Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2020, 20:27   #163
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Do Tempelhof, słynnego Tempelhof, miasta światła, zostały im może dwa dni tułaczki. Najkrótsza droga wiodła na przełaj przez las, a wybierając ją minęli by z pewnością Vanhalden. Twierdzę, która do wczoraj była ich celem dziś omijali z daleka. Wybrali bowiem podróż znacznie lepiej przejezdną ścieżą, po której obecnie próżno szukać śladów innych niż długi i kręty tunel pośród zamarzniętych konarów drzew. Jakim luksusem po dniach wędrówki przez dziki las okazał się względnie równy grunt pod nogami na tempelhoskim trakcie!
Podróżnicy na zmianę torowali przejście przez zaspy, świadomie rozkładając siły. Noc spędzili w świerkowym młodniku, osłonięci od wiatru. Następny dzień nie przyniósł w pogodzie nic nowego.
Przyniósł natomiast nieoczekiwane towarzystwo. Emmerich przymarzał wielce zaangażowanie do oblodzonego pnia wysokiej sosny. Jego zakrwawiona odzież jawiła się w białym krajobrazie niczym zbędny paproch.
Elfowie z dystansu kilkudziesięciu metrów ostrzegli grupę, że dzieje się coś dziwnego. Gdy podeszli bliżej mężczyzna rozwieszony przy drzewie jęknął i otworzył oczy, zbudzony przez nowe dźwięki. Podróżni stwierdzili, że Emmerich żył. Nieco pobity, zapewne ogłuszony, ale żył.


Poprzedniej nocy obserwował całą rzeszę wampirów odlatujących z Vanhaldenturm. Nie widział tego obrazka pierwszy raz – doskonale zdawał sobie sprawę, że przed ich powrotem miał niewiele czasu.
Najpierw wpieprzył się na pułapkę. Zmyślny mechanizm uwolnił smrodliwy opar a unikając go mężczyzna poślizgnął się i skręcił nogę. Na domiar złego wpadł do grobu. Dalsze oględziny twierdzy również nie wypadły zbyt pomyślnie. To miejsce było warownią z prawdziwego zdarzenia i mimo znacznego posunięcia w czasie niełatwym było dostać się do środka niezauważenie dla oczu niemartwych. Przezorny Emmerich wycofał się zdobywszy jeden, niewielki atut na swojej drodze do celu. Zapamiętał dokładnie wszystkie wejścia do twierdzy i układ ruin domostw w jej otoczeniu, a zwłaszcza wejście do podziemnego tunelu u podnóża wzniesienia, na którym stała dawna forteca.
W drodze powrotnej do swej kryjówki – niby oddział brata Marcusa kilka godzin później – natrafił na rannego mężczyznę na drodze przecinającej las. Uniknął go, ale zbójcy doszli go konno w chwilę. Wywiązała się walka. Emmerich przysiągłby, że usiekł dwóch nim zgasło światło.


Po rozwarciu powiek Emmerich zastanawiał się zapewne ile czasu minęło? Przybysze bacznie mu się przyglądali. Nie miał jednak broni, był w potrzebie i choć do zaplanowanego postoju było jeszcze kilka godzin byli skłonni pomóc.
- Kto cię tak załatwił? - zapytała Róża, najmłodsza i najdrobniejsza z całej grupy.
Pytała z wyuczonej grzeczności.
Stojący nieco z tyłu Marcus obserwował w ciszy przemianę, jaka zaszła w dziewczynie w ciągu ostatnich dni. Znał moc, którą dziewczyna dysponowała, lecz nie możliwości młodej Róży.
- Mogę opatrzyć mu głowę. Odetniecie go najpierw? - Zapytał Hubert, młody mężczyzna ubrany w podróżne szaty.
- Ja bym go ubiła - wtrąciła Helga.
Ninejszym dała świadectwo temu, że fanatyka od bezwzględnego zbira różni jedynie motywacja.
 
Avitto jest offline