Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2020, 23:40   #297
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Spotkanie z koboldami zakończyło się neutralnym poszanowaniem różnic rasowych. Każdy wyszedł na tym stratny, ale każdy coś uzyskał. Amos nie narzekał, wiedział, że wcześniej niż później znajdą martwe ciało smoka i będą żądni zemsty. Ciekawe czy znajdą ją mordując pozostawionych sobie goblinów, których w dobroci serca drużyna nieroztropnie pozostawiła przy życiu, czy może zorientują się kto dopuścił się tej "zbrodni" i zechcą wyrównać porachunki na swój spaczony sposób? Na wszelki wypadek gdy wyszli Amos wyciągnął spuszczoną w dół linę odcinając dostęp do powierzchni tym, którzy utknęli na dole. Na pewno nie powstrzyma to koboldów na stałe, ale pozwoli lepiej przygotować się mieszkańcom Oakhurst na niemiłe niespodzianki.
Ciepłe promienie słońca były miłą i wyczekiwaną odmianą po w sumie dość stresującym pobycie pod ziemią. Amos nie spodziewał się nawet jak bardzo brakowało mu ciepłych promieni. Choć wychował się w mroźnych, górskich stronach, a pod ziemią był ledwie kilka dni, widok błękitnego nieba, zielonej trawy i uczucie ciepła na ciele sprawiło, że nawet jemu udzielił się dobry nastrój.

Gdy weszli do miasta, zostali niemal natychmiast ogłoszeni bohaterami. Całkiem słusznie, choć Amost nie przepadał za rozgłosem. Nadal utrzymywał społeczny dystans ostrym spojrzeniem zniechęcając każdego, kto wysłuchawszy pieśni Archiego chciał choćby dotknąć jego mieczy. Nie mógł natomiast nie ulec ciekawskim oczom i koniec końców, wielka głowa białego smoka ozdobiła stolik przy którym siedzieli. Amos musiał przyznać, że w tym małym ciele siedzi niesamowicie duży i mężny woj, który dodatkowo ma łatwość dobierania słów, których jemu zawsze brakowało. To jest osoba, którą zdecydowanie warto mieć po swojej stronie i półgigant cieszył się, że mógł chronić go przed niebezpieczeństwem.

Z idyllicznego stanu wyrwało go pytanie Shinry. No właśnie, co dalej? Amos miał kilka tropów, którymi mógł podążać, niekoniecznie oglądając się na pozostałych. Zejście na dół pokazało, że to drużyna bardziej potrzebowała jego, niż on jej. Miał więc pewien komfort wyboru, nie musiał się spieszyć z odpowiedzią.
Nieco zdziwiły go wypowiedzi wygadanego zwykle Brana i nieco mniej wygadanego Draugdina. "Nie przeszkadza? Łaskawcy" pomyślał, jednak jak zwykle postanowił zachować myśli dla siebie. Nie spieszył się z odpowiedzią, tym bardziej, że za ważniejsze uważał pytanie postawione przez smokowca. Spojrzał na niego zastanawiając się wiszącym w powietrzu pytaniem. Współpraca z wojownikiem układała się nadzwyczaj sprawnie. Wraz z nim i Willie'm poprawnie identyfikowali i rozumieli zagrożenia. Nie byli sentymentalni, a przynajmniej nie dali się pokazać od tej strony. Jednak podziały w drużynie były dość fundamentalne - te z kategorii tych nie do pogodzenia.
Przeniósł wzrok na półdrowkę. Czy ona widziała to samo? Czy nie miała co ze sobą zrobić, gdzie się podziać i nawet chwilowe towarzystwo było lepsze niż wałęsanie się w samotności?
Kiwnął jej głową uśmiechając się.
- Wybacz mi nasze pierwsze spotkanie i brak zaufania. - odpowiedział skłoniwszy głowę z szacunkiem. - Jesteś dobrym wojownikiem i nie powinnaś bać się, ani tłumaczyć się ze swojego pochodzenia. Nie wiem Draugdinie czy drużyna pozostanie w całości, czy nasze kompasy wskazują ten sam azymut ale będę rad Shinro jeśli będziemy mogli iść przez te ziemie razem. - Wzniósł lekko kufel w toaście na cześć półdrowki, po czym opróżnił go jednym haustem. Dopóki mieli darmowy posiłek i napoje, nie szczędził sobie. Tym razem nie wybierał się nigdzie z rana, mógł więc pozwolić sobie na stanięcie w szranki z Williem na tutejsze sikacze. Miał plan zbadać okoliczne pogłoski o zaginięciach ludzi i trzody, a także o dziwnych śladach w lesie nieopodal. Zew nie pozwoli mu zostać tu na dłużej, ale może pozwoli uspokoić i przygotować mieszkańców na niebezpieczeństwo ze strony mieszkańców cytadeli. Pozostawieni bez wrogów mogli rosnąć w siłę, przynajmniej dopóki nie znajdzie się kolejny Belak, czy inne monstrum z Podmroku. Gdy wyjdą, a tego Amos był pewien Oakhurst powinno być gotowe.
 
psionik jest offline