Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2020, 20:26   #372
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dietmar zgłosił się na ochotnika. Od Caspara wziął klucz i wcisnął się w dziurę wybitą w drzwiach. Przez chwilę czekał, ale podłoga za nic nie chciała się zapaść, więc zebrał się w sobie i postawił pierwszy, niepewny krok… Podłoga stawiała solidny opór, tak jakby pod nią nie znajdowała się kilkumetrowa dziura tylko lita skała. Z coraz większą pewnością Rache stawiał kolejne kroki, aż w końcu dotarł na drugą stronę korytarza.

Próg przed drzwiami był bardzo wąski. Ledwo starczał by oprzeć na nim stopy, ale Dietmar nie chciał stać na ruchomej podłodze w momencie, w którym miałby podjąć próbę otwarcia przejścia. Zaparł się plecami o wąską futrynę i zaczął próbować kolejne klucze. Trzeci spasował. Cyrulik spiął się w sobie, gotów do skoku w jakąkolwiek stronę na wypadek, gdyby obrót klucza spowodował uruchomienie pułapki. Ale nic takiego się nie stało. Długo nieużywany, nienasmarowany zamek zgrzytnął z oporem i Dietmar nacisnął klamkę, otwierając drzwi.

Do momentu, w którym reszta śmiałków, wyposażona w światło nie dotarła do niego, nie był w stanie stwierdzić, co znajduje się za drzwiami. Widział tylko kontury, które wkrótce rozświetliło światło lampy. Znaleźli się w gabinecie, który prawdopodobnie był końcem podklasztornych katakumb - nie było kolejnych drzwi. Stało tu duże, czernione biurko wraz z mobilnym krzesłem wykonanym z połączonych stalowymi obręczami kości jakiegoś dziwacznego stworzenia, którego gadzia czaszka umieszczona była tak, że wisiała nad głową osoby siedzącej w krześle. Na ścianach wisiały dwa stare, nieco wyblakłe arrasy przedstawiające nie sielskie sceny, a skomplikowane alchemiczne i okultystyczne symbole.

Biurko zarzucone było papierami i notatnikami. Pomiędzy nimi stała metalowa, czarna skrzynka. Miała srebrne okucia i grawerowane plakietki, pełne dziwnych symboli. Nie była duża – liczyła może łokieć długości i mniej niż tyle szerokości i wysokości. Zaopatrzona była w zamek, ale żaden z kluczy nie pasował. Ten, który powinien otworzyć puzdro musiał być trójkątny w przekroju. Wśród papierów był też mały, brązowy kluczyk, który jak się wydawało, powinien pasować do zamków w trzech szufladach biurka.
 
xeper jest offline