Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2020, 11:08   #73
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zapewne bałwan był tym, co było widać - śnieżna figurą, potraktowaną jakimś czarem. Zapewne można by go zrównać z ziemią i iść dalej.
Ale skrzynia - nie da się ukryć - również wyglądała zwyczajnie, a stanowiła pułapkę, która nie rzucała się w oczy. Kto wie, czy czasem bałwanek nie stanowił jednego z elementów kolejnej pułapki?
Oczywiście wszystko mogło być jeszcze bardziej skomplikowane, ale - na szczęście - ominięcie bałwana szerokim łukiem nie poskutkowało żadnymi nieprzyjemnymi skutkami, a że w strumieniu również nie czaiły się ani przeręble, ani żadne zimowe potwory, można było ruszyć w stronę strażnicy. Oczywiście dość uważnie, bowiem trudno było się spodziewać, że jakiś bałwanek miał stanowić ostatnią linię obrony, utworzoną przez popleczników Białych Wiedźm.

Wnet okazało się, że ktoś nie posłuchał udzielonego przez bałwanka ostrzeżenie. I wyglądało na to, że widły, nawet w sprawnych rękach Dansby'ego nie wystarczyły przeciwko kilku fey, które nie dość, ze dysponowały bronią dystansową, to jeszcze umiały latać.
Czy należało się spodziewać, iż właśnie fey ponownie staną im na drodze, czy może Dansby natknął się na grupkę, z którą później mieli do czynienia Traivyr i jego towarzysze?
Nie można było tego jednoznacznie ocenić. To drugie było bardziej prawdopodobne, ale lepiej było nastawić się na to pierwsze, a potem mile się rozczarować.
Pomógł Astrid wypełnieniu namiastki ostatniej posługi, po czym ruszyli dalej.

Paręnaście minut później okazało się, że to jednak nie fey, a bandyci stanowią przeszkodę na drodze do pierwszego celu, czyli do strażnicy, gdzie - przy dużej dozie szczęścia - mogliby spędzić noc.
Bandytów nie było kilkunastu, a jedynie czterech, za to hałasowali za dziesięciu. No i nie byli mrozoodporni, bowiem rozpalili ognisko.
Z drugiej strony ognisko mogło być związane z chęcią zjedzenia ciepłej kolacji...

Traivyr poczuł, jak zaburczało mu w brzuchu. Na szczęście dźwięk był tak cichy, że nie przebił się przez grubą warstwę odzieży.
Nie należało się jednak spodziewać, iż bandyci powitają ich chlebem i solą, ani tym bardziej gorącą strawą. Raczej powitaliby ich stalą.
Może z wyjątkiem Astrid - wszak większość mężczyzn cieszyło się z damskiego towarzystwa...

Wystawienie Astrid jako przynęty z pewnością spełniłoby swe zadania i odwróciłoby uwagę bandytów od reszty świata, ale Traivyr prędzej by sobie odgryzł język, niż przedstawił taką propozycję.
Miał zresztą całkiem inny plan - rakiety śnieżne nie robiły zbyt wiele hałasu, bandyci byli zajęci jedzeniem i rozmowami - przy odrobinie szczęścia mógłby się podkraść w pobliże bandytów i potraktować ich tym samym zaklęciem, co jelenia. Uniknęliby wtedy walki i mieliby czterech "chętnych" do rozmowy, a nie jednego.

- Spróbuję pozbawić ich przytomności - powiedział cicho, ruszając, śladem Astrid, między rosnące na skraju polanki drzewa.

Jeśli Akial miał zamiar podsłuchiwać bandytów, ro Traivyr życzył mu powodzenia... ale nie wróżył zbyt wielkich sukcesów.
Miał tylko nadzieję, że sypiący się podczas włażenia na drzewo śnieg nie zwróci uwagi bandytów. I że przemarznięte gałęzie nie złamią się z trzaskiem pod kotowatym.
 
Kerm jest offline