Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2020, 19:12   #45
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Sen dość długo nie przychodził. A gdy już przyszedł, to był niespokojny. Basia nie zapamiętała szczegółów, acz nie mógł być straszny… nie zbudziła się z krzykiem i nie czuła rano przerażenie. Tylko zakłopotanie. Co jej się śniło? A może.. kto? I w jakiej sytuacji? Usiadła na łóżku mocniej naciągając na siebie kołdrę.
- Służąca! - Odezwała się na tyle głośno, by oczekująca ja ewentualnie za drzwiami dziewczyna, usłyszała.
Ewka od razu zjawiła się zaciskając palce na miętoszonym fartuszku i w zawstydzeniu pochylając głowę.
- Tak pani? Czego sobie życzy waćpani?
Barbara uśmiechnęła się od samego widoku swojej ulubionej służącej.
- Proszę.. niech ktoś przygotuje mi kąpiel. Chciałabym też zjeść w spokoju śniadanie w małej jadalni. - Magnatka wydała krótkie polecenia. - Proszę wyznacz kogoś do tego i wybierz mi strój.
- Ssstrój? Ja jestem tylko… służką. Nie powinnam wybierać garderoby waćpani.- jej głos zadrżał od zakłopotania.
- Nie martw się… wszystko co jest w szafie wybrała już Lanoire...a w podróży będę miała tylko ciebie i ty będziesz odpowiedzialna za to co będę nosić. - Basia odpowiedziała spokojnie. - jeśli masz wątpliwości udaj się do ochmistrzyni i spytaj, które szaty mi wybrać. Wierzę, że przed podróżą ma ona teraz wiele kłopotów z przygotowaniami.
- Tak pani.- odetchnęła z ulgą Ewka i skłoniła się by wyjść w celu wypełnienia jej poleceń zostawiając Basię samą na kilka chwil. Wróciła wkrótce, skłoniła się i rzekła cicho.- Kąpiel zaraz będzie gotowa waćpani.
- Dziękuję. - Barbara wstała z łoża i przeczesując palcami włosy podeszła do okna. Starała się sobie przypomnieć co też jej się śniło. Lecz wspomnienia te były mgliste i trudne do złapania… zapewne o mężczyźnie i kobiecie i… o sobie? Sen ten cichy złodziej, uciekł już ze marzeniami sennymi które ukazywał Basi tej nocy.
Magnatka westchnęła ciężko i przeszła do pokoju kąpielowego.
- Słyszałam, że Lanoire kazała ci mnie nie budzić. - Uśmiechnęła się do Ewki stając przy balii z wodą. - Pomóż mi się rozebrać.
- Tak pani. Wyraźnie zabroniła.- pisnęła zawstydzona Ewka zabierając się za spełnianie kaprysu swojej pani.
- Nie martw się. To z Lanoire będę musiała porozmawiać. - Barbara zaczekała aż służącą zdejmie z niej koszulę i weszła do bali. - Wymyj mnie proszę… także włosy. - Magnatka wskazała na długie pasma, których samodzielne mycie było niezwykle kłopotliwe.
- Oczywiście.- służka odetchnęła z ulgą i zabrała się za mycie włosów swojej pani z pietyzmem oraz entuzjazmem. Ewka znała się na swojej robocie i wykonywała ją z prawdziwym zamiłowaniem.
- Choć przyznam, że miałam ochotę na twój masaż wieczorem. - Magnatka uśmiechnęła się do dziewczyny, pozwalając zająć się swoim ciałem.
- Przepraszam, że zawiodłam.- mruknęła wstydliwie i spolegliwie Ewka.
- Nie zawiodłaś, ale liczę na jakieś wynagrodzenie moich szkód. - Basia przymknęła oczy pozwalając sobie na odpoczynek. Nie miała planów na ten dzień… nie licząc zdobycia miseczki mleka na wieczór.
- Oczywiście pani. Co tylko sobie zażyczysz.- mruknęła cicho służka czasami zahaczając palcami o szyję Basi. I wodząc wtedy czule po skórze.
- Możesz śmielej. - Magnatka nie otworzyła oczu mając nadzieję, że wtedy Ewa poczuję się swobodniej.
- Dobrze.- mruknęło dziewczę masując i pieszcząc szyję oraz barki magnatki.
- Spakowana? - Barbara czuła jak jej ciało przypomina sobie brak zaspokojenia poprzedniego wieczoru… ten dziwny sen.
- Oczywiście. Ja tam za wiele nie mam do pakowania.- odparła ciepło Ewka zajęta tym masażem.
- Jeśli ci czego brakuje to zgłoś to. - Barbara zadrżała delikatnie gdy dłonie służki dotknęły wrażliwszej częsci jej ciała.
