Arvid był zmęczony. Bólem, biegiem, stresem. Miał dość, ale jego wojskowe szkolenie pozwoliło mu wziąć się w garść. Zamknął oczy, wziął głęboki oddech i starał się uspokoić.
Żołnierz również wziął od elfa maść. Gdy ściągał z siebie warstwy ochronnej odzieży a następnie swoje własne ubranie oczom współtowarzyszy ukazała się jego skóra. Prawie cała pokryta czerwonymi bąblami, które wyglądały jakby płonęły żywym ogniem. W zasadzie ich wygląd nie odbiegał od tego jaki ból powodowały. Arvid delikatnie, miejsce po miejscu, smarował swoje ciało, a co chwila jego twarz przecinał grymas bólu, choć za wszelką cenę starał się tego po sobie nie pokazywać.
Gdy drużyna zaczęła snuć plany na powrót do gaju powiedział - Ja się na tym nie znam. Czary, zaklęte gaje i potworne pszczoły. Wiem jedno - nie damy im rady. Nie tak, nie w takiej liczebności. Trzeba wymyślić jakiś sposób, żeby się przed nimi zabezpieczyć. Kolejny frontalny atak może skończyć się tragicznie. A jak radzą sobie pszczelarze? Mają chyba jakieś sposoby na pszczoły, pewnie lepsze niż prowizoryczna zbroja z grubego sukna i dymiąca pochodnia, prawda?-
__________________ Może jeszcze kiedyś tu wrócę :) |