Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2020, 07:17   #4
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
W normalnej sytuacji, Danie by uznał, że coś silnego mu dosypano do piwa... w normalnej sytuacji. Normalnej, bo był środek dnia, czuł się normalnie i nie miał żadnych objawów...

Jak ni coś mu dosypali, ale gdzie, kiedy, jak i co... nie miał zielonego pojęcia. Co lepsze, nie miał nawet najmniejszej poszlaki CO to mogłoby być o dawce nawet nie wspominając.

Zaczęło się dziać. Występujący ziomek poruszał się na drzewie i się zbliżał, drugi w chuj wózka nie widać, a to musiało być kurewko drogi sprzęcior, trzeci zainteresował Siano... który wyglądał może nie tyle co mutant, choć to było logiczne nawiązanie, ale... bardzo ciekawie... ciekawe czy to jakieś schorzenie? Mówił, że nie jest mutantem, nie?

Teraz? Po całej przygodzie z dziwną podróżą która wydawała się tak surrealistycznie senna, a zdarzało mu się świadomie śnić, bliskim spotkaniu z utonięciem, które było przerażająco realne, ratowaniu sąsiada i realizacji absurdu sytuacji siedział na trawie z głupkowatym, rozbawionym uśmiechem starając się zrozumieć co i gdzie jest...

- Cyka blyat... - orzekł i zdał sobie sprawę, że jego kieszenie są nadzwyczaj puste. No rzesz... ściskał coś w dłoni? Zerknął... torba? Torba! Ha! Był uratowany!

Zaśmiał się, parę uderzeń serca, jego towarzysze zaczęli się kręcić wokoło sąsiada co miał dziwną krew. W sumie dopiero teraz zarejestrował, że jest dziwna. Cóż, absurd absurdem, ale po coś miał to całe szkolenie i praktykę w całej tej pomocy, he? Przynajmniej przez chwilę nie będzie myślał o wszystkim.

- No, już już Miro-ziom, gieroj ty jeden... cho, opatrzymymy Sianeczko...

Powiedział do zbrojnego tancerza ostrzy na pokazach, ale cały czas gdzieś tam w tyle głowy zachodził jaka jest formuła tego związku chemicznego pod którego musiał być wpływem i jak się przeprowadza jego ekstrakcję, albo syntetyzuje...

Tak, tępe durne chuje musiały mu coś dosypać albo inaczej podać...

Wtedy go olśniło, ale to musiałoby być zajekurewsko silne cholerstwo.

W pizdę jeża! Kontakt przez skórę! Wystarczyło nanieść na rączkę torby i po ptokach, a że nie nosił rękawiczek... ale, kto i po chuja?
 
Dhratlach jest offline