Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2020, 18:08   #215
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Rudego wiewióra przygody

Zbliżał się już wieczór, gdy po moście-pułapce do fortu Trevalay przemknęła malutka wiewiórka - czy raczej rudy wiewiór, podkradający się do zajętej przez hobgobliny twierdzy, by dyskretnie zbadać jej wnętrze. Według słów Łowców, wymagane było przynajmniej dwadzieścia kilogramów nacisku, by pułapka się uruchomiła, co dawało intruzowi prawie ponad dziewiętnaście kilogramów zapasu, przy okazji będąc bezpieczną drogą ucieczki.

Hannskjald-wiewiór przemknął zwinnie przez wejście w murze i skrył się w stercie drewna, która wyglądała, jakby za jakiś czas miała stać się imponującą machiną wojenną, zapewne podobną do tych, które używano w jego ojczyźnie. Stamtąd miał dobry widok na kończących właśnie trening żołnierzy z rokami, zmieniających się na warcie strażników, a także resztę dziedzińca. Nowi mieszkańcy fortu najwyraźniej używali baraków w tym samym celu co poprzednicy, do kuźni zaś nikt nie zaglądał, a drzwi do psiarni zostały wręcz zabite dechami i zamknięte masywną kłódką. Uwagę druida zwróciły także dwie hobgoblinki, w przeciwieństwie do pozostałych nienoszące żadnego widocznego pancerza czy broni, stojące sztywno przed wejściem do budynku, który Łowcy określili wcześniej jako zbrojownię. Ruszyły się dopiero, gdy wyszedł zeń niski hobgoblin w kompletnie niepasującym do wyposażenia Kłów skórzanym kubraku obszytym futrem - obie ruszyły krok w krok za nim w stronę wieży. Gdy wiewiór ruszył za nimi, poczuł na sobie wzrok jednego z hobgoblinów wracających z warty, ale szczęśliwie ten go zignorował, nie przejmując się gryzoniem.

Z mniejszych budynków jedynie baraki miały odsłonięte niewielkie okienka, jako jedyna budowla mieszkalna, a nie użytkowa - zbrojownia nie miała ich wcale, w kuźni były zasłonięte, a w psiarni zabite dechami. Zaglądając dyskretnie do środka, Hannskjald dostrzegł kolejnych kilku hobgoblinów, oraz dwójkę młodych ludzi, odzianych w brudne, zniszczone ubrania, wychudzonych i na domiar złego skutych metrowej długości łańcuchem, utrudniającym poruszanie się. Para wyglądała na niewolników zapędzonych do pracy w kuchni i usługiwania Kłom. Chociaż wyraźnie zmaltretowani, wiewiór nie mógł nie dostrzec zaciętego wyrazu ich twarzy, gdy tylko odwracali się od swoich prześladowców plecami.

Sama wieża także była bardzo interesującym obiektem. Wystarczyło zbliżyć się do jej ścian, by poczuć charakterystyczną woń chlewu, a także kwiknięcia i pochrumkiwania świń. Parter budowli nie posiadał żadnych okien, ale na pierwszym piętrze znajdował się szeroki taras, a jeszcze piętro wyżej widać było uchylone okiennice. Chociaż kusiły otwartością, druid postanowił nie ryzykować spotkania ze smokiem i zostawić je na późniejszy zwiad.

Dokładne przeliczywszy wszystkie hobgobliny, ubrane w podobne mundury Kłów i kręcące się po forcie, Hannskjald miał pewność, że stacjonują tu ich ponad dwa tuziny. Wnioskując po strojach i wyposażeniu, szesnastu z nich było zwykłymi żołnierzami, czterech tresujących ptaki zwiadowcami, a pozostali różnego rodzaju specjalistami lub dowódcami.

Z tymi informacjami pozostało tylko wrócić do obozu i naradzić z drużyną co do dalszych planów.

VII dzień miesiąca Lamashan (X), Fangwood, 68 dni po ucieczce z Phaendar, 42 dni po dotarciu do jaskiń

Zgodnie z prognozą Hannskjalda, niebo mimo gęstych chmur kłębiących się nad głowami i zimnego wiatra od rana nie uraczyło bohaterów deszczem, najwyraźniej zbierając siły przed następnym dniem. Emi wróciła dopiero nad ranem i padła jak zabita kiedy inni dopiero się budzili - wyglądało na to, że na zwiad w jej wykonaniu trzeba było jeszcze poczekać. Ale nie znaczyło to, że drużynę czekał spokojny dzień - wciąż można było wiele zrobić.
 
Sindarin jest offline