Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2020, 12:54   #89
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Zevran osobiście przekazał Jej Wysokości wieści o zakończeniu walki i powstrzymaniu zagrożenia, za co w nagrodę otrzymał wyjątkowy i skierowany wyłącznie do niego, uśmiech Księżnej. Oczywiście był to tylko wyraz uprzejmości, ale prawdziwa nagroda z pewnością ich nie ominie. Najważniejsze obecnie było to, że sytuacja została opanowana i nikomu nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo.
Tanyr i Tayra szybko dołączyli do zgromadzonych i choć gotowi byli podjąć dalszą walkę, to szybko okazało się, że nie była ona konieczna. W domu byli sami swoi.
Czarodziejkę zaskoczyło osobiste spotkanie z Jej Wysokością. Była nieco zbita z tropu i od razu przeprosiła za swój strój, gdyż toga ze złotobrązowej jedwabnej narzuty na łóżko i męska kurtka, z pewnością nie odpowiadały standardom dworskich dam. Księżna Margot okazała się jednak być pod tym względem jak najbardziej tolerancyjna i zareagowała z uśmiechem.
Szybko wyjaśniło się, że Amis Cabrera był zaniepokojony wieściami o nekromantach, które usłyszał od swojego syna. I dlatego postanowił udać się do świątyni po pomoc i przybył wraz z odpowiednim wsparciem. Tak na wszelki wypadek. Przybyli może i po czasie, ale dzięki niemu Tayra nie była sama w wyleczeniu rannych.

W pierwszej kolejności postanowiono dokładnie przeszukać cały dom, aby mieć absolutną pewność, że niczego nie przeoczono. Posiadłość została dobrze sprawdzona i upewniono się że nikt więcej się tam nie ukrywał. Zabezpieczono też szkatułkę. Tayra natomiast odzyskała swoje ubranie i biżuterię, które były w jednej szufladzie w laboratorium.
Oczywiście szybko zadbano o rannych i odczarowano uśpionych, z radością donosząc Księżnej że po ich stronie obeszło się bez ofiar śmiertelnych. Oczywiście nie licząc sześciu przemienionych w zombie osób, w tym prawdziwego Edmunda, dla których było już o wiele za późno. Ale przecież ich śmierć miała miejsce tygodnie temu i odpowiadali za to wyłącznie spiskowcy. Tego dnia zaś, tylko po stronie spiskowców doszło do paru śmierci, a w ich szeregach przeżyło jedynie dwoje ninja, którzy zostali zatrzymani. Było nawet zabawnie, gdy straż zabierała ocalałych ninja na podwórze. Zostali oni wyleczeni tylko na tyle na ile to było konieczne i ledwo byli w stanie iść. Mężczyzna wyraźnie utykał i trzymał się za klatę, zaś kobieta szła jak kukiełka na sznurkach i miała wielką dziurę w spodniach na tyłku która od spotkania z Novio ujawniała jej zielone majtki w białe kwiatki.

Zevran zamyślił się przez chwilę, słysząc o dwojgu ninja. Wcześniej, gdy fałszywy Edmund dał mu klucz do zbrojowni, z odległości ośmiu lub nawet dziesięciu metrów facet rzucił tylko okiem na ninja i powiedział, że nie wie kim są ci dwoje. No właśnie. Zdradził wtedy, że wiedział iż są to mężczyzna i kobieta, czego w ich strojach nie można było w żaden sposób dostrzec z takiej odległości. Oczywiście w zamieszaniu i pośpiechu łatwo było nie zwrócić uwagi na jego dobór słów. Ale i tak najważniejsze że wszystko się dobrze skończyło.
Tanyr, na spokojnie analizując wydarzenia, zorientował się że to faktycznie Edmund wszystkich usypiał. Nie tylko Zevrana tuż przed swoją śmiercią, ale i innych, zaczynając od momentu gdy jego plany miały zostać pokrzyżowane. Zawsze był przy tym obecny i gdy rzucał zaklęcia zdawało się że tylko tak gestykulował. Trzeba było przyznać, że dobrze się z tym maskował. Nie miało to teraz żadnego znaczenia, z resztą nie tylko Tanyr, ale dosłownie nikt nie zwrócił na to uwagi - bo kto by podejrzewał swojego pracodawcę i człowieka niewładającego magią, o rzucanie złych zaklęć.

Był jeszcze jeden, bardzo ważny dowód całego spisku. Tanyr ujawnił zdobyty list, od Doneda Razora do Edmunda Hantrela. Koperta została szybko otwarta, a treść listu odczytana.
Edmundzie"
Miałeś rację twierdząc że Księżna nie przybędzie osobiście do Amaraziliji, tylko zwróci się z tym do kupca. Gratuluję też zdobycia tego zlecenia - eliminacja konkurencji to sprawdzony sposób.
Jak zapewne zauważyłeś, nie wysyłam do ciebie całego tuzina. Postanowiłem zachować jedną maskę dla siebie i tobie radzę zrobić to samo. Bez obaw, nasi zwierzchnicy na pewno to przewidzieli.
Mam nadzieję, że przyślą ci specjalistę alchemii, gdyż to może być konieczne do roli Margot.
Życzę powodzenia. Tymczasem pełnię swoją rolę i czekam na dalsze instrukcje z góry.
Doned Razor"
List ten wyjaśniał pewne kwestie, ale jak to zwykle ostatnio bywało, budził także kolejne pytania.
Tayra zdradziła od razu, że nekromantka zabrała ten list, choć ten nie był on adresowany do niej... Zaraz po tym czarodziejka spojrzała na Tanyra ze szczerym uśmiechem. Widziała gdzie tamta kobieta go schowała i rozbawiło ją, że mimo to list trafił w ręce czarodzieja.
Księżna zapragnęła zobaczyć owe maski i wraz z odpowiednim towarzystwem udała się do laboratorium. Zwłoki Edmunda w sypialni minęła jeszcze w miarę normalnie, ale wejście do laboratorium nie było dobrym pomysłem. Leżały tam dwa rozkrojone zombie, zwłoki rycerza i nekromantki, a duża ilość krwi pokrywała nie tylko dywan. Dwóch żołnierzy i ninja o mało nie stracili tam życia, co także przyczyniło się do solidnego zakrwawienia pokoju. Jej Wysokość źle zniosła cały ten widok i Volume de Vilan musiała ją wyprowadzić... Maskę przyniesiono zatem do Księżnej, do sypialni, gdzie mogła się jej spokojnie przyjrzeć.
Po chwili zabrała głos.
- Na planowanym weselu obecni będą wszyscy władcy. Musimy dowiedzieć się jak te maski dokładnie działają, kim są wspomnieni zwierzchnicy z góry i co najważniejsze musimy ich powstrzymać - zarządziła Jej Wysokość.
W tym jednak celu, należało zgromadzić odpowiednich ludzi. Drużynę, która ujawni cały spisek i rozprawi się ze złymi nekromantami. Oczywiście na miejscu nie brakowało chętnych, ale wiadomo było, że będą potrzebni także inni. Ale to, już inna opowieść.


Koniec. Części pierwszej. C.D.N.
 
Mekow jest offline