- Tak uczynię.- odparła służka zajmując się pieszczotami szyi i barków i nie wychodząc poza te obszary ciała magnatki.
Barbara przygryzła wargi. Powinna lepiej panować nad swymi żądzami… ćwiczyć gdy może. Teraz otaczali ją ludzie życzliwi… ciepli… ale nie wierzyła w to, że zawsze tak będzie.
- To… bardzo przyjemne. - Powiedziała powoli, starając się zapanować nad swoim głosem.
- Cieszy mnie to pani.- odparła z uśmiehem Ewka nie przerywając masażu, ale też nie posuwając się z nim dalej.
- Wymasuj… też resztę. - Barbara poddała się… potrzebowała choćby odrobiny ulgi.
- Tak pani.- mruknęła ciepło Ewa i zabrała się za masaż piersi magnatki. Czule, dokładnie i z pietyzmem. I zarumieniona na policzkach.
Barbara zamruczała z rozkoszy. Tak cieszyła się, że Ewa jedzie z nią. Miło będzie mieć taką kompankę.
Dłonie dziewczyny schodziły boleśnie powoli po ciele… zatrzymały się na brzuchu masując ciało magnatki przy chlupocie wody.
Barbara poddawała się tej słodkiej torturze. W końcu jednak nie wytrzymała.
- Doprowadź mnie. - Szepnęła rozpalonym głosem.
- Postaram się.- dłoń Ewki wsunęły się między uda, palce zaczęły grać na jej kobiecości jak na instrumencie, coraz częściej trącając właściwe struny. Rozpalona na obliczu Ewka z oddaniem zaczęła całować drżący biust uwięzionej w wannie szlachcianki.
- Tak.. tak jest dobrze. - Magnatka chwyciła się kurczowo krawędzi wanny wpatrując się w służącą.
- Mhmm…- mruczała pomiędzy pocałunkami Ewa, skupiając pieszczotę warg na jednym ze szczytów piersi i sięgając palcami głębiej. Całkowicie zapomniała się w tym “obowiązku”.
Barbara jęknęła cicho. Czuła jak zbliża się do spełnienia.
Które nadeszło niespodziewani i głośno. Przyniosło ulgę od napięcia. I było przypomnieniem zarazem. Podczas podróży będzie musiała zachować czujność… tu nikt by nie wszedł podczas jej kąpieli. Na szlaku… cóż… wszystko się może zdarzyć.
Barbara odetchnęła głośno i pochyliła się.
- Proszę wymyj mi teraz włosy. - Wyszeptała, starając się uspokoić oddech. Uśmiechnęła się do Ewki obserwując jak ona zniosła te pieszczoty.
- Oczywiście.- z zarumienionym obliczem i błyszczącymi oczami Ewka wróciła do włosów Basi i ich mycia. Jej oddech, z początku przyspieszony i gwałtowny uspokajał się przy monotonnej pracy.
Magnatka także próbowała się uspokoić, obiecując sobie, że wynagrodzi później Ewce brak zaspokojenia. Choć sama służka zajęta włosami swojej pani, wydawała się nie zainteresowana dopominaniem o nie. Uśmiechała się czule z pietyzmem zajmując się swoimi obowiązkami.
Basia ponownie przymknęła oczy. Lubiła gdy ją czesano. Może dlatego nie chciała skracać swoich włosów… tak trwało to dłużej.
Tej całej “ceremonii” nikt nie przeszkadzał, co mogło świadczyć jak będzie mijać większość dni Basi. Bogaczy stać było na nudę.
Niemniej wszystko ma swój koniec i ten zakończył się słowami Ewy.- Czego waćpani życzy sobie na śniadanie. I gdzie je podać?
- W gabinecie. - Barbara wstała i wyszła z bali by służąca mogła ją wytrzeć. - I proszę poślij po Cosette.
- Tak pani.- dziewczyna wytarła sumiennie Basię i ruszyła po giezło, które planowała na nią założyć.
Barbara odruchowo zaczęła przeczesywać włosy palcami, oczekując służącej. Może odwiedzi Jana? Da mu znać, że wyjeżdża. Była ciekawa jak się zachowa… niby zbliżała się pełnia… może powinna użyć maści od Libeny?
Ewka ubrawszy swą panią, skłoniła się i opuściła komnatę. Wróciła kilkanaście minut później dając magnatce czas na rozmyślania.
- Śniadanie już gotowe. Ochmistrzyni powiadomiła mnie, iż zjawi się po nim.Zajmuje się przygotowaniami do twej podróży pani. - oznajmiła dygając pospiesznie przed szlachcianką.
