W Taksówce, Noc 25-26 czerwca 1996; po północy
Samochód ciął wstęgą świateł mrok ulicy, kiedy przemierzali miasto zbliżając się do miejsca zbrodni. Alicja pogrążyła się w labiryncie swoich myśli, próbując odpowiedzieć sobie choćby wstępnie na chłodno skalkulowane pytania.
Dlaczego śledztwa od początku nie przejął Szeryf? Jaki sens było motać ich w to zdarzenie i kto tak naprawdę miał w tym interes? Dlaczego Książę ułożył im w ten, a nie w inny sposób sam początek tego śledztwa, praktycznie nie dając wyboru innych opcji?
Te i inne pytania, które jej się nasuwały, pozostawały jak na razie bez konkretnej odpowiedzi. Zbyt krótko była w mieście. Jak na razie mogła więc jedynie spekulować.
Niemniej jednak, miała nieodparte przeczucie, że wszystko co się działo było w istocie dobrze zaplanowaną rozgrywką. Od wyjazdu, po obecną chwilę, no i rzecz jasna także dalej aż do samego końca. Każdy finał tej historii już ktoś obstawiał, ktoś na niego czekał, tak jak czeka się na wygraną w loterii, kiedy zasiada się do stołu z innymi równie mocnymi zawodnikami a każdy uprzednio dobrze skalkulowawszy ryzyka obstawia swoją wizję finału tej opowieści.
Osiedle Słoneczne Wzgórze; cuchnąca piwnica, Noc 25-26 czerwca 1996; po północy
W nozdrza uderzył ją zapach niegodny nosa Arystokratki. Musiała jednak to zdzierżyć z godnością należną jej krwi. Miała rzec słowo względem wychodzącej Ewy. Pocieszyć. Współczuć w stracie, ale ta wyszła nader szybko. Ventrzyca wiedziała jednak, że że szybko się zobaczą ponownie. Na pewno o to zadba.
- Alicjo. Co o tym sadzisz? - Zapytał Toreador.
Wyzwoliła się z objęcia Kordiana, tłumiąc lekkie obrzydzenie które wdarło się w jej duszę. Słowo "piękne" jakiego Kordian nieopatrznie użył w odniesieniu do tej brutalnej kaźni sugerowało jej skazę na umyśle u Degnerata. Zmywało dobre wrażenie jakie wywarł na niej w na początku tej nocy. Jeszcze krok a gotowa była dopisać go do listy podejrzanych. Bo w sumie czemu by nie?
Alicja pochwyciła pytające spojrzenie Kordiana.
- Mój Drogi... - zaczęła słodkim głosem - ...wpierw muszę się dowiedzieć co ty widzisz i odczuwasz w tym miejscu. Wszak każdy wie, iż to wasze dwa klany mają wyjątkowy i szczególny dar jeśli idzie o dostrzeganie niedostrzegalnego. Nie krępuj się zatem i nigdy nie wahaj by dzielić się ze mną spostrzeżeniami, których przecież mieliśmy między sobą nie zatajać.
Przez dłuższą chwilę pozwoliła pracować obu panom zanurzając w serii pytań która nasuwała się chyba każdemu. To była część w której mogli prawdziwie się wykazać. Na część z nich mogli już za chwilę sami sobie odpowiedzieć. Wystarczyło im nie przeszkadzać i mieć nadzieję, że coś znajdą. Swoją drogą Alicja była wielce ciekawa, któryż to z nich dwóch znajdzie więcej interesujących szczególików. Z zadumy wyrwało ją niefortunne zdanie Tremere.
- Hm… to będziemy mieli mały konflikt interesów...
W ułamku sekundy przemieliła to zdanie w umyśle kilka razy i wypluła, bacznie obserwując co dalej robi Czarodziej. Wprawdzie dalsza część jego wypowiedzi mocno ją uspokoiła ale tak swobodne rzucanie wyzwania komuś o pozycji Szeryfa było nie tylko nietaktem, ale i proszeniem się o solidne kłopoty już na samym wstępie. To musiało zostać przez kogoś sprostowane.
- Koteria nie zrobi niczego co uchybiło by prośbie Szeryfa. Każdy kto zrobi inaczej działa wyłącznie na własną odpowiedzialność. - Wypowiedziała słowa powoli i wyraźnie.
Miała nadzieję, że Tremere zrozumiał przesłanie. Jeśli chce wchodzić w spór z kimś tak potężnym jak prawa ręka Księcia robi to wyłącznie na własne ryzyko i pozostanie bez wsparcia koterii. Nikt nie będzie tu szafował bezpieczeństwem i zdrowiem członków koterii, bez jej zgody rzecz jasna.
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein