Nicollo widząc sygnał rzucony przez kompana, nie ruszył ani kroku. Zmrużył tylko oczy przyglądając się staruszce. Nie sądził by okaleczone dziecko było wartościowym zakładnikiem, jeśli czaromiot miał rację co do panujących tu zwyczajów, pirat raczej się nie przejmie gdy Byk rozwali małemu czaszkę. Co innego z wiedźmą, z satysfakcją przyjął fakt, że starą i kalekę łączy jakaś więź. Jeśli miała złe zamiary, to powinno ostudzić jej zapał.
- Mam parę pytań babciu, więc nie traćmy czasu. Domyślam się co potrafisz, skąd znasz nasze imiona więc zostawmy ten temat w spokoju. Powiedz lepiej kim są te obdartusy, co nas ścigają? Dla kogo pracują? Do czego potrzebny im nasz czarodziej? I ostatnie pytanie, zastanów się dobrze nad odpowiedzią, bo jak mi się nie spodoba… - Nicollo posłał kobiecie zimne spojrzenie - …wiesz kim jestem, czym się zajmuje i do czego jestem zdolny.
Karaluch zrobił krótką pauzę i nie przerywając kontaktu wzrokowego ze starowinką w końcu zadał ostatnie pytanie.
- Dlaczego chcą porwać naszego maga a ciebie zostawili w spokoju?