- Wspaniale. Dziękuję. - Barbara przeszła do gabinetu. Chciała jeszcze zobaczyć się z Cosette, a nie wiedziała jak będzie wieczorem… jak będzie po spotkaniu z Janem. Bo była pewna, że chce się z nim zobaczyć.

Był to niebezpieczny kaprys, czego Basia była świadoma. Jan był niebezpieczny, był też dumny i władczy. I z pewnością nie był osobą, która dała by się komukolwiek podporządkować. Owszem, siedział za kratami… ale czynił to z własnej woli.
Posiłek już tam na nią czekał, wraz z Ewką gotową jej usługiwać… jeśli jaśnie pani miała taki kaprys. Dość obfity. Zapewne magnatka uważała że kolejne wieczerze nie będą mogły być bardzo sycące.
Basia jednak nie miała apetytu. Wydarzenia poprzedniego wieczoru i odrobiny wspomnień po śnie nie dawały jej spokoju mimo tego iż Ewka przyniosła jej ulgę. Wybrała co lżejsze jedzenie i niespiesznie zabrała się za jego spożywanie.
- Jak się czujesz? - Spytała służącą, chcąc po prostu usłyszeć czyjś głos.
- Dobrze pani. - odparła wesoło Ewka. - Czuję się dobrze. Nic mnie nie boli.
- To dobrze. - Barbara spojrzała na suto zastawiony stół. - Jadłaś już?
- Tak. Zanim waćpani się obudziła. - odparła grzecznie Ewka.
- Pewnie wstajesz wcześnie? - Barbara odsunęła od siebie talerz i sięgnęła po owoce. Nie była w stanie zjeść więcej.
- Przed świtaniem.- potwierdziła służka.
Barbara przytaknęła ruchem głowy.
- Też.. wstawałam tak w zakonie. - Uśmiechnęła się do dziewczyny. - Proszę.. zostaw mi owoce i wino. Resztę możesz zabrać.
- Tak pani. - Ewka od razu zabrała się za sprzątanie, nieświadomie pozwalając Basi przyglądać się krągłości jej pośladków gdy była tak pochylona. Zabawne, kilka tygodni temu nie zwracałaby na takie sprawy uwagi.
Kiedyś nie przyznałaby się też do tak nieprzyzwoitych myśli. Teraz jednak zaczynała czuć, że może pozwolić sobie na szczerość.
- Jesteś piękna. - Powiedziała cicho, pijąc wino i obserwując Ewkę.
- Dziękuję za te miłe słowa.- odparła służka rumieniąc się, ale pracy nie zaprzestała. Szybko zebrawszy naczynia, dygnęła i ruszyła ku drzwiom.
Magnatka odprowadziła ją wzrokiem do drzwi po czym wzięła kielich z winem i podeszła z nim do okna.
Znów pochłonęły ją rozmyślania, gdy obserwowała niebo lekko zasnute chmurami. Z tych myśli wyrwał ją odgłos otwieranych i zamykanych drzwi.
- Dobrze spałaś?- zapytała ochmistrzyni na powitanie.
- Tak i nie. - Barbara obróciła się i uśmiechnęła do Cosette. - Jestem wyspana, ale.. miałam chyba niepokojące sny. A ty?
- Po takiej nocy z trudem się obudziłam.- zaśmiała się beztrosko ochmistrzyni.- Przepraszam, ale… sama rozumiesz moje podejście z wczoraj.
- Rozumiem i dziękuję za lekcję. Wina? - Barbara podeszła do stołu, na którym stał drugi kielich.
- Z chęcią.- odparła z uśmiechem Cosette przyjmując kielich.
- Ewka zadbała o to bym mogła spokojnie przejść przez dzień. - Basia uśmiechnęła się do ochmistrzyni i upiła wina w własnego naczynia. - Mam jednak do ciebie prośbę. Wiem, że masz dużo pracy, ale… Ewa będzie wybierała moje szaty podczas podróży chciałabym by wiedziała co i jak ma czynić. Chciałabym tez poznać drugą służkę… jeśli już ja wybrałaś.
- Dobrze. Dopilnuję tego.- odparła z uśmiechem Francuzka.- Jeszcze żadnej jeszcze nie wybrałam. Mam co prawda kilka… potencjalnych kandydatek, ale… jeszcze nie zdecydowałam.
- Rozumiem… - Barbara zawahała się. Wolała wiedzieć z kim wyruszy, ale wiedziała, że ochmistrzyni ma aż nadto na głowie. - Zdaję się na ciebie.
- Poznasz ją nim wyruszysz. Nie martw się o to.- pocieszyła ją Cosette.
- Cosette…. - Basia uśmiechnęła się. - Nie martwię się. Ufam ci w pełni.
- Cieszy mnie to.- odparła ciepło ochmistrzyni i zapytała.- Co zamierzasz uczynić ze swoim rodzinnym majątkiem?
- Na razie upewnić się, że dobrze jest zagospodarowany… przejrzeć rzeczy osobiste. - Barbara odstawiła na stół pusty kielich. - Mimo wszystkich złych wspomnień.. dobrze się tam czułam.
- To w końcu twój dom rodzinny.- zgodziła się z nią Lanoire i zamyśliła.- Ale nie oczekuj zbyt wiele. Z tego co wiem, twój ojciec wyprzedał wiele majątku przed śmiercią. A twój mąż odkupił jedynie rodowe ziemie.
- Porozmawiam z przydzielonym tam zarządcą. Wierzę, że ma jakiś plan na gospodarowanie tym miejscem. - Basia uśmiechnęła się. - Myślę… że mogę sobie pozwolić na odkupienie części rzeczy gdyby było to konieczne.
- Nie powinno być problemów z pieniędzmi w tej kwestii. Michał wypełnił monetami dużą sakwę. Uważajcie więc na złodziei.- odparła z uśmiechem Francuzka.
- Obawiam się, że to nie ja będę musiała uważać, lecz Michal i ludzi, których wybrał. - Basia dolała sobie wina i uniosła dzban oferując, że może to uczynić także dla ochmistrzyni. Ona zaś przyjęła propozycję i sama też się napiła. - Jeśli dasz mu się skupić na pilnowaniu. W końcu noce są zimne jeszcze.
Basia roześmiała się.
- Kusisz. - Szepnęła rumieniąc się delikatnie.
- Ja? To raczej ty będziesz.- odparła ironicznie Francuzka.
- Myślę, że Michał nie przyjdzie sam z siebie nawet pomimo mojego kuszenia. - Magnatka zerknęła za okno, jakby gdzieś tam był starszy szlachcic.
- To prawda… nieśmiały jest. Ale przecie wiem, że zdarzało wam się figlować.- mruknęła żartobliwie Cosette. - A ty wiesz jak sprawić mu dodatkową przyjemność.
- Tak. - teraz już Barbara w pełni spłonęła rumieńcem, czując jak na samą myśl ponownie robi się jej ciepło.
- Michał jest tylko mężczyzną, nie posągiem z kamienia.- żartowała Cosette.- Nie będzie w stanie wiecznie opierać się pokusie. A ty najwyraźniej wiesz jak go kusić.
- Czasami mam wrażenie, że Michałowi wystarcza, że jestem obok. - Barbara westchnęła. - Ale naprawdę nie chcę nas narażać. Obawiam ataku podobnego do tego podczas podróży z Krakowa.
- Śliczna i chętna…- zaśmiała się Cosette spoglądając w oczy Basieńki.-... nic dziwnego, że niewiele mu potrzeba.
- Tobie nie. - Basia spróbowała zażartować spoglądając na ochmistrzynię.
- Jestem nieco bardziej doświadczona na polu miłości. On wszak spędził na polach bitew więcej czasu niż w kobiecej alkowie.- odparła z przekąsem Francuzka.
- Jestem ciekawa czy kiedyś spotkam mężczyznę równie doświadczonego co ty. - Barbara odstawiła kielich i sięgnęła po winogrono.
- Nie jeśli dasz się zamknąć w tym kurniku. - odparła żartobliwie ochmistrzyni.
- To teraz mój zamek, czyż nie? - Basia zaśmiała się. - Ale nie będę cię zatrzymywać, chyba potrzebuję spaceru.
- Zamek na górze… na bezludziu niemal. Luksusowa pustelnia.- rzekła żartobliwie ochmistrzyni.- Po prostu mieszkasz z dala od miast na szlakach handlowych.
- Ale teraz mam tu wielką atrakcję w mojej postaci. - Magnatka uśmiechnęła się ciepło co Cosette. - Może urządzimy ty przyjęcie po moim powrocie?
- Jeśli sobie tego życzysz pani? Kogo sobie życzysz zaprosić? - zapytała zaciekawiona ochmistrzyni.
- Okoliczną szlachtę, ale może i tych możnych z Krakowa, którzy byli na stypie Józefa i naszym ślubie? - Zaproponowała Basia spoglądając przed siebie. - Może… Jeremiego?
- Można i jego… z pewnością nie odmówi. - oceniła ochmistrzyni, gdy obie przemierzać poczęły korytarz kierując się ku swoim celom, Basia ku ogrodowi, a ochmistrzyni… ku swoim celom.
Magnatka postanowiła przespacerować się nim skieruje się w stronę wieży. Mogła odpocząć nim zaczną się trudy podróży i planowała z tego skorzystać. Wkrótce zresztą obie się rozdzieliły kierując ku innym partiom zamku.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline