Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2020, 18:18   #74
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Ostrożna reakcją na gadającego, zaczarowanego bałwana okazała się jak najbardziej słuszna. Musiał to być po prostu swoistego rodzaju element ostrzegawczy. Ten kto go tu postawił liczył prawdopodobnie na przerażenie lub wzbudzenie strachu zabłąkanych wędrowców. Na nich to nie podziało. Byli przecież grupą poszukiwaczy przygód, więc z założenia raz, że byli przygotowani na wiele więcej nieprzewidywalnych sytuacji, a dwa że sami się zgłosi na ochotników także wiedzieli na co musieli być gotowi. Być może nie wszystko mogli przewidzieć, jednak gadający bałwan był ostatnią rzeczą, która mogła by ich przestraszyć. Draugdin zastanowił się jeszcze tylko czy magiczna czujka przypadkiem nie działa dwukierunkowo. To znaczy, że jeśli bałwan zareagował na obecność ludzi to czy jego jedyną funkcją było udawanie istoty nadnaturalnej by wywołać strach lub grozę czy też tam gdzieś po drugiej stronie ktoś też dostał sygnał, że w pobliżu pojawili się obcy. Pytanie tylko kto? I jak na ten fakt zareagował.

Ominęli bałwana sporym łukiem i nie wpadli w pułapkę co również uznali za sukces. Ruszyli dalej. Przejście przez zamarzniętą rzekę niektórym przyszło z zachowaniem najwyższej ostrożności. Draugdin jako największy i najcięższy z całej ekipy poczekał aż wszyscy byli już po drugiej stronie. Wszedł na lód powoli z każdym krokiem nasłuchując uważnie jakichkolwiek niepokojących odgłosów trzaskającego czy też pękającego pod nogami lodu. Gdy dodarł do środka zamarzniętej rzeki i niczego takie nie zarejestrował równym i miarowym krokiem przeszedł na drugi brzeg ciągnąc za sobą sanie z ekwipunkiem.

Pierwsze co zarejestrował zanim usłyszeli czy zauważyli przeciwników był zapach paleniska i gotowanych potraw. Akurat w tych warunkach pogodowych węch półorka zareagował pierwszy. Było ich czterech chłopa wszyscy uzbrojeni. Póki co drużyna nie została zauważona. Mieli więc przewagę choć przy tych warunkach pogodowych ciężko było uznać, że to jest przewaga.
Draugdin tym razem postanowił nie korzystać z kuszy. Widoczność była do dupy także tym bardziej nie miał zamiaru kolejny raz próbować swoich umiejętności strzeleckich. Odstawił na bok sanie i przywiązał do najbliższego drzewa. Widząc przygotowania towarzyszy i możliwe posunięcia dobył swojego dwuręcznego miecza.

- Chyba rozumiecie, że nie jestem najlepszy w skradaniu. Odczekam chwilę i ruszę za wami. Będę się poruszał jak najdłużej się da jak najbliżej linii tych drzew. Trochę nadłożę drogi ale moja postać nie będzie się wyróżniać na tle pustej przestrzeni. Gdy tylko zaczną się tańce będę tuż za wami.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline