzegła, że jej oczy zrobiły się przez chwilę szkliste. - Ostatnie pytanie. Kto chce zniszczyć ród Corax? Zdaję sobię sprawę, że nie dostanę jasnej odpowiedzi, ale liczę na jakąś wskazówkę. Muszę od czegoś zacząć. - Jej dłonie zacisnęły się w pięści. A twarz przybrała zacięty, groźny wyraz.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 29-06-2020 o 22:44.
Lua Nova jest